Witam dziewczynki

Zdrowa, bez szczękościsku. Palec się już goi na szczęście, czyli będę żyła
Ale był faktycznie moment, ze nie bardzo czułam się bezpiecznie.
Wczoraj dotarła do mnie przesyłka z zooplusa i Oruś wcinał te małe kartoniki, Citka i Sara - nie bardzo
W ogóle wszystko sprawnie, kurier zadzwonił do mnie w południe, kiedy będę w domu, czy może ewentualnie zostawić przesyłkę u sąsiadów. Pełny wypas. Dlaczego piszę o tym ..................
O 17.45 zadzwonił kurier z krakvetu, a ja była w realu i nie słyszałam telefonu. Pół godziny później oddzwoniłam a on mi, ze gdzieś na peryferiach Szczecina mam sobie przesyłkę odebrać. Ja mu odpowiedziałam, że nigdzie nie będę odbierać, bo jego obowiązkiem jest dostarczyć paczkę do mnie a gdybym chciała gdzieś jeździć, to pojechałbym do najbliższego sklepu zoologicznego. A on mi na to, ze mnie nie było w domu.
Powiedziałam mu, ze albo dostarczy paczkę, albo ja poinformuję krakvet, ze mam z nim problem i ze rezygnuję z usług krakvetu z tego powodu.
A on na to, ze w takim razie paczka będzie leżała w magazynie.
Przyjechałam do domu, a tu nawet kartki jego bytności nie ma. On nawet nie był, a nie chce się palantowi przyjechać z paczką bo trzeba wnieść na czwarte piętro.
Jestem tak wściekła, że głowa mała.