Z tą telewizją to bym nie przesadzała, ani ja, ani Jerz jej nie oglądamy...

Ja go widziałam najpierw na FB, potem trafiłam na niego na miau, a jak jechaliśmy do schroniska i Jerz powiedział, że weźmiemy tego, który przybiegnie do nas miaucząc... no zgadnijcie, kto przybiegł, przecież to jest tak miziasty stwór, że mało z pieńka nie zleciał próbując być wygłaskanym w każdym miejscu swojego ciała

I szkoda, że nie widać naszych twarzy, niemal na każdym zdjęciu jest taki krzywy uśmiech - jednak pazury robią swoje... ja wyglądam jakbym nieporadnie próbowała popełnić samobójstwo, Jerz może się chwalić przed kolegami klatą i sugerować, jaką to ma namiętną kochankę... Dziś byliśmy u weterynarza na kontrolne badania i pazurki zostały przycięte, ale niewiele to pomogło
