Słuchajcie, z kotem dramat

. Czuje się gorzej, znaleźć go nie mogłam - a raczej właścicielki. Okazało się, zę piła na działkach. Bo ona też trunkowa. Kot słabiutki. Podobno wczoraj cały dzień nie jadł, bo w nocy wymiotował. A dziś znów je. Trochę zjadł. Zostawiałm mu jedzonko. ALe ta baba jest okropna. On nie może dłużej tam być. Dziś stwierdziła, że wszędzie pełno sierści aż się rzygać chce

. Znów ją opieprzyłam - nie mogłam się powstrzymać. Jak tak dalej pójdzie, to ona przestanie mi wypuszczać kota. Do domu dalej nie mogę wejść.
Potrzebne mi namiary na tą lecznicę ze szpitalikiem. No i osoby które mogą się zrzucić na opiekę szpitalną dla niego, poproszę o info na priw z adresem mailowym.
On nie może być leczony ambulatoryjnie

, to nie ma sensu.