Deniska umarła dziś w południe.......................

No nie wytrzymam :lol:

wszyscy kibicujemy Deniskowi
a to dziewczynka

ale to nic :mrgreen:

ogromne

za Deni

Denni już po oględzinach ogólnych. Ząbki faktycznie fatalne. O tyle niedobrze, że największym problemem były kły. Były mocno zepsute i chwiejące się, lekko podkrwawiające. Wszystkie 4 kły, oraz dwa przedtrzonowce musiały zostac usunięte. Krew do badań pobrana, uszy odgruzowane, pazurki obcięte, kroplówka się sączy.
Jutro będziemy mieli wyniki krwi, będziemy wiedzieć więcej. Niunia bardzo słabiutka, ale mam nadzieję, że ma dużą chęć życia i sobie poradzi i przezwycięży kryzys.

Bidusia mała
ale już w dobrych rączkach
:ok:

Denni

Też mam takie wrażenie, że Denni lepiej sobie poradzi z gromadka kotów... Z drugiej str Julek musi sobie z nią radzić w schronie

Strasznie trudna decyzja

Cieszę się ogromnie że Deni już bezpieczna pod opieką Ani, teraz szybciutko wróci do formy i może się przeprowadzać do swojego domku albo do DT

będę trzymać ogromne kciuki za Deni :ok:

ale numer.....

- cudowna zmiana płci......... :wink:

może ona przez ten tragiczny stan zębów też się fatalnie czuła - oby te zabiegi pomogły jej nie tylko fizycznie... :ok:

Musisz dać radę malutka :ok:

chwilke przed wyjściem...

kochane biedactwo :roll:

teraz już będzie tylko szcześliwa

ruru pisze: Denisek to dziewczynka!!!

Deniska znałam zawsze jako Deniskę

. Pamiętam, że dr Jola niedługo po jej przybyciu robiła jej sterylkę :wink:

. Kitka pojawiła się w schronisku dawno, dawno temu. Wetki - Jola i Kamila nazywały ją Wróżką, po oddała ją babka, która zajmowała się wróżbiarstwem, dosyć pokręcona osóbka to była. Kicia nie była domowa, kanapowa, z tego, co pamiętam, mieszkała gdzieś u niej w ogródku. Właścicielka ją przywiozła, gdy kitka zaczęła chorować, no i na sterylkę. Miała ją odebrać, mijały tygodnie, pokazała się, znowu obiecała, że ją zabierze i znowu ślad po niej zaginął ... A ta bidulka ciągle miała jakieś problemy ze zdrowiem, był moment, że była umierająca i Jola jakims cudem ją wyratowała.
Oby los się wreszcie do tego biedactwa uśmiechnął :ok:

Denisia...bieduleczka śliczna. Oby już wszystko było dobrze :ok:

Znalazłam swój wpis na starym wątku schroniskowym o Denisce (którą wtedy sobie roboczo nazwałam Kingą), post z 10 maja 2008 r., zdjęcia kotuni na samym końcu postu.
Potwierdzam, że to na pewno ta sama kotunia, chociaż trudno byłoby ją poznać.
To jeden z tych kotów, które były w schronisku "od zawsze" ...

Wtedy się udało, dr Jola stawała na rzęsach, kupowaliśmy cefalosporynę czy jak tam się nazywa ten antybiotyk, dosłownie przeciągnęła ją do życia już prawie zza drugiej strony. Jej towarzyszka nie dała rady.
viewtopic.php?f=1&t=69129&start=1410

mój boże, ta bida to Deniska?? :cry:

Mam nadzieję, że teraz też się uda ją na łapki postawić, ona zasługuje na lepszy los :ok:

kiche_wilczyca pisze:mój boże, ta bida to Deniska??
Mam nadzieję, że teraz też się uda ją na łapki postawić, ona zasługuje na lepszy los

Tak, to ona, a przynajmniej tak mi się na 99% wydaje

o matko, ona faktycznie była umierająca

to cud że wyżuyła

Deniska umarła dziś w południe.......................

Kto przegląda forum