Bączek wchodzi w upiorny wiek.
Swoją drogą ludzie, którzy chcą przygarnąć malucha chyba nie zdają sobie sprawy z tego, jaką plagę sobie ściągają na głowę

.
Gdy uchylą się drzwi wejściowe - Bonio zwiewa na koniec korytarza (wchodzimy i wychodzimy z domu zgięci w pół), a korytarz jest dłuugaśny.
Nie boi się ani sąsiadów, ani tym bardziej pościgu.
Co chwila włazi pod nogi.
Wszystkiego musi spróbować, żadnego jedzenia nawet na moment nie można spuścić z oka, nawet takiego jedzenia, które dla kotów jest niejadalne, bo w jego przypadku kończy się wymiotami. W ubiegłym tygodniu wyczaił na stole masło - szczęśliwie skończyło się na ciężkiej biegunce i głodówce.
Poza tym jest przeuroczym dzieciaczkiem, który wszystkich zachwyca (wczoraj w lecznicy dał popisówkę, jaki to on słodziaczek jest). Zadziwia wetów, że przy swojej wadzie tak dobrze się rozwija.