» Wto sty 13, 2009 11:50
Ja nie oceniam, nie potepiam, ja się tylko dziwię.
Dziwię się, dlaczego ktoś bierze kociaka, o którym wie, że jest dziki, skoro chce milutkiego, nakolankowego kotka? Przecież chyba nikt nie wmawiał, że ta kotka jest nakolankowym miziakiem?
Dziwię się, że skoro już ten kotek jest, że skoro ma się go już w domu, tak ciężko przetrzymać chociażby pierwszy tydzień, chociaż do weekendu, w którym jest więcej czasu i możnaby te dwa dni poświęcić na lepsze poznawanie.
Dziwię się, jak patrząc na takie małe, przerażone futerko, można nie rozumieć, jak bardzo ono się boi i że potrzeba mu czasu.
Dziwię się, dlaczego ludzie zawsze liczą na cud, że dziki kotek bez odrobiny pracy spojrzy na nich i od razu wywali brzuszek do głaskania, chory ozdrowieje, a łobuziak się uspokoi.
Na wszystkie cuda trzeba sobie zapracować. I wtedy one się naprawdę zdarzają.
Ja często się dziwię ludziom, coraz częściej.
I dziwię się sobie, bo nadal mam nadzieję, po tym wszystkim, co czytam na miau, że to tylko chwilowy kryzys tego domku, że tak łatwo nie uciekną przed problemem. I stworzą swój własny cud.