

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Nie myślałam o budzie na zimę. Przeczytaj dokładnie co napisałam.Trzeba było tu być i działać.Juz wcześniej opisałam zachowanie kota.Jeśli czułaś sie na siłach i miałaś warunki na długie oswajanie go, to jak juz pisałam trzeba było działać.Niewiem jak długo kot sie tulał. Ale tułał sie wystarczajaco długo skoro fuczał i prychał na mój widok, pomimo że go codziennie karmiłam.Pewnie bys to zrobiła Kya. Pewnie tak. Gdybyś nie miała codzień na głowie stada 200 kotów pod opieką. Dla mnie każdy z nich jest ważny. Moze przyjedz tu i poznaj moj dzień?Sama sie przekonasz.Zrobiłam tyle ile mogłam...kya pisze:Nie chce sie tu wcinac ale gdyby na mojej drodze stanal rasowy kot to z pewnoscia staralabym sie go zlapac .Wiadomo ,ze takie koty zawsze kiedys mialy dom i szybko na powrot sie oswajaja . Tak piekny kot jakim byl Forest mial 100% szanse na adopcje mimo swojego wieku . Szkoda,ze myslala pani o budzie dla niego na zime a nie o prawdziwym domu .
e-dita pisze:Forest miał żółtaczkę i bardzo silną anemię, która doprowadziłaby go do śmierci w ciągu tygodnia. Cały tył ciała był zaatakowany przez larwy, które sobie wydrążyły tunele pod skórą i wysypywały się z niego przy każdym ruchu. On bardzo cierpiał.
Nie przyswajał już jedzenia mimo pozornego apetytu.
Krew miał tak rozrzedzoną, że był problem z pobraniem do badania.
Mimo tego, że jestem świadoma tego, że skróciłam jego cierpienie smutno mi strasznie, bo miałam nadzieję że jednak uda się mu pomóc.
I bardzo słusznie Kya. Bo nie znałas tego kota i nie widziałaś jaki potrafi być agresywny.To że ostatnio zmienil swoje zachowanie było tylko skutkiem jego choroby.Ja wiem że Ty zawsze wiesz wszystko lepiej, cóż...Już wcześniej pisałam na wątku że jest bardzo dziki i lekko podziebiony.NOT zaproponowała zeby podać mu lek w jedzeniu. Tak też zrobiłam.Pomogło.Jakoś nie stała po niego kolejka chętnych do zabrania i oswojenia. A w tej chwili nie ma nawet jednej Osoby, ktora zaproponowałaby mi pomoc, choc wszyscy wiedzą ze jestem zawalona uratowanymi Maluszkami.Pewne rzeczy pisze sie o kimś bardzo łatwo...I proszę o nieporuszanie kwestii mojego sumienia.Ten kot wiele dla mnie znaczył, jak wszystkie którymi sie opiekuje.kya pisze:Nie chce sie klocic dlatego nie wypowiem sie wiecej nt.Foresta . Jesli uwaza pani ,ze zrobila wszystko dla tego kota ,ktorego znala Pani od wiosny to gratuluje czystego sumienia .
Nie wiemy IKA 6 czy ktos go wyrzucił czy sam uciekł. Czy stracił dom po smierci własciciela.Nikt z Nas tego nie wie. Kot nie był kastratem. Był bardzo dziki.Przychodził zawsze o stałej porze i odchodził.Nie mieszkał w tych krzakach, bo wiele razy tam przechodziłam o innej porze, wołałam i nigdy go nie było.IKA 6 pisze:Taki piekny kot. Jak można go było wyrzucićStrasznie mi przykro
iza71koty pisze:I bardzo słusznie Kya. Bo nie znałas tego kota i nie widziałaś jaki potrafi być agresywny.To że ostatnio zmienil swoje zachowanie było tylko skutkiem jego choroby.Ja wiem że Ty zawsze wiesz wszystko lepiej, cóż...Już wcześniej pisałam na wątku że jest bardzo dziki i lekko podziebiony.NOT zaproponowała zeby podać mu lek w jedzeniu. Tak też zrobiłam.Pomogło.Jakoś nie stała po niego kolejka chętnych do zabrania i oswojenia. A w tej chwili nie ma nawet jednej Osoby, ktora zaproponowałaby mi pomoc, choc wszyscy wiedzą ze jestem zawalona uratowanymi Maluszkami.Pewne rzeczy pisze sie o kimś bardzo łatwo...I proszę o nieporuszanie kwestii mojego sumienia.Ten kot wiele dla mnie znaczył, jak wszystkie którymi sie opiekuje.kya pisze:Nie chce sie klocic dlatego nie wypowiem sie wiecej nt.Foresta . Jesli uwaza pani ,ze zrobila wszystko dla tego kota ,ktorego znala Pani od wiosny to gratuluje czystego sumienia .
kya pisze:iza71koty pisze:I bardzo słusznie Kya. Bo nie znałas tego kota i nie widziałaś jaki potrafi być agresywny.To że ostatnio zmienil swoje zachowanie było tylko skutkiem jego choroby.Ja wiem że Ty zawsze wiesz wszystko lepiej, cóż...Już wcześniej pisałam na wątku że jest bardzo dziki i lekko podziebiony.NOT zaproponowała zeby podać mu lek w jedzeniu. Tak też zrobiłam.Pomogło.Jakoś nie stała po niego kolejka chętnych do zabrania i oswojenia. A w tej chwili nie ma nawet jednej Osoby, ktora zaproponowałaby mi pomoc, choc wszyscy wiedzą ze jestem zawalona uratowanymi Maluszkami.Pewne rzeczy pisze sie o kimś bardzo łatwo...I proszę o nieporuszanie kwestii mojego sumienia.Ten kot wiele dla mnie znaczył, jak wszystkie którymi sie opiekuje.kya pisze:Nie chce sie klocic dlatego nie wypowiem sie wiecej nt.Foresta . Jesli uwaza pani ,ze zrobila wszystko dla tego kota ,ktorego znala Pani od wiosny to gratuluje czystego sumienia .
Nie sztuka zmajstrowac sobie 10 dzieci,sztuka jest ich utrzymanie jesli rozumie pani co mam na mysli . Milosc do kotow ma wiele imion ,znam pania ktora z milosci do kotow trzymala 3 kociaki w garazu w klatce lapce i podawala im leki na wlasna reke ,zostaly zabrane w bardzo nieciekawym stanie . Ona tez kocha koty i ja w to wierze . To nie ja wiem wszystko lepiej,nie ja... Ja z chorym kotem ide do weta ,nie bawie sie w lekarza a Pani przeciez czesto tak robi. Prosze sie nie zaslaniac ,ze NOT mowila zeby podac lekarstwo bo NOT kota nie znala przeciez . Maluchami jest pani obstawiona na wlasne zyczenie i wcale nie jestem pewna czy wyjdzie im to na zdrowie.(bialaczka u Pani w domu) To nie sa pelzajace tygodniowe kociaki ale koty ,ktore sa tak juz sprawne ,ze ciezko je bylo wylapac. Matka wyprowadzilaby je w koncu w inne miejsce .Jak buduje sie autostrade to nie wylapuje sie malych zajaczkow,liskow czy sarenek ,prawda?Dlatego prosze sie nie dziwic ,ze nie zglosilam sie do tej akcji . Nie stac mnie na karmienie wiekszej czeredy jak te ,ktora sie opiekuje w tej chwili wiec chodze utartymi sciezkami by nie trafic na kolejne kocie bidy .Swiata nie zbawie a czego oczy nie widza itd. Gdyby Pani napisala cos w stylu :kurcze,szkoda ze go wtedy nie zlapalam to nic bym sie nie odzywala ale te teksty w stylu :tak mi przykro Kotenku prowokuja do odpowiedzi![]()
Ps. Pamieta pani Nietoperka? Cudne kocie z ktorym sie bawilam u Pani jeszcze za dawnych czasow? Zdrowy,radosny kociak ,szlaejacy z zabwkami .I zszedl byl z tego swiata nie wiadomo dlaczego .Chyba wlasnie za Nietoperka stracilam do Pani serce
Wczesniej zanim znikł było z nim dobrze. Halinka ktora zachorowała też zachorowała z dnia na dzień. Ją na szczeście udało sie uratować.Pomoc przyszła za pożno bo dwa dni kociaka nie było. W tych temperaturach jaja much po złozeniu wykluwają sie za kilka godzin. Myśle ze te dwa dni wystarczyło zeby larwy sie wykluły i wydrażyły tunele. Przykro mi ze wcześniej sie nie pokazał.To mogłoby jeszcze wiele zmienić.e-dita pisze:Iza, nie wiem tego. Wiadomo, że im wcześniej zwierzak trafi do weta tym lepiej dla niego i jest większa szansa na wyleczenie. A Forest miał taką anemię, że podanie kroplówki by go zabiło. Nałożyło się kilka czynników i na pomoc było za późno.
Te larwy musiały go już męczyć od jakiegoś czasu. Ja się dziś przeraziłam, one były na ponad cm długie i to świństwo żyło w jego skórze i pod nią i się nim żywiło.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 79 gości