» Sob kwi 18, 2009 7:31
I nic!
Nic!
Kotuniu mój, wróć do mnie...
Wczoraj rozmawialiśmy ponownie z panią karmicielką, okazało się, że tamtego kotka widziała tylko raz - przedwczoraj. W sąsiednim bloku jest też 'stołówka' i okienka piwniczne otwarte, mógł tam dołączyć... Usadowiliśmy się w punkcie, skąd był dobry widok na strefę zero i stołówkę, i obserwowaliśmy różne kocie istoty, ale Finia nie było. Mnóstwo też jeży. Po terenie kręcił się jakiś bezdomny, szurał krzakami w ogrodzie, pani karmicielka powiedziała, że od kilku dni go tam widuje. Ogłoszenie na ruderze cały czas wisi. Dzisiaj rano wyłożyliśmy nowe jedzonko.
Killatha - co masz na myśli "na pierwszą stronę", tego wątku?
ko_da1 - dzięki za dobre chęci... tam by było potrzeba dużo osób. Tam są deski długie na 3,5 metra, w dwie, trzy osoby tego nie poprzesuwasz. Potrzeba by było gdzieś to przenosić, ale gdzie? Cały dom jest zawalony starymi meblami, drzwiami, starymi choinkami, po prostu wszystkim.. A szopa to widać, że może runąć pod ciężarem tych dech w każdej chwili, bo podtrzymujące filary musiały już zbutwieć. Nawet jakby zacząć przeszukiwanie, to byłby taki rumor, że kotek mógłby zwiać w każdej chwili, więc potrzeba by jeszcze grono obserwatorów, którzy by patrzyli, czy gdzieś nie pryska bokiem. Skąd tu zorganizować taką grupę ludzi? Moja siostra ze swoim facetem kilka razy nam pomagali przepatrywać teren, ale to dużo za mało.
magicmada - dzięki za pomoc, też sobie przejrzę wątek schroniskowy.
izabeli - zastanawiałam się nad tym snem, nie powiem, że nie... We śnie znalazłam Finia nad ranem, pora gdy już zaczyna się robić jasno. Było to w ogrodzie w tym domu, szykowałam jedzonko i Finio sam do mnie wyszedł, i udało mi się go pochwycić. Sen był tak realistyczny, że po obudzeniu myślałam, że Finio jest już w domku...
Zmykam - czas do pracy, a ja jeszcze bez śniadania. Jak tu pracować w takiej sytuacji? I tak cały czas myślę o Finiuszku...