HorseThesecond W DOMU!!!!!!!!!!!!!!!!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sty 10, 2006 20:31

Agalenora pisze:Podrapanie dziecka też mnie zastanawia. coś tu grubymi nićmi szyte - koty raczej nie rzucają się na ludzi, dzieci ot-tak-sobie... aby "rozorać twarz", musiał być w panice. Być moze już wtedy bardzo źle się zwierzakowi działo.


Oj - nie dobijajmy juz Kordonii bez potrzeby :roll:
Sama nie raz oberwalam od swojego kota po twarzy - np. przytrzymujac go gdy nie mial na to ochoty lub byl przestraszony.
Czlowiek tez sie uczy na co moze sobie pozwolic z danym kotem :twisted:
Wystarczylo ze dziecko wzielo kota w nieodpowiedniej chwili na rece lub ten trzymany - czegos sie przestraszyl - i juz mogl dziecku po twarzy pazurami przejechac.
Wcale nie musialo mu byc zle i nie musial byc zle traktowany.

Blue

 
Posty: 23931
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Wto sty 10, 2006 21:20

Byłam tam dwie godziny temu. Z TŻ-em jako ochroną.

Wczoraj rozmawialiśmy tylko z tym facetem, a dziś była tylko ona. Widziałam też dziecko- faktycznie ma na czole dwa ślady długości 0,5cm, ale nie wygląda to na zadrapanie, ale tak, jakby kot wbił mu pazury w skórę.

Ona była bardzo zaskoczona, kiedy nas zobaczyła. Na początku powiedziałam, ze przemyślałam to, co wczoraj maż nam powiedział, i jednak bardzo proszę o numer telefonu i adres tego pana, który wziął kota, ponieważ nie wszystko mi w tej sprawie pasuje, i zwyczajnie przynajmniej przez sekundę chcę go zobaczyć. Na to ona, ze nie ma namiarów na tego chłopaka, bo to kolega męża. Poprosiłam grzecznie o numer telefonu do meża. Podała mi, a ja przy niej zabralam się do dzwonienia. W tym momencie ona powiedziała, że nie dodzwonię się do niego, bo jest na poligonie, i nie może odbierać telefonów. Dobrze, więc zapytałam ją jeszcze raz, czy może chce mi coś powiedzieć jeszcze na temat Horsa, bo nasza rozmowa sobotnia była pełna jej kłamstw i to stąd mój niepokój. Powiedziałam jej, że najgorsza prawda jest dla mnie lepsza niż niewiedza, i że jeśli uciekł, to zwyczajnie spróbuję go poszukać, ze mam duże doświadczenie w sprawach kocich i takie szukanie może się udać.
Oczywiście zaparła się, ze absolutnie, ze ten kot jest u tego kolegi. Ale pojawiła się w tym momencie niezgodność wersji, bo ona twierdzi, ze ten kolega zabrał go w sobotę, tuż po tym moim telefonie, a on wczoraj mówił, ze jeszcze w niedzielę kot podrapał dziecko, i wtedy pojawil się ten kolega. Powiedziałam jej, ze mąz mówił co innego, ale nie zrobiło to na niej wrażenia.
W tym momencie nie wytrzymałam i powiedziałam jej, ze oczywiście skontaktuję sie z jej mężem w sprawie tego adresu, ale że byłam dziś w TOZ-ie zasięgnąc porady w tej sprawie, i uzyskałam tam sugestię, ze jeśli nie zobaczę kota, to sprawę przy ich wsparciu powinnam zglosić na policję zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt , i tak też zrobię, bo nie mam innego wyjścia. W tym momencie było już widać, ze zrobilam na niej wrażenie.
Chwyciła za telefon i zadzowniła od męża (czyżby raptem skończył się poligon?). Przez około 10 minut rozmawiala z nim, zeby podal mu numer do tego kolegi, ale on odmawiał. Ona była bardzo zdenerwowana, w końcu przekazała mi telefon i ja grzecznie poprosiłam tego pana o numer telefonu i adres do nowej rodziny Horsa. Z prawdziwą wściekłościa mi odmówił tłumacząc się, ze tamten pan nie życzy sobie moich telefonów i najść. Nie dałam się zbić z tropu i powiedziałam, że w takim razie kategorycznie prosze, w myśl naszej umowy o jak najszybsze odwiezienie kota. Zapytał mnie jak ja sobie to wyobrażam, że on tam poojedzie i zabierze im go, ze to nieludzkie. Powiedziałam, że absolutnie nie chcę im go zabierać, ze może sa dobrą rodziną, ale skoro uniemożlwia mi zobaczenie kota na żywo, to prosze o jego zwrot. Odmówil, więc powtórzyłam mu moją wersję z TOZ-em i policją. Chyba też zrobiłam na nim wrażenie, bo powiedzial, że teraz jest na poligonie, ale w piątek lub sobotę odwiezie mi go. Na koniec powiedział, ze to on może mnie podać na policję za nachodzenie go i nagabywanie. Powiedziałam, że proszę uprzejmie.

Wiem, że nie zobaczę go nigdy :(.
Miałam nadzieję, ze złamią się pod wpływem strachu i przyznają się, ale ciągnęli wersję. Ale ja nie wierzę w tą nową rodzinę.
Przynajmniej trochę nadszarpnęłam ich dobre samopoczucie. Spisałam się nieźle, bo rozmawiałam z nimi niezwykle uprzejmie i spokojnie (tylko kątem oka widziałam, jak mi lata ze zdenerwowania kolano). Myślę, że uwierzyli w to, ze jestem zdolna do zlożenia tej skargi.
Ale to nie pomoze Horsowi.

Oczywiście odwiedze schronisko, ale nie wierze, ze o 20.00 wieczrem wiózłby go tam, tym bardziej, ze za oddanie kota trzeba płacić, a przecież mógł nam go odwieźć za darmo.
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Wto sty 10, 2006 21:26

Kordonia trzymaj się. Nie daj siezbyć tym weekendem. Dzwoń codziennie albo co drugi dzień i się przypominaj. Masz umowę i możesz zgłosić sprawę na policję. Trzymam mocno kicuki :ok:

fruuu

 
Posty: 5623
Od: Wto wrz 13, 2005 11:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sty 10, 2006 21:27

Kordoniu :( , byłaś bardzo dzielna.
Może jest jeszcze szansa, może przedyskutują to między sobą i chociaż powiedzą prawdę. Jaka by ona nie byla.
Obrazek

dakota

 
Posty: 8376
Od: Wto lis 16, 2004 15:06
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Wto sty 10, 2006 21:28

Byłaś bardzo dzielna.
Pomyślałaś o tym, że naprawdę możesz złożyć doniesienie na policję? Gdybys potrzebowała wsparcia jakiejś organizacji - pisemnego/telefonicznego - daj znać.
Schronisko sprawdź koniecznie, być może on zawiózł go tam wcześniej/później niż mówi.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Wto sty 10, 2006 21:29

jeżeli możesz to zadzwoń do nich i powiedz że w weekend sama przyjedziesz po kota bo juzraz sie z nimi umawiałaś że odwiozą i nie dotrzymali słowa. jak sie dowiedza że i tak się pojawisz to wezmą sprawę poważnie.

fruuu

 
Posty: 5623
Od: Wto wrz 13, 2005 11:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sty 10, 2006 21:32

Bardzo mocno trzymam kciuki Kordonia, bardzo! :(
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88200
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Wto sty 10, 2006 21:34

Kordonia jesteś bardzo dzielna
nie odpuśc im tego weekendu

ja jeszcze ciągle mam nadzieje, ze kot sie znajdzie...
Australia jest jak otwarte drzwi, za którymi majaczy błękit. Wychodzimy ze świata i wkraczamy w Australię.(D.H.L.)

Keti

 
Posty: 12468
Od: Pt wrz 13, 2002 11:44
Lokalizacja: realnie trójmiasto - mentalnie Australia

Post » Wto sty 10, 2006 21:35

kordonia...
jestes wspaniala...
trzymam kciuki za dlasza twarda postawe i za to ze ci ludzie odwioza ci kota...
moze jednak uda im sie go CUDEM odzyskac...
Nie robię już drapaków.
Sprzedaję chusty do noszenia dzieci

covu

 
Posty: 18247
Od: Nie sty 09, 2005 9:56
Lokalizacja: Józefosław (gdzieś między Warszawą a Piasecznem)

Post » Wto sty 10, 2006 21:37

Kordonia - nie poddawaj się teraz! Tzrymam kciuki :ok:

Aga1

 
Posty: 3376
Od: Pon lip 05, 2004 20:18

Post » Wto sty 10, 2006 21:37

Bylas bardzo dzielna, Kordonia
nie poddawaj sie.

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Wto sty 10, 2006 21:47

paskudna sprawa :(

Kordonia, niezle sobie radzisz, podziwiam Cie i przykro mi z powodu kiciusia bardzo :cry:
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu.

Obrazek

jojo

 
Posty: 11799
Od: Pon kwi 26, 2004 19:52
Lokalizacja: Katowice

Post » Wto sty 10, 2006 21:52

Byłaś bardoz dzielna, Kordonia.
Takie postawienie sprawy - spokojne, rzeczowe, racjonalne musiało na nich choć trochę podziałać.
Może rzeczywiście przywiezie Horse w piątek czy w sobotę... Będę trzymać za to kciuki...
A gdyby tego nie zrobił - daj znać. Pismo z kancelarii prawnej potrafi czasem zdziałać cuda.

i na sam koniec - nie masz zaprzyjaźnionego policjanta? Przydałby się do kolejnej wizyty...
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto sty 10, 2006 22:01

nie poddawaj sie i dzwon tam koniecznie, w koncu odpuszcza, zaden czlowiek tego nie wytrzyma.

i faktycznie, pomysl na powaznie o tym zaskarzeniu, jezeli nic ci nie powiedza...
Obrazek

Blair ♥

EeBe

 
Posty: 303
Od: Pon paź 10, 2005 17:46
Lokalizacja: Puławy/Warszawa

Post » Wto sty 10, 2006 22:05

Kordonia zachowałaś sie jak zawodowiec. Profesjonalnie i z opanowaniem pomimo, że na pewno w środku cie nosiło. Tak wspaniale walczysz o Horsa. Podziwam Cię, współczuję i ściskam. Nie trać nadziei. Tym ludziom dzieki twojej reakcji ciężko będzie bezmyślnie i nieodpoiedzialnie zachowywac sie wobec zwierząt.
Możesz napomknąć, że ich dane są przekazana TOZ i w przypadku kolejnej takiej sprawy będzie to recydywa.
viewtopic.php?f=1&t=93727 koty z Platynowej

seniorita

 
Posty: 3202
Od: Pt kwi 01, 2005 22:18
Lokalizacja: Warszawa i okolice

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 122 gości