No to napiszę...
Przede wszystkim... uffff... właśnie wróciłam do domu.
Pozytywne wiadomości - brzuszek po sterylce goi się ładnie, kicia nie ma żadnych widocznych objawów chorobowych. No i nie jest dzika...
Z rzeczy mniej fajnych... to małe stworzonka składa się w 5% z kota, w 5% z niesamowitej urody i w 90% z przerażenia. No i ma pchły (ale to akurat najmniejszy problem).
Siedzi przerażona, stara się zniknąć, wcisnąć w kąt.... u weta dała sobie obejrzeć brzuch, a potem spanikowała (pierwsza krew się polała - na szczęście moja) trochę podrapała i próbowała gryźć, ale zawinięta w ręcznik i trzymana poprzez rękawice dała się obejrzeć dokładniej.
Kicia ma swój pokój, nie ma styczności z moimi kotami, ma ciszę i spokój, teraz trzeba czasu. Więc prosimy z TŻ-tem o kciuki dla małej i dla nas trochę też.
Idę zaraz zerknąć, czy coś skubnęła z jedzonka, czy strach jej nie pozwala.
Będziemy odrobaczać, szczepić i przede wszystkim postaramy się nauczyć ją, że ludź może być fajny.
No i gdy już troszkę się przestanie bać, będzie odrobaczona i zaszczepiona postaramy się jakieś konsultacje okuliostyczne, żeby dowiedzieć się dokładniej co z oczami.
Aha i jeszcze jedno... wstępnie (bo u weta trzeba było kartę założyć

) kicia nie jest kicią... to Bella... Nie mówice, że nie pasuje.