Agn pisze:Tosza pisze:Własnie czytam stare posty różnych osób o podawaniu Cocarboxylazy. I znów mi smutno.
dziś odsikanie kota nie było na pierwszym miejscu nocnych atrakcji. już po podaniu relanium Pchełka oderwała lub odcięła( nie miała czym) jeden palec w tylnej nodze. Opatrunek trzymał się tylko chwilę, bo gdzieś zgubiłam porządny lepiec, ale wystarczyło,by przestało krwawić. Biedny łagodny kot-płakał, ale nawet nie próbował gryźć ( nie to co Puchacz-mam nową dziurę
). Zamknęłam ją w kontenerku, żeby nie chodziła, rano do weta ( po odsikaniu Puchacza i wydaniu AFN kota złapanego dziś do sterylizacji-który na szczęście jest w domu karmicielki). Zaczynam wyczuwać surrealizm
I tak to nieco brzmi...
No cocarboxy jest bolesna. Przykro mi.
I przykro z powodu Pchełki. Pazury na krótko ciąć - musiała gdzieś przyhaczyć.
Kciuki. Biedna koteńka.
a nie lepiej zamiast niej podawać milgammę? chyba mniej bolesna a na zamiennik się nadaje (chyba, że się mylę ale to mam wiadomość od weta
