Witam
Tak wpadłam przy okazji, bo na fb podpatrzyłam zdjęcie odmienionego Diega. Nie znałam jego historii do tej pory, ale chciałam tylko tak coś dopowiedzieć. Chodzi o to, że może warto jednak spróbować z domem dla niego. Z moi Sznyclem było podobnie. Dostał w kość, swoje przeszedł za dwa koty. Kiedy się z Wami kontaktowałam to wolontariuszka z Palucha (przepraszam, nie pamiętam już imienia) mówiła, że wszyscy zajmujący się Sznyclem mają poważne wątpliwości czy narażać go na kolejny stres. Rozumiem Wasze rozterki, bo czujecie się odpowiedzialni za to, co te kociaki spotka w ich dalszym życiu i może lepiej dmuchać na zimne. Ale kiedy myślę o tym, że Sznyc asekuracyjnie nie zostałby oddany do DS, to wydaje mi się, że byłby to błąd i strata. Na pewno dla nas, bo Sznycla nie da się nie kochać i jest wspaniałym towarzyszem codzienności, ale kiedy leży mi w nogach, budzi rano, gania się z Rysiem, pomiaukuje zalotnie i ociera się o mnie kiedy mam głowę na wysokości jego łebka, to sądzę, że dla niego też. My mamy wspaniałego kompana, Rysio odżył dzięki niemu a sam Sznycelek jest "czyjś". Ma swój dom, swoje rewiry, poranne i wieczorne zwyczaje, większe i mniejsze sympatie wśród naszych znajomych. Instynktownie czuję, że zyskuje taką pewność przynależności. Każdy kociej na to zasługuje. Nie twierdzę smarti, że Diego jako rezydent nie miałby u Ciebie tego komfortu. Ale jesteś jednak czymś więcej niż zwykły Człowiek Swoich Kotów. Jesteś DT a więc już jakąś kocią instytucją. Im więcej rezydentów masz, tym mniej tymczasów będziesz skora przyjąć. Diego jest piękny a u Ciebie jeszcze bardziej wypiękniał. Chętnie wzięłabym go do siebie, jednak dopiero co trafił do nas Sznycek i nie byłoby dobrze robić im kolejnej rewolucji. Ale jestem pewna, że będzie wielu chętnych na Diega. Jak trafi się ktoś, komu będzie można stu procentowo zaufać, to może warto by spróbować? Zawsze jeśli nie będziecie pewni, to macie pełne i uzasadnione prawo powiedzieć "nie". Bo w końcu o dobro kotów chodzi a nie spełnianie kaprysów ludzi.
Przyznaję, że nie znam całej historii Diega i nie wiem jakie były jego perypetie, więc mogę się mylić. Odnoszę wszystko tylko do naszej historii. Tak czy siak trzymam kciuki za jego dalsze losy

Pozdrawiam

Każdy ma swój punkt widzenia, ale nie każdy z niego cos widzi.