Dzisiaj vet zdjął Loli szwy z oczka- ładnie się zagoiło, drugie łzawi i większość czasu jest zamknięte, ale leczenie przebiega pomyślnie i następuje poprawa. Apetyt dopisuje ale w całości 'znikają' tylko luksusowe puszki z tuńczyka, podejrzewam ,że mięsne kawałki(inne) są jeszcze zbyt bolesne, nawet jaja przepiórcze(lux pucha) nie tknięte. Trochę mnie przeraża co to będzie w przyszłości z jej karmieniem...ale to odległe i przyjemne zmartwienie
Maleńka bardzo dużo śpi i nabiera sił
Na leki się trochę buntuje, ale nadal mogłaby świecić przykładem moim kotom
wieczorem powinnam zakroplić jej ostatni raz atropinę, ale nie wiem czy nie odpuszczę, dziś rano znów bardzo silnie zareagowała

pewnie się przemogę bo oczko ważne bardzo, ale mam 'wolną rękę' od lekarza...
tym trudniej... wczoraj tak ładnie mi się udawało, prawie bez reakcji, a dziś rano... strasznie to przeżywam
przestraszyłam się też bo jakieś gluty jej z oczka wypłyneły, ale to raczej dobrze- ta błona co na oczku była prawie znikneła, oczko się oczyszcza. Vet oglądał i mówił,że dużo lepiej, że plamka jeszcze mała jest ale może zniknie całkiem

Lekarswo do oczka jeszcze ponad tydzień mam zapodawać i dopiero potem na kontrolę do okulisty. Jestem dobrej myśli i to niewymuszony optymizm
Wczoraj, po odejściu Shiby, zdałam sobie sprawę jak dobrze,że na wieść o pogorszeniu stanu Loli w szpitaliku odpowiedziałam : To tym bardziej niech przyjeżdza jak najszybciej !
Jak dobrze,że już w piątek wieczorem była u mnie, kto wie czy udałoby mi się parę dni później...
Tak bardzo jestem wdzięczna wszystkim biorącym udział w ratowaniu Loli, ja osobiście zwłasza Panu który przywiózł mi ją z Łodzi- przywrócił mi wiarę w bezinteresowność ludzi
Ale i oczywiście Dziękuję bardzo Wam wszystkim koci maniacy
w poniedziałek zrobię i wrzucę aktualne zdjęcia Loli- niestety nie mam chwilowo aparatu
