Burasek i koteczka z małymi błagają o ratunek!!! Częstochowa

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt kwi 18, 2008 8:58

Chyba lepiej. Bo biorę szylkretkę.
Ale jak ją przywieźć do Krakowa?
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt kwi 18, 2008 11:22

Pogadam z kumplem męża kiedy będzie jechał do Krakowa i czy miałby ochotę na kocie towarzystwo ;) Tylko kwestia złapania...

ancymonka

 
Posty: 877
Od: Czw lut 28, 2008 14:30
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Pt kwi 18, 2008 12:58

Ancymonka - boska jesteś!
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt kwi 18, 2008 14:57

Moje łapki jeszcze nieczynne a najgorzej ,ze bardzo nadwyrężam je w pracy... i w domu trzeba przynajmniej jeść dawać i kuwetki sprzątać.... :cry: Ale to nic ja dojde do siebie. :dance2: Narazie strasznie mi łapki dokuczają i nic robić nie umieja dobrze.
Tylko żeby w tym mieście znalazly się jeszcze kociarze mlodzi co kotki polapia( one nie mogą czekać jeśli wogóle jeszcze żyją :cry: :cry: :cry: ) nakarmią i zechca pomagać bezdomniaczkom. tak poprostu nie pomagając mnie tylko samodzielnie staną do akcji I truskawce też by ulżyć trzeba czasem.
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

iwonac

 
Posty: 2188
Od: Śro sty 25, 2006 12:53
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Pt kwi 18, 2008 19:20

do góry koty potrzebują pomocy :!:

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17108
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

Post » Wto kwi 22, 2008 10:23

No to siup...

ancymonka

 
Posty: 877
Od: Czw lut 28, 2008 14:30
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Wto kwi 22, 2008 15:00

Odnalazłam po wielu samotnych godzinach w tym nocnych poszukiwań w obcych piwnicach i zabrałam szylretkę. Nazwałam ją Tyldzia. jest w bardzo strasznym stanie ma bardzo małe szanse na przeżycie ale wet cudowny człowiek postanowił jej pomóc. Będziemy ja ratować. Obiecał ,że jeżeli stwierdzi ,że dalsza walka tylko pogłębi jej cierpienie to mi powie i podejmiemy decyzję... Nie wiem czy zastanę ja żywą jak wrócę. jest skrajnie wycieńczona i nie chce jeść. Natomiast stale chce być głaskana i przytulana. Może mieć nawet kilkanaście lat. Nie wiem jak dlugo pożyje ale ona doczekała ratunku bo tam udało mi się zrobić coś samej ale Tysiaczki choć zdrowe niestety nie. Prawdopodobnie już nie żyją teren sprzątnięty. Nikt za nimi sie nie wstawił w szkole żeby poczekali na ich zabranie przez nas nikt poza mną ich nie odwiedzal nikt nie zadzwonil w ich sprawie do instytucji nikt nie chciał naprawdę sie zaangażować w łapanie i tymczas. Jeśli nawet ktoś z cz-wy coś oferował to było tak zastrzeżone czasowo, i ogólnie, że ja nie byłam w stanie sprostać tym wymogom. Od 2 tygodni nie ma nawet kotki ktora była zawsze a wczoraj wyrzucili talerzyk ktorego mi przedtem nie ruszali. I oczywiście nikt nic nie wie. Nie ma Ptysi nie ma Burasków i nie ma łaciatego ślepuszki. Nikogo poza truskawką z osób mieszkających i obecnie przebywających w cz-wie ich los nie obszedł na tyle, że poprostu coś zrobić zaangażować się i uratować je.Pomagali mi ludzie z krakowa warszawy wrocławia łodzi i okolic i przyjezdni częstochowianie ale stali mieszkańcy cz-wy są twardzi nie dają się sentymentom. Juz cz-wa może spać spokojnie problem sie sam rozwiązał. Zostały tylko zdjęcia. Chodzę tam codzień ale juz nie mam nadziei. To juz dwa tygodnie a kotka była zawsze one stopniowo zniknęły i nie tylko one w tej okolicy. Chcialabym żeby kotki sie znalazły ale wiem ,że nie ma szans. Ktos mowil o truciu okolicznych kotków ale na poczatku nie uwierzylam dopiero jak znikla nawet kotka... Juz nie wiem gdzie szukać....i jak mam to wszystko sama zrobić nie mam juz ani sił ani odrobiny niezajętego czasu....
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

iwonac

 
Posty: 2188
Od: Śro sty 25, 2006 12:53
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Śro kwi 23, 2008 8:24

Odnalazłam po wielu samotnych godzinach w tym nocnych poszukiwań w obcych piwnicach i zabrałam szylretkę. Nazwałam ją Tyldzia. jest w bardzo strasznym stanie ma bardzo małe szanse na przeżycie ale wet cudowny człowiek postanowił jej pomóc. Będziemy ja ratować. Obiecał ,że jeżeli stwierdzi ,że dalsza walka tylko pogłębi jej cierpienie to mi powie i podejmiemy decyzję... Nie wiem czy zastanę ja żywą jak wrócę. jest skrajnie wycieńczona i nie chce jeść. Natomiast stale chce być głaskana i przytulana. Może mieć nawet kilkanaście lat. Nie wiem jak dlugo pożyje ale ona doczekała ratunku bo tam udało mi się zrobić coś samej ale Tysiaczki choć zdrowe niestety nie. Prawdopodobnie już nie żyją teren sprzątnięty. Nikt za nimi sie nie wstawił w szkole żeby poczekali na ich zabranie przez nas nikt poza mną ich nie odwiedzal nikt nie zadzwonil w ich sprawie do instytucji nikt nie chciał naprawdę sie zaangażować w łapanie i tymczas. Jeśli nawet ktoś z cz-wy coś oferował to było tak zastrzeżone czasowo, i ogólnie, że ja nie byłam w stanie sprostać tym wymogom. Od 2 tygodni nie ma nawet kotki ktora była zawsze a wczoraj wyrzucili talerzyk ktorego mi przedtem nie ruszali. I oczywiście nikt nic nie wie. Nie ma Ptysi nie ma Burasków i nie ma łaciatego ślepuszki. Nikogo poza truskawką z osób mieszkających i obecnie przebywających w cz-wie ich los nie obszedł na tyle, że poprostu coś zrobić zaangażować się i uratować je.Pomagali mi ludzie z krakowa warszawy wrocławia łodzi i okolic i przyjezdni częstochowianie ale stali mieszkańcy cz-wy są twardzi nie dają się sentymentom. Juz cz-wa może spać spokojnie problem sie sam rozwiązał. Zostały tylko zdjęcia. Chodzę tam codzień ale juz nie mam nadziei. To juz dwa tygodnie a kotka była zawsze one stopniowo zniknęły i nie tylko one w tej okolicy. Chcialabym żeby kotki sie znalazły ale wiem ,że nie ma szans. Ktos mowil o truciu okolicznych kotków ale na poczatku nie uwierzylam dopiero jak znikla nawet kotka... Juz nie wiem gdzie szukać....i jak mam to wszystko sama zrobić nie mam juz ani sił ani odrobiny niezajętego czasu....
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

iwonac

 
Posty: 2188
Od: Śro sty 25, 2006 12:53
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Śro kwi 23, 2008 13:51

Jolabuk,Ruru dziekuje za wsparcie, Dorciu przecież pomagasz mi w sterylizacjach bardzo ,Truskaweczko dziekuje,że jak się troche uporasz ze swoja wielką gromadą to spróbujemy je namierzyc ja jeszcze troche nadziei mam. Mam też miejsce dla kotki....
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

iwonac

 
Posty: 2188
Od: Śro sty 25, 2006 12:53
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Czw kwi 24, 2008 8:54

Tylusia nie je i jest coraz słabsza mam wrażenie ,że dzis rano juz nawet nie piła.
Boje się ,że to koniec. Dobrze,że jest w domu bezpieczna wygłaskana i nie okazuje żadnych oznak bolu ale juz nie ma wcale sily i jest szkieletem w skórce. Wczoraj wyraźnie była silniejsza zaczepiała kotki dzis ledwo wstala na lapki. Bedę w domu dopiero przed 18 mam nadzieje,ze zdąże ja jeszcze przytulić, ze nie odejdzie w samotności. Ale mam przeczucie,że to juz koniec.
_________________
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

iwonac

 
Posty: 2188
Od: Śro sty 25, 2006 12:53
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Czw kwi 24, 2008 10:25

iwonac pisze:Tylusia nie je i jest coraz słabsza mam wrażenie ,że dzis rano juz nawet nie piła.
Boje się ,że to koniec. Dobrze,że jest w domu bezpieczna wygłaskana i nie okazuje żadnych oznak bolu ale juz nie ma wcale sily i jest szkieletem w skórce. Wczoraj wyraźnie była silniejsza zaczepiała kotki dzis ledwo wstala na lapki. Bedę w domu dopiero przed 18 mam nadzieje,ze zdąże ja jeszcze przytulić, ze nie odejdzie w samotności. Ale mam przeczucie,że to juz koniec.
_________________


:(:(:( Mam nadzieję, że tym razem przeczucie cię zawiedzie... biedna kotusia... :placz:

ancymonka

 
Posty: 877
Od: Czw lut 28, 2008 14:30
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Pon kwi 28, 2008 9:08

Nie dostałam kotki.
W innym wątku Iwony napisałam, co o tym wszystkim myślę.
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=67746&start=630

Mam tego dosyć.

Ta kotka mogła żyć.
I tyle.
Wyłączam się.
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon kwi 28, 2008 9:37

zero wieści...
a ja jestem pół żywa...

Choć tyle dobrego że rudy podwórak wrócił, czyli żyje i ma się ok... głodny był tak bardzo, że podszedł nawet na metr do córki, jak mu jeść szykowała... szkoda, że to nie byłam ja, może by się udało go złapać, ale cóż udupiona w domu jestem nadal. Pogoda miodzio a ja się kiszę w domu, bo młody się musi wykurować...

ancymonka

 
Posty: 877
Od: Czw lut 28, 2008 14:30
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Pon kwi 28, 2008 11:47

Tylusia jest za Tęczowym Mostem.


Wet i Iwonka robili wszystko co mogli, ale tym razem się nie udało... :( Niech jej duszyczka spoczywa w spokoju... [*]
Odeszła kochana, w cieple, otoczona miłością...

ancymonka

 
Posty: 877
Od: Czw lut 28, 2008 14:30
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Pon kwi 28, 2008 16:47

['] :(
biedna kicia...

ale zostały jeszcze inne koty które potrzebują pomocy

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17108
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ewar, Google [Bot], jackthecat, kasiek1510, katikot i 193 gości