Marzenia-nie wiem ile czasu trzeba Fionce..u mnie jest już dwa miesiące-mnie nie dała sie dotknąć ani razu-jeszcze takiego kota nie spotkałam..(na wizyty do weta musiałam ją zapędzać do transporterka za pomocą patyka co wierz mi jest dla mnie strasznie przykre a co dopiero dla niej

)
a przecież karmię ją codziennie 2x-niestety to widać nie jest dla niej powodem aby mi zaufać i dać się pogłaskać.
mój maż owszem-twierdzi że niedługo weżmie ją na kolana tylko co z tego?
czy mam ją wyadoptowac razem z męzęm? bo nikomu innemu nie da sie dotknąć
dzis możemy zrobić eksperyment-każda z was spróbuje ją pomiziać-jeśli wam się uda to jest szansa-ale jestem przekonana ze nic z tego.
u nas może faktycznie-oswoi sie np za pół roku a może nie..- ale jeśli nie,to aby to miało sens i aby się zdązyła przystosować do nowego miejsca podczas gdy jest ciepło, to można ją wypuszczać w świat albo teraz -powiedzmy do maja max czerwca,albo dopiero za rok-kolejnej wiosny..
czy mamy prawo skazywać ją na siedzenie w murach jeszcze rok? czy uwazasz Marzenia że to jest dla niej szczęście?
jesli tak ma jej szczęście wyglądac to ja się wypisuję -nie moja bajka..
pomysł Sz.Kota wydaje mi się super.
można ją też wypuścić u mnie.
jestem zdania że max do maja musimy podjąc decyzję,tak jak i zreszta w sprawie Promysia i Trisi.
Od pocz.maja miałyby do jesieni pół roku na przystosowanie się do nowej sytuacji-myślę że to powinno im wystarczyć.Im póżniej je wypuścimy tym więcej wolności i szczęścia stracą w 4 ścianach
Czyli mamy miesiac kwiecien na podjęcie decyzji w sprawie Fionki i na znalezienie domu Trisi i Promylowi.

Tak ja to widzę.
