Groszek FeLV+ Szuka radosnego domu

a wiesz co to chyba pomysł genialny. Inhalację robię u weta ale wezmę od niego trochę tego preparatu i do nawilżacza wleje.
Myślę że ludzikom też się może łatwiej oddychać.
Spytam się jutro. Kochana jesteś, dzięki

Doświadczona, znajoma forumowiczka robi inhalacje z majeranku. Stawia gar wody z majerankiem na kuchni i wywar sobie paruje, nawet przez parę godzin, dając ulgę zagilowanym kotom (trzeba tylko pamiętać o uzupełnianiu wody w garnku :wink:

). Może byś Asiu spróbowała.

Najważniejsze, żeby było lepiej, w końcu domek czeka :ok:

biedny kocio

niestety nie mogę wspomóc finansowo bo sama tonę w długach u weta...

Groszku trzymaj się :ok:

Ja robiłam inhalcję Inhalolem, tylko że najbardziej skutecznie to zamknąć kota w transporterze nad miską z gorącą wodą (ja mam inhalator- Maniek sam się grzecznie inhalował). On nie je bo ma zatkany nos. Gorączkuje nadal?

Inhalacje można robić wlewając mucosolvan do nawilżacza (ja używałam ultradźwiękowego), wtedy nie ma ryzyka poparzenia, kotu nie jest gorąco, a działa bardzo dobrze. Mucosolvan nie jest tłusty, nawilżacza mi nie popsuł :twisted:

Olejków nie radzę wlewać.

Jeżeli nie ma nawilżacza, to trzeba kota zamknąć w transporterze, przed kratką (dość daleko, żeby kot łapą na pewno nie sięgnął) postawić miskę z wrzątkiem i np. kroplą olejku olbas, wszytko razem nakryć dużą płachtą. Niestety, z doświadczenia wiem, ze takie parówki koty znoszą dużo gorzej niż te z nawilżacza. I z olejkami bardzo ostrożnie, koty są dużo wrażliwsze od ludzi, trzeba używać naprawdę minimalnie. Ja jednak wolę mucosolvan, ale ten do inhalacji jest chyba tylko na receptę.

Zapchane kocie noski przepłukiwałam sprejem marimar, izotonicznym dal niemowląt. Pomagało, chociaż moze się wydawać, ze to tortura :wink:

dzięki Jana :1luvu:

mam nawilżacz więc myślę że go użyje.
To niby takie proste :wink:

a ja na to bez Was nie wpadłabym :oops:

dziękuję

Teraz jest najedzony choć sprawia wrażenie że ta strona życia w ogóle go nie interesuje. Oddycha przez nos

no może nie cały czas ale częściej i dłużej

Kiedy inhalowałam Rózika nawilżaczem, po prostu w (małej) łazience urządziłam mu legowisko i zamykałam na czas inhalacji. Niewiele trzeba było, żeby Rózik się nauczył, że tam lżej się oddycha, kiedy miał już mocno zapchany nos, sam szedł do łazienki, kładł się i czekał na włączenie inhalatora. Nie musiałam go tam nawet zamykać.