Potrzebna... przepraszam koty,IDZIEMY NA WOJNĘ

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lut 03, 2009 23:36

No, to ja też pójdę, bo do tej pory jakoś nie mogłam :roll:

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lut 04, 2009 8:18

W nagrodę za uratowanie kota dostałam cos migrenopodobnego :evil: - w zasadzie zaczęło się już wczoraj wieczorem. Ona jednak jest dość chuda-jedziemy dzis po południu na badania krwi-tak na wszelki wypadek.Ładnie je- jak jej przyniosłam szynkę to nawet wyszła po nią z kontenerka. Nadal nie rozumiem, jak przeżyła.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lut 04, 2009 9:58

Może tam były myszy i większe owady.

Pieczarka

 
Posty: 1294
Od: Wto lip 15, 2008 12:23
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lut 04, 2009 10:13

Może miała jakieś wyjście na zewnątrz?

W każdym razie dobrze, że jest już pod Twoją opieką.

Trzymam kciuki za dobre wynki badań :ok:
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lut 04, 2009 15:49

Dobrze, ze juz bezpieczna.
Tez mysle, ze mogla sobie w domu cos upolowac. Jak dom opustoszaly to mogly sie wprowadzic jakiec gryzonie.
Trzymam kciuki za dobre wyniki badan.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Czw lut 05, 2009 0:09

Pan doktor był przekonany, ze kot zjadł zmarłego właściciela :strach: -nie mogło do niego dotrzeć, że kot który tak wygąda, był w domu ZUPEŁNIE sam.
Bo kot, choć widać, że był na drakońskiej diecie, jest w dobrym stanie. Nie jest odwodniony, za to nie ma grama tkanki tłuszczowej. Odradził w tej chwili badanie krwi-podobno mogą wyjść cuda. Jak nie będzie żadnych niepokojących objawów, to badanie można zrobić profilaktycznie za tydzień. Niepotrzebnie siałam panikę, ale chyba nikt nie przypuszczał, że kot będzie w takim stanie :oops:.
Poza tym to bardzo miły i bardzo spragniony człowieka kot-więcej napisze jutro-znów muszę iśc spać (reakcja obronna organizmu :) ).

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw lut 05, 2009 0:13

Rany, doczytałam :strach: Moze kiedys bedzie Ci dane zająć się normalnym kotem w normalnych okolicznosciach :wink:
dobranoc

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw lut 05, 2009 21:32

Obiecanki cacanki, gdzie wiadomosci?

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Pt lut 06, 2009 11:29

Lidka pisze:Obiecanki cacanki, gdzie wiadomosci?

Brak wiadomości wynika z faktu prania dużej ilości tekstyliów upapranym kocim g.... :evil: ( pled z owczej wełny własnie moczy się w wannie, bo do pralki się nie zmieścił) oraz jutrzejszego komersu córki (rozmiar kataklizmu są w stanie zrozumiec tylko rodzice nastolatek :lol: ).
Kotka wczoraj dostała biegunki a nastepnie zdematerializowała się. Ponieważ jest niesmiała i bardzo niechętnie się przemieszcza na duże odległości, dopóki miała pod nosem kuwete, wszystko było ok. Ale później przeniosła sie na schody i tu juz do kuwet było baaardzo daleko. Ale do łózka blisko :evil: .
Po wczorajszym wieczornym powrocie do domu znalazłam tylko rzadką kupę na łóżku i ani śladu kota. W nocy za pomoca lusterka i latarki zlokalizowałam ja pod wanną (obudowaną oczywiście :) ). Na szczęście wychodziła do kuwety, a rano wyszła do miski. Zjadła poprzytulała się i wróciła pod wannę 8O . No dobrze, mozna i tak. Jak biegunka nie minie , to w poniedziałek robimy badanie krwi.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lut 06, 2009 11:50

Ale sajgon. Do Ciebie trafiają takie osobliwe przypadki.

Pieczarka

 
Posty: 1294
Od: Wto lip 15, 2008 12:23
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lut 06, 2009 11:58

Malgosiu rozumiem Twoj bol. Koci, bo komersowego ze wzgledu na to ze mam syna i klopot byl w tym, zeby wogole poszedl, nie przezylam.

A bol rozumiem bo dopiero niedawno dopralam mieszkanie po Kubusiowym dojrzewaniu. Tak nim hormony miotaly, za obsikal mi nawet poduszke na ktorej spalam i wlosom zrobil plukanke:( Ale teraz juz ok.
Male pewnie tez przestanie. A swoja droga Ty rzeczywiscie masz wyjatkowe "szczescie" do problematycznych kotow.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Czw lut 12, 2009 10:17

Już chyba wyprane i wysuszone, pora na jakieś wiadomości :?:
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lut 12, 2009 10:49

W pewiem sposób wyprane i wysuszone (mam małego persika, który pilnuje, by zakład pralniczy funkcjonował na pełnych obrotach). Kotke przerzuciłam na Intestinal( to dzięki Wam mogę sobie pozwalać na takie fanaberie :) ), biegunka się uspokoiła, od wczoraj podaję normalne jedzenie i czekam na rezultaty. Możliwe, że biegunka byłą spowodowana podaniem CZEGOKOLWIEK do jedzenia, albo mlekiem-nie chciała pić wody, więc dostała miseczkę bardzo rozwodnionego mleka.
To przemiły kot;nadal mieszka pod wanną, ale wychodzi albo na wołanie, albo na dźwięk chrupek. Lubi byc na kolanach-tuli sie i ugniata, gada takim śmiesznym "kocurowatym" tonem.
Nie chce się zintegrowac z moimi kotami-trochę na nie burczy, ale jak wczoraj dostała zabawkę i Dieselek chciał się przyłączyć do zabawy, dostał dwie błyskawiczne "pacanki" po głowie i juz wiadomo było, kto sie będzie dalej bawił.
Wczoraj wieczorem z własnej woli przyszła do sypialnie (pełnej kotów, ale leżały wysoko i ich nie widziała). Pozwiedzała, poturlała. się po dywaniku, ale wtedy zainteresowały sie nią rezydentki ( w całkiem pokojowych zamiarach) i uciekła.
Co dalej? Zaszczepię ją i mogę oddać do domu tymczasowego. Ale od kilku dni układam sobie w głowie ogłoszenie, bo bardzo chciałabym ją wydac samodzielnie do najlepszego domu na świecie. Niestety, wszystkie wymyślane przez mnie ogłoszenia to kolejne wersje opowieści o panu Józefie. Ten niezwykły człowiek miał jakąś charyzmę, bo, jak sie okazuje, nie tylko mi bardzo g brakuje

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lut 18, 2009 14:25

Jestem osobą cierpliwą. I podobno w miarę dobrze wychowaną. Ale jednocześnie asertywną i jak ktoś za bardzo nadszarpnie moją cierpliwość, to się w końcu doczeka :evil:
Więc teraz polerujemy zbroję, ostrzymy miecz i czyścimy konia. Wyruszamy na wojnę :evil: .
Problemy z sąsiadami z powodu kotów mam od początku wprowadzenia się do swojej szeregówki-czyli od 3,5 roku. W efekcie naciskó przestałam wypuszczać luzem swoje koty, bo przechodziły do innych ogródków. na balkonie na piętrze mam siatkę, by koty nie uciekały do ogródka (bo przechodziły do ogródków sąsiadów).Zrobiłam jednak za mało-nadal spotykały mnie awantury za to że pozwalam moim kotom wychodzić do MOJEGO ogródka (pod nadzorem, by nie polazły dalej), za to że w ogóle trzymam koty, bo "wyczuwaja to inne koty w okolicy, przychodzą do moich kotów i brudzą. Od trzech lat z niechęcią wychodzę na własny taras, boję się wyjśc do ogródka, z niepokojem wracam do domu, bo starsze panie z sąsiednich szeregówek, zwyczajem pan z magla stoją zebrane w grupkę i plotkują-nigdy nie wiem, kiedy zaatakują, a to że koty wolno trzymać w domu za zgodą sąsiadów, a oni się nie zgadzaja i w sąsiednich szeregówkach zmuszono panią, by pozbyła się kota, a to, ze oni sie postaraja by te koty zniknęły, a to, ze dopóki mnie nie było, to żadnych kotów nie było (nieprawda-sprawdziłam).
Ostatnio pastwiły się nade mną jakby mniej, bo zima, jedynie przeganiały koty pana Józefa, to to są w zasadzie koty wolnożyjące, które przychodziły do niego na drzemkę. We wtorek miałam pierwsza wizytę wściekłej sąsiadki, że moja koty wszędzie chodzą i brudzą i albo ja coś z nimi zrobię, albo oni. Na odchodnym zostawiła mi kupy na wycieraczce. Wczoraj z awanturą byłą druga siąsiadka."Czy pani karmi koty na tarasie???!!!"Na moje zgodne z prawda potwierdzenie i informację , że opiekuję sie kotami, którymi przedtem opiekował się pan Józef (na którego pogrzebie była), nakrzyczała i kazała koty wywieźć do schroniska.
Podjęłam decyzję i składam zawiadomienie na policję z kopią do TOZU o nękanie i groźby. Składam dopiero w piątek, więc wszelkie sugestie mile widziane.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lut 18, 2009 14:59

Tosza pisze:Jestem osobą cierpliwą. I podobno w miarę dobrze wychowaną. Ale jednocześnie asertywną i jak ktoś za bardzo nadszarpnie moją cierpliwość, to się w końcu doczeka :evil:
Więc teraz polerujemy zbroję, ostrzymy miecz i czyścimy konia. Wyruszamy na wojnę :evil: .
Problemy z sąsiadami z powodu kotów mam od początku wprowadzenia się do swojej szeregówki-czyli od 3,5 roku. W efekcie naciskó przestałam wypuszczać luzem swoje koty, bo przechodziły do innych ogródków. na balkonie na piętrze mam siatkę, by koty nie uciekały do ogródka (bo przechodziły do ogródków sąsiadów).Zrobiłam jednak za mało-nadal spotykały mnie awantury za to że pozwalam moim kotom wychodzić do MOJEGO ogródka (pod nadzorem, by nie polazły dalej), za to że w ogóle trzymam koty, bo "wyczuwaja to inne koty w okolicy, przychodzą do moich kotów i brudzą. Od trzech lat z niechęcią wychodzę na własny taras, boję się wyjśc do ogródka, z niepokojem wracam do domu, bo starsze panie z sąsiednich szeregówek, zwyczajem pan z magla stoją zebrane w grupkę i plotkują-nigdy nie wiem, kiedy zaatakują, a to że koty wolno trzymać w domu za zgodą sąsiadów, a oni się nie zgadzaja i w sąsiednich szeregówkach zmuszono panią, by pozbyła się kota, a to, ze oni sie postaraja by te koty zniknęły, a to, ze dopóki mnie nie było, to żadnych kotów nie było (nieprawda-sprawdziłam).
Ostatnio pastwiły się nade mną jakby mniej, bo zima, jedynie przeganiały koty pana Józefa, to to są w zasadzie koty wolnożyjące, które przychodziły do niego na drzemkę. We wtorek miałam pierwsza wizytę wściekłej sąsiadki, że moja koty wszędzie chodzą i brudzą i albo ja coś z nimi zrobię, albo oni. Na odchodnym zostawiła mi kupy na wycieraczce. Wczoraj z awanturą byłą druga siąsiadka."Czy pani karmi koty na tarasie???!!!"Na moje zgodne z prawda potwierdzenie i informację , że opiekuję sie kotami, którymi przedtem opiekował się pan Józef (na którego pogrzebie była), nakrzyczała i kazała koty wywieźć do schroniska.
Podjęłam decyzję i składam zawiadomienie na policję z kopią do TOZU o nękanie i groźby. Składam dopiero w piątek, więc wszelkie sugestie mile widziane.


o matko Tosza współczuję
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 170 gości