dagmara-olga pisze:od około 19:300 zablokowano dostęp do wątku dla niezalogowanych.
chyba za duży tłok tam zrobiłyśmy

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
dagmara-olga pisze:od około 19:300 zablokowano dostęp do wątku dla niezalogowanych.
Ja-Ba pisze:Czytałam forum Psiakość ale w pewnym momencie mi zablokowało dostęp. Też ktoś tak ma? Nie logowałam się tam bo poza tą sprawą - nie mam po co.
Dziwnie ta sprawa wyglada, sama jestem ciekawa jakiegoś wyjaśnienia.
lutra pisze:Kotami Beaty zajmie się jej tata, który bardzo lubi te koty. Syntia została zabrana na inny tymczas. Koty żyją, mają się dobrze. Pies ma się też dobrze, choć niewiele brakło. Beata potrzebuje lekarza i wsparcia. Może liczyć na rodzinę i myślę, wierzę, że da sobie ze wszystkim radę.
Ania i jej Nitro pisze:To sie narobilo Etiopii i jej zwierzakom![]()
Czy wiadomo w ogole jak ona sie czuje?
Ja-Ba pisze:C&W - tego streścić się nie da. Wygląda na to że sprawa jest o wiele głębsza i poważniejsza niż się wydawało, z czysto ludzkiego punktu widzenia / chodzi też o dramat człowieka/
Na forum Psiakość hodowczyni od której była suczka Ginger prosi o wstrzymanie się od wszelkich osądów i komentarzy - a ona poznała sprawę i ja ufam że prosi o to nie bezpodstawnie.
Jedyne co teraz chyba możemy robić to starać się ustalić co dzieje się z kotami które były pod opieką Etiopii, czy można w jakiś sposób im / kotom/ pomóc, a jeśli zdecydujemy jednak przekazać swoją pomoc finansową - to komu tak naprawdę - z przeznaczeniem dla tych kotów naturalnie.
mamut pisze:Ania i jej Nitro pisze:To sie narobilo Etiopii i jej zwierzakom![]()
Czy wiadomo w ogole jak ona sie czuje?
Tu jest jeszcze jeden watek http://www.bialyowczarek.fora.pl/psy-w- ... ,1695.htmlJa-Ba pisze:C&W - tego streścić się nie da. Wygląda na to że sprawa jest o wiele głębsza i poważniejsza niż się wydawało, z czysto ludzkiego punktu widzenia / chodzi też o dramat człowieka/
Na forum Psiakość hodowczyni od której była suczka Ginger prosi o wstrzymanie się od wszelkich osądów i komentarzy - a ona poznała sprawę i ja ufam że prosi o to nie bezpodstawnie.
Jedyne co teraz chyba możemy robić to starać się ustalić co dzieje się z kotami które były pod opieką Etiopii, czy można w jakiś sposób im / kotom/ pomóc, a jeśli zdecydujemy jednak przekazać swoją pomoc finansową - to komu tak naprawdę - z przeznaczeniem dla tych kotów naturalnie.
Wydaje mi się że na razie to chyba musimy zachować spokój i cierpliwie poczekać aż sprawa się nieco wyjaśni, bo na chwilę obecną wiadomo tylko tyle, że kotami zaopiekowała się rodzina Etiopii .
W tej sytuacji pieniądze dla niej będą musiały na razie poczekać na wysyłkę.
Musimy też śledzić inne wątki i fora.
jasdor pisze:przekleję od Czarowniclutra pisze:Kotami Beaty zajmie się jej tata, który bardzo lubi te koty. Syntia została zabrana na inny tymczas. Koty żyją, mają się dobrze. Pies ma się też dobrze, choć niewiele brakło. Beata potrzebuje lekarza i wsparcia. Może liczyć na rodzinę i myślę, wierzę, że da sobie ze wszystkim radę.
Ja-Ba pisze:jasdor pisze:przekleję od Czarowniclutra pisze:Kotami Beaty zajmie się jej tata, który bardzo lubi te koty. Syntia została zabrana na inny tymczas. Koty żyją, mają się dobrze. Pies ma się też dobrze, choć niewiele brakło. Beata potrzebuje lekarza i wsparcia. Może liczyć na rodzinę i myślę, wierzę, że da sobie ze wszystkim radę.
Czy możesz podać tutaj linka do tego wątku ?
Od Behemot z Psiakości dostałam na moje zapytanie o los kotów odpowiedź że kotami podobno zajmuje się rodzina, ale nie jest to potwierdzona informacja.
Ciągle boję się czy koty otrzymały już własciwą pomoc, czy są w tak szczęśliwej sytuacji jak Ginger - czy już nic im nie grozi.
Na wątku Etiopii brak jakichkolwiek wpisów o losie kotów.
Czy lutra ma bezpośredni kontakt z rodziną Etiopii? czy wiadomości są pewne?
solangelica pisze:Dotarlam na forum, wreszcie. Nigdy przenigdy nie bede psioczyc na krakowska komunikacje mejska, obiecuje... na szczescie udalo mi sie wreszcie dotrzec do domu i zjesc obiad
esc
Jesli chodzi o Etiopie - sprawa BEDZIE WYJASNIONA. Jesli ktos w to watpi, to trudno, to jego sprawa i jego zwatpienie. Sytuacja Beaty jest tak delikatna i trudna ze nie ma innego wyjscia jak czekac cierpliwie na rozwiazanie sprawy. Publiczne wytykanie bledow, wyliczanie i rozstrzasanie niczego nie przyspieszy wrecz przeciwnie, moze przyniesc wiecej krzywdy niz korzysci. Dlatego ponawiam swoj apel o zachowanie spokoju i odpowiedzialnego doboru slow.
Czarownice jak zwykle stanely pod tym wzgledem na wysokosci zadania, za co bardzo Wam dziekuje. Pokazalyscie prawdziwa klase![]()
![]()
Ja tez pomagalam Beacie. Mysle ze bardzo duzo jej pomoglam, a poza tym po prostu i po ludzku polubilysmy sie. Jak to w zyciu bywa. Nadal jest dla mnie wazna osoba, martwie sie o nia i przezywam to wszystko na swoj sposob. Staram sie pamietac ze jest chora. Mnie rowniez jest dziwnie, ciezko i trudno mi to wszystko ogarnac, ale nie ja tu jestem najwazniejsza ale Beata. Zwierzeta sa bowiem bezpieczne, jak napisala lutra. Teraz toczy sie walka o zdrowie i zycie Beaty, ktora - jak wierze mocno - wygra.
Zanim sie zacznie od niej wymagac odwagi i rozliczen na trzech, czterech, pieciu forach, trzeba jej dac czas na to zeby mogla wogole zaczac normalnie funkcjonowac. Na wyjasnienia przyjdzie czas i miejsce, teraz trzeba przede wszystkim zachowac spokoj i szacunek.
Kazdemu sie to moze przytrafic, kazdemu z nas. Dlatego - tak jak napisala Ayo - nie bijmy piayny i pamietajmy o tym ze to w dalszym ciagu jest jedna z nas.
Odpowiadajac na wasze pytania: osobiscie nie widzialam na zywo jej zwierzat ale one istnieja, sa zywe i realne i to moze potwierdzic chocby duzo osob z AFNu. Beata duzo wczesniej niz ja zaczela zajmowac sie zwierzetami; koty pochodza z fundacji, Beata sie nimi zajmowala najpierw na DT potem zostaly u niej. Psa osobiscie wozil wislackikot do Wroclawia i Warszawy. Jesli ktos potrzebuje sprawdzic to osobiscie, prosze kontaktowac sie z Tweety lub wislackimkotem z AFNu. Oni udziela wiecej konkretnych informacji.
Zwierzeta byly chore i potrzebowaly specjalistycznej pomocy medycznej. Sa na to realne dowody, weterynarz ktora leczyla je rowniez istnieje (nie jest to weterynarz widmo) i to dzieki niej Ginger zyje. Sa rowniez faktury i rachunki za leczenie zwierzat, sa karty leczenia itp. Ta pomoc medyczna byla potrzebna realnie, co do tego nie ma watpliwosci.
Osobiscie nic mi nie wiadomo na ten temat jakoby Beata pieniadze na leczenie wziela dla siebie. Wrecz przeciwnie, zawsze dla niej wazniejsze byly zwierzeta niz ona sama. Osoba z fundacji z ktora rozmawialam rowniez takiej wiedzy nie posiada.
Jesli ktos ma twarde dowody ze jest inaczej, to proszony jest o zgloszenie sprawy odpowiednim organom scigania. Istnieja w tym kraju takie procedury ktore beda w stanie wyjasnic wszelkie watpliwosci. I nie sa to procedury zwiazane z internetowym forum milosnikow zwierzat, ze przypomne.
W razie watpliwosci i pytan, Robert z AFNu prosil zeby kontaktowac sie z nim, na miau wystepuje jako wislackikot.
Beata jest powaznie chora. Ufam, ze osoby wrazliwe na trudny los chorych zwierzat beda w stanie choc w czesci zrozumiec trudna sytuacje chorego czlowieka. Nie jest to proste, bo nic w tej sytuacji nie jest proste ale wierze ze wrazliwosc ktora nas tu wszystkie cechuje rowniez dotyczy ludzi.
Ja tez jej pomoglam. I czuje sie podobnie jak wy. Ale nie zaluje tej pomocy bo tak najwidoczniej mialo byc. Kto wie czy bez tego naszego/waszego wsparcia sytuacja nie skonczylaby sie duzo tragiczniej...?
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 53 gości