» Pon kwi 07, 2008 10:51
Gdyby ktoś odniósł wrażenie, że deprecjonuję pomoc alysii, to śpieszę z wyjaśnieniem - jestem Ci alysio bardzo wdzięczna, za zaangażowanie i wszystko, co udało Ci się zdobyć dla Orzeszków.
Druga sprawa, powtórzę, nie mam nic przeciwko temu ( ani o tym nie decyduję), aby zebrane w Krakowie kołdry pojechały do Orzechowców, z przystankiem w Rzeszowie - skoro albiemu uważa, że są potrzebne, to pewnie wie, jak je rozdysponować.
Jak widać mamy odmienne zdanie na temat kołder niż albiemu, ale nie zamierzam się o to bić.
Alysio, mam do Ciebie i przy okazji do innych forumowiczów prośbę, aby nie zwracać się do mnie w formie - wy lub dziewczyny, co sugeruje, że ja mam jakikolwiek związek z Rzeszowem, Kundelkiem, wolontariuszami z dogomanii lub kimkolwiek związanym w jakikolwiek sposób z Orzechowcami.
Nie mam takich kontaktów, nikogo nie poznałam osobiście, wymieniłam z agnes_czy, parę pw i telefonów, z p.Derwisz rozmawiałam kilka razy przez telefon, podobnie z albiemu i becią66.
Działam na własną rękę i biorę odpowiedzialność, tylko za moje działania, wiem o Orzechowcach tylko tyle, co przeczytałam na forum i wyciągam tylko własne wnioski na temat schroniska.
Nie wiem absolutnie nic o jakichkolwiek procedurach, ani o tym, kto i jak ma zdecydować o dalszym losie schroniska lub jego pracowników.
Nie interweniowałam w prasie i TV, to nie moje osiągnięcia, nie wiem, kogo należy monitować i jak sprawić, by pracownicy schroniska wnieśli budy do boksów.
Jak patrzę na te podusie, to szlag mnie trafia, bo w piątek, taka podusią - ubłoconą, przemoczoną, cuchnącą i porosłą mchem, zatykałam dziurę w ścianie, zapyziałego budynku, żeby mi koty nie zwiały. Leżała sobie pod nogami, to się nią posłużyłam.
