Spokojnie, sytuacja plakatowa opanowana.
Białostoczek dziś załatwiła Szałwia, wzięła też Wesołą i Kameleona.
Tomasz - zagłębie lecznicowe na Zwycięstwa, lecznica na Dziesięcinach, Arka , weźmie też plakaty dla Moni i w pon odda w TOZie.
Zostaną 2-3 - jakieś pomysły?
Wczoraj poznałam dziwną panią (nie żeby dotychczasowe były niedziwne

ale ta dodatkowo dość... denerwująca.
Nawet mnie to zaczęło bawić.
We środę przyszła do TOZ że ma małego kotka i trzeba coś z tym zrobić. Była niezadowolona, że we środę o 13 nikogo tam nie było a na sekretarkę nie będzie się nagrywać.

zaproponowałam zdjęcia - "ale po co, przecież kot to kot, jak kto chce to i tak go weźmie"
Już nie chciałam mówić, że muszę na własne oczy toto maleństwo
zobaczyć bo wedle tego co mówi może mieć równie dobrze 2 tygodnie jak i pół roku
Miałam się wybrać we czwartek wieczorem - "ale nie, bo dziś to będę
zajęta, może jutro, a właściwie to po co robić zdjęcia"
OK
No to wczoraj wieczorem po 19 - "ale dziś to ja mam tyle rzeczy do zrobienia i nie wiem czy uda nam się spotkać"
Ok, no to później wieczorem "no, może będę ale proszę zadzwonić
wcześniej to zobaczymy"
Zadzwoniłam ok 19 ze po wizycie w lecznicy będę u niej między 20 a 21.
Zajechałam o 20.45 a babon wielce niezadowolony do domofonu - "hm, ale to już chyba trochę za późno na wizyty"
Zapytałam panią czy w takim razie mam sobie pod klatką postać do rana to mnie wpuściła.
Kotek fajny, taki bardzo podobny do Bambo.
Zobaczcie jakie inteligentne spojrzenie:

;
I '"ja bym go wzięła do siebie,ale wie Pani, to tak dużo obowiązków" (bo kotek jest u jej sąsiadki chorej na Alzheimera)
No ale,nie żeby było różowo - nie można go oddać do małych dzieci, do
domku, na wieś, dla młodych ludzi, dla mężczyzny
Musiałam niezbyt inteligentną mieć minę bo dodała po chwili, no, dla
takiej pani w moim wieku...
Mój miły mąż robił za fotografa dziś i jeszcze 5 min tej dyskusji i by
babona zgasił.
Napisałam jej telefony do wyborczej i Kramiku, ale gdzież tam, ona nie ma czasu żeby się takimi rzeczami zajmować.
My się mamy zająć bo od tego jest NASZA FIRMA.
NO.
Dziś natomiast chłopaczek zadzwonił - na 9 piętrze wieżowca ktoś podrzucił 2 maluchy w reklamówce.
(przyznajcie, że miał fantazję....)
I ponoć malusie. Jednego ktoś wziął. Drugi siedzi na klatce. Ale ja dziś w pracy. Prosiłam żeby zabrał do łazienki, że wieczorem zabiorę. Ale gość tak marudny jak rzadko.
Poszedł p. Mirek - wiecie - bałam się, że jak maluch posiedzi do wieczora to będę mogła go zabrać, ale w plastikowym worku z parteru.
Maluch, a dokładnie Whiskasiątko płci hm... trudnej do określenia (ale raczej baba) pojechało na przegląd. Katarek lekki, uszy takie sobie, pchły stadami... Generalnie ok
To była piękna akcja logistyczna - do Zwierzaka nie zdążyli, pojechali na B-stoczek, ale nie mili pieniądza. Więc kaskę zawiozła potem miła Szałwia która jednocześnie oplakatowała lecznicę
No i p. Danusia dostała swoje Whiskasiątko
Ktoś jeszcze ma jakieś zamówienia????

;
