Ja cały czas nie moge pogodzic się z tym co się stało  

  Widziałam te kociaki w dniu znalezienia, odwiedzałam je kilkakrotnie w azylu - były piękne i zdrowe, rosły jak na drożdżach, tylko Melania nikła w oczach. Bałam sie, że kociaki stracą matkę - nie mogłam ich tam zostawić...
Kiedy kociaki po kilku dniach pobytu u mnie straciły apetyt nie miały absolutnie żadnych innych objawów pp, potem miały biegunkę, ale bez krwi. Felice i Fiamma umarły prawie jednoczesnie zanim postawiono diagnozę. Fumetto został prawidłowo zdiagnozowany (test z kału), ale i jemu nie udało się. Gdy test wyszedł dodatni o mało nie umarłam ze strachu,a wszyscy mowili, żeby się nie martwić, że koty dorosłe, regularnie szczepione są bezpieczne. Co najwyżej jakaś sraczka i trochę gorączki. Innym sie udaje, inni maja w domu panleukopenie i ich koty nie chorują. Jaki błąd popełniłam?
Pierwszy zachorował Kuba i do tej pory się z tego nie wylizał niestety. Potem Sonia i Dymek (ma najcięższą postać pp zmiksowanej z kk) i pozostałe kocice. Krajobraz jak po bitwie, albo umarli albo ranni  

 Wygląda, że teraz już będzie lepiej, ale nigdy nie będzie tak jak przedtem. Nie da się cofnąć czasu. Dobrze, że chociaż Melania ma sie coraz lepiej.