Vivian pisze:Kasiu i jak po dzisiejszej biopsji??
Biopsji nie było. Po pierwsze zabrakło czegoś potrzebnego do tej biopsji, a po drugie sama zrezygnowałam. Jeśli nic to nie zmieni w leczeniu kota, to nie chcę go dodatkowo męczyć. On i tak jest już mocno zestresowany. Wystarczy jakiś szybki ruch, a on już podskakuje ze strachu.
Po drugie nastawiam się na kroplówki podskórne w domu, które będą zdecydowanie mniej stresujące i dużo krótsze niż wyprawa do lecznicy. Z braku drugiego kota jestem jego jedyną rozrywką, a i tak 3/4 doby mnie nie ma, bo albo jestem w pracy, albo śpię. Z tego względu postanowiłam poświęcić ten czas, który mogę mu zaoferować, na zabawy i czułości. Nie chcę, aby resztę swojego życia spędził w lecznicy, zdenerwowany, że znowu mu będą sprawiać ból.
Pozostają kroplówki podskórne, karma nerkowa i cotygodniowe badania krwi. Choć szczerze wam powiem, że wcale nie mam ochoty robić mu badań krwi. Nie chcę znać wyników. Nie chcę mieć dowodów na to, że jest coraz gorzej. Zresztą - jak to od kogoś z was usłyszałam - leczy się kota, a nie wyniki. Wyników chyba w przypadku mojego kota nie da się wyleczyć, więc staram się, aby kotu było przyjemniej żyć. Liczy się jakość, a nie długość...