No więc Whisky dalej śpi w transporterku. Bardzo chciała z niego wyjść więc ją wyjęłam poszła w stronę parapetu (tam maja jedzonko, bo na parterze grasują psy

). Podsadziłam ją. Napiła się odrobinkę i powąchała jedzonko ale nie zjadła - bardzo stresuje ją ten kaftanik. Nie wiem czy się do niego przywyknie.
Później podreptała w strone drapaka i swojej budki "na wysokościach" ale stanęła jak wryta, bo drapak zniknął

i nie wróci aż do odwołania. (aż się boję co bedzie jutro jak się już lepiej poczuje a skakać jej nie wolno).
Później chciała się wcisnąć w kącik więc ją zamknęłam w transporterku i dalej śpi.
Amelko proszę pisz mi jak sobie radzisz...czy Twoja kicia chodzi cały czas w tym kaftaniku? Whisky bardzo w nim cierpi...
A dalsze" alkohole" na pewno będą
A kiciulka może nie sika bo mało piła...trzymam kciuki za nią.
PS.Nie wiedzałam że mój Martini potrafi tak głośno miauczeć
Miłego wieczoru....