


Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Agalenora pisze:Nie musi być tyle kuwet, ile kotów, jak ktoś pisał. Toż to niektórzy mieszkaliby w piaskownicy. Koty nie terytorializują na poziomie kuwet czy misek.
Agalenora pisze:Zawsze należy wyraźnie informować dom stały o problemach kota, bardzo wyraźnie i dobitnie, żeby zaoszczędzić stresu, kotu, sobie i adoptującemu. Bo problemy te prędzej czy później wyjdą w praniu, i dobrze jest, jak wszyscy są ich świadomi.
Z psami niestety bywają kłopoty. Nie wyadoptowałabym dorosłego kota do domu z psem.
Chyba że:
1. byłby to kot, który miał z psami do czynienia i wiadomo, że je toleruje (choć to niestety nie jest gwarancją) a pies - z kotem.
2. byłby to kociak, i trafiłby do domu z psem, który nie ma nic przeciwko kotom.
Jeżeli i pies i kot nie miały do czynienia z przedstawicielem odrębnego gatunku nastawiłabym się na dłuższą socjalizację i różne problemy po drodze.
Problemy kuwetowe.
Nie musi być tyle kuwet, ile kotów, jak ktoś pisał. Toż to niektórzy mieszkaliby w piaskownicy. Koty nie terytorializują na poziomie kuwet czy misek.
Kot z problemami kuwetowymi to pole do obserwacji, testowanie różnych wkładów (papier, żwirek vs. zwykły piasek lub trociny) ich ilości (dużo vs. kilka ziarenek, są koty które lubią puste kuwety), typów kuwet (najszybciej koty uczą się korzystać z odkrytej)
Ze smutkiem zauważam, że ze strony oddających koteczkę nie ma dobrej woli, konstruktywnej pomocy, a głównie chęć przekrzykiwania się i udowodnienia swej racji.Nie ma atmosfery na zaufanie i szczerość - po takiej 'akcji' jak ta, na wątku.
Jaka jest obiektywa prawda, Wy tylko wiecie i tak niestety pozostanie, a błoto przykleja się do wszystkich.
Ja bym uderzyła sie w pierś, zastanowiła, czy aby wszystko zrobiłam właściwie / wytłumaczyłam / upewniłam się (nawet podwójnie - bo to trudna adopcja (bo pies, osoba bez doświadczenia), trudny kot (charakterny, z problemami kuwetkowymi)). Bo ja czytając ten wątek mam wątpliwości, co do tego podpunktu.
Dziękuję bardzo...będę dla Magdyyyy uważać na interpunkcję
okazało się,że kotka pomimo uwag cameo lubi pieszczoty i noszenie na rękach..
dalej nie kuwetkuje(a z niektórych opisów cameo wynika,że to u nas przestała kuwetkować)-sika gdzie popadnie...chociaż po wątku można stwierdzić,że dla cameo to normalna sprawa...raz mówi,że kuwetkowała raz że mówiła nam o problemach..sama już nic nie rozumiem
nie podajemy psychotropów pomimo jej zaleceń....i jest coraz lepiej...
cameo miała kotkę jutro odebrać,ale pomimo umówionej wizyty w klinice poinformowała mnie,że wysyła mi dwie osoby na wizytę w domu-na którą się nie umawiałyśmy....ze względu na te okoliczności,totalny brak porozumienia-kotkę oddaję
nie mam ochoty na pielgrzymki i irracjonalne podejście do problemu..a zaczęło się od tego,że zadzwoniłam do cameo,że kot zachowuje się agresywnie-nie wiedziałam,że takie mogą być początki,ale dowiedziałam się od niej od razu,że mój dom jest nie dla kotów...i tyle....
pytam tylko...czy ktoś odwiedził dom cameo??
co do kuwet...moje mieszkanie to 50 m...i nie mogę sobie pozwolić na nieograniczoną ilość kuwet..o czym informowałam przed adopcją mówiąc-kot musi korzystać z kuwety!!!to chyba nie problem??czy wszystkie koty miewają z tym problem??wiem,że nie...
A problem IMHO przerósł wszystkich, nie tylko Dom Stały.
ciekawa.swiata pisze:nie jest to wcale dziwne
przecież nikt nie napisał, że WSZYSTKIE koty mają z tym problem, u mnie jest to problem jednej kotki.
Większości kotów, które akceptują inne osobniki będzie obojętne czy robią do jednej czy do 10 kuwet, ale ja tu mówię o przypadkach kotów znerwicowanych, u których szuka się przyczyny robienia poza kuwetę.
Tutaj wyraźnie mamy do czynienia z takim przypadkiem. Nie uogólniajcie proszę.
ciekawa.swiata pisze:szprotix ja Ciebie rozumiem, moja uwaga była do dziewczyn wcześniej.
Wymianę zdań czytałam i nie opowiadam się po żadnej ze stron, bo prawda zazwyczaj leży po środku, a znacie ją tylko Ty i Cameo i myślę, że powinnyście sprawę załatwić między sobą mając na uwadze dobro tej istoty, za którą obie jesteście w tej chwili odpowiedzialne. Szkoda, że Torinka znów wraca z adopcji, bo takie ciągłe zmiany otoczenia na pewno nie pomogą jej dojść do siebie. Ale cóż, tak bywa i nic na to nie poradzimy.
ciekawa.swiata pisze:szprotix pamiętaj tylko, że jakkolwiek ułożyły się Wasze stosunki z Cameo, to Torina nie jest niczemu winna. Ona również jest jednym z tych kociaków potrzebujących pomocy.
Mam nadzieję, że dojdziecie do porozumienia i rozwiążecie sprawę bez szkody dla kociaka.
ciekawa.swiata pisze:szprotix pamiętaj tylko, że jakkolwiek ułożyły się Wasze stosunki z Cameo, to Torina nie jest niczemu winna. Ona również jest jednym z tych kociaków potrzebujących pomocy.
Mam nadzieję, że dojdziecie do porozumienia i rozwiążecie sprawę bez szkody dla kociaka.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], MruczkiRządzą, Myszorek i 295 gości