moniAmi pisze:Niestety, komórki nowotworowe były i to dużo... Rafael słabł z każdą minutą... Już nic go nie boli... A mi tak bardzo go brak...
Z bijącym mocno sercem otwieralam dziś forum: Bardzo mi przykro,ten Kotek zapadł w pamięć wielu osobom a heroiczna walka o jego życie budzila podziw.Już było tak dobrze.Dlaczego los jest tak okrutny?Jestem z Gdyni,więc wiem coto Meksyk z jakiego piekła został wyrwany i uratowany. Śpij spokojnie RAFAELKU [*]
Wszystkim tymczsowiczom znalezienia dobrych domków,rezydentom kochających opiekunów,bezdomniaczkom zawsze pełnych misek i ciepłych budek w Dniu Kota serdecznie życzę
O nieee!!!!! Od kilku dni za kazdym razem kiedy otwieralam ten watek balam sie, by nie przeczytac o najgorszym, a tu jednak... Spij spojoknie Rafaelu, w kocim niebie juz nic nie bedzie Cie bolec. Nawet nie wiecie dziewczyny jak jest mi potwornie przykro, bo sledzilam od poczatku jego historie i z calych sil kibicowalam, by pokrzywdzony przez los, jednak odnalazl swoje szczescie. To niesprawiedliwe!!! No to dzien mam spieprzony
Patrzyłam, jak odchodzisz... Jak umierasz tuż przy mnie... I nic nie zrobiłam...nie mogłam...
no i sie poryczalam znowu...
"Niech no on tylko wróci, niech no się pokaże. Już on się dowie, że tak z kotem nie można. Będzie się szło w jego stronę jakby się wcale nie chciało, pomalutku, na bardzo obrażonych łapach". W. Szymborska
A ja wciąż o nim myślę, cały dzisiejszy dzień... niby taki zwyczajny, czarny kotek, a jego historia poruszyła tyle osób. Wciąż to do mnie nie dociera, ehh trzeba się będzie z tym jakoś pogodzić
bardzo przykra wiadomość.... weroniko, tak jak tobie pisałam - dzielnie o niego walczyłyście.....uratowałyście mu życie! gdyby nie wy, odszedłby sam, w cierpieniu, gdzieś w krzakach czy pod płotem.... nie tak miało być, ale teraz biega sobie szczęśliwy za TM i nic go już nie boli....
Tak mi przykro.... Kibicowałam mu bardzo mocno. Jedyną pociecha jest ,że odszedł kochany ,wycałowany ,wytulony. miał Twoją milosc i opieke w tych ostatnich dniach.
u mnie smutek miesza się z radością -odszedł Rafcio a ja odzyskałam swojego kota. Walczylismy dzielnie rok. I mysle ,że własnie dziś mogę napisac-wygraliśmy. Dwie tak różne wiadomoci wiec ryczałam dzis dwa razy-raz ze smutku ,raz z radości. Ech ,zycie...