Kot, o którym wspomniałam wcześniej - nazwijmy go Piotruś. Pochodzi z Bełchatowa, od długiego czasu kuleje na jedną łapkę. Kilka tygodni temu dal się złapać e klatkę łapkę - ale taką o niepewnej konstrukcji, i uciekł. Potem już był bardzo ostrożny - omijał tę klatkę, Aż do wczoraj - kiedy już bardzo wycieńczonego nakryto wiadrem….
Wczoraj od razu trafił do lecznicy w Bełchatowie, gdzie po spremedykowaniu założono mu wenflon i podano kroplówkę. W nocy dojechał do Łodzi. Właściwie oprócz kroplówki i leków stabilizujących nie można mu było nic podać - bo do rtg trzebaby uśpić, czyli praktyczne rzecz biorąc rozwalić mu nerki. Krwi się pobrać nie dało.
Dziś lekarze zajęli się nim ponownie - pobrali, krew, obmacali łapkę i resztę kota. Łatwo obsługiwalny to on nie jest…..
Chudy jak szczapa i bardzo odwodniony.
Leukocytoza - 45tys.
Mocznik ponad 200
Kreatynina 2,5
FelV i FiV - negatywne
Łapka w badaniu palpacyjnym - prawdopodobnie porażenie nerwu promiennego, być może jako powikłanie po kk - vide ten potworny stan zapalny…
I tyle na razie - rtg bez uśpienia nie zrobią, uśpić nie można, bo nerki.
Na razie zostaje w szpitaliku, będzie płukany i karmiony, oczywiście plus leki. Za kilka dni ponowna morfologia i biochemia i wtedy, zależnie od wyników, ew rtg i dalsza diagnostyka.
Na razie - dzięki Waszej hojności na ratowanie oczek maluszków - mamy na początek leczenia.
Biedny, bardzo biedny wystraszony kot Piotruś….
