[quote="Ewa JANCZUK"]Witajcie,
dopiero teraz mogę coś napisać o naszej Tosi-ślepince, wziętej w 2007r.
Po stracie naszej ukochanej kotki Zuzi/ miała ok.10 lat, zmarła na raka po operacji raka sutków i chemioterapii/ mieliśmy już nie brać kotów. Mamy jeszcze 12 letniego kocurka-kastrata Dudaska, chorego na cukrzycę i 15,5 letnią sunię Funię, chorą na serce. Funia tydzień temu przeszła operację z powodu guzka na sutku. Oby nie powtórzyła się historia z Zuzią!!!
Przypadkowo przeglądając internet zobaczyliśmy zdjęcia Tosi i wołanie o pomoc.
Niestety miałam wyjechać w tym czasie na urlop, więc trochę przeciągnęła się sprawa adopcji. Byliśmy tylko obejrzeć maleństwo. Przypuszczam, że p. Zuza /opiekunka/ pomyślała wtedy, że nie wrócimy po nią/ byliśmy jedynymi, którzy wykazali zainteresowanie/.
Po dwóch tygodniach Tosia przyjechała do nas z dotychczasową opiekunką.
Właściwie od razu objęła w posiadanie całe mieszkanie i próbowała zdominować nasze zwierzątka.
A historia Tosi /Kruszynki, Gryzeldy/ jest następująca: otóż p. Zuza zobaczyła Tosię w internecie. Była wtedy u Pani w Płocku. Miała ok.2 miesięcy, przeszła koci katar, po którym niestety pozostały ślady:
prawe oczko całkowicie zniekształcone, niewidzące, lewe niedowidzące. Podobno Tosia w tym oczku ma tylko 1/3 pola widzenia, na dodatek przesłonięte trzecią powieką i zaćmą. Pani z Płocka wyleczyła jak mogła Tosię i nie mogąc trzymać jej dłużej , napisała, że będzie zmuszona uśpić ją jeśli nie znajdzie się ktoś kto ją weźmie . Zjawiła się p. Zuza i uratowała naszą Ślepinkę, po niej opiekę nad nią przejęliśmy my i tak jest do tej pory.
Tosia bardzo szybko nauczyła się naszego mieszkania, szybko pojęła gdzie kuwetka, miseczki z jedzeniem i wodą, gdzie zabawki...
Na początku, a było to bardzo śmieszne, a zarazem wzruszające wymierzyła sobie wszystkie odległości w mieszkaniu łapką. Wymierzyła macając łapką wszystkie wysokości szafek, foteli itp. Już w 2-3 dniu zaczęła wskakiwać na szafki. Tam stoją miski. Była bardzo sprawna mimo swojego przecież okaleczenia.
Tosia radzi sobie doskonale w mieszkaniu, próbuje wychodzić nawet na klatkę schodową, nie boi się.
Mojego ukochanego Dudaska całkowicie zdominowała. Właściwie prawie codziennie ujeżdża go, gryzie, a potem bezczelnie zasypia wtulona w jego futerko.
Gorzej ma z Funią, ta nie daje sobie w kaszę dmuchać i trochę od początku goni Tosię, która nic sobie z tego nie robi.
Tosia okazała się nie tylko ślepinką. Po mniej więcej tygodniu stwierdziliśmy, że jest także głucha. Słyszy chyba tylko niektóre bardzo wysokie dźwięki.
Czasem wydaje mi się, że Tosinka oszukuje nas, bo jak w pokoju pokaże się maleńka muszka owocówka, to dotąd ją goni aż ją zje. Taka to Ślepinka OSZUKANA.
Teraz Tosik jest zdrowy, i myślę, że szczęśliwy na tyle na ile nas stać .
Kochamy ją, A ONA odwzajemnia się w dwójnasób. Upodobała sobie tylko mojego męża, i tylko do niego przychodzi po pieszczoty. Mnie zauważa tylko wtedy, kiedy Jego nie ma w domu.
Jak widzicie mamy niezły zwierzyniec w domu i to zwierzyniec wymagający szczególnej troski.
DUDUŚ-słodzik /cukrzyca/
TOSIA-ślepinka z głuchotą
FUNIA-serce i teraz nowotwór na sutku /mam nadzieję, że łagodny/
Czasem muszę dobrze zastanowić się jakie lekarstwo i któremu diablątku podać. To naprawdę nieproste, szczególnie, że oboje pracujemy od świtu do nocy.
To nie przeszkadza nam jednak wyjeżdżać razem na wczasy. Tosia i reszta towarzystwa była już na Mazurach, nad morzem, w górach /Góry Świętokrzyskie, Karkonosze, Beskidy/,w Puszczy Białowieskiej. Teraz jedziemy znowu w Beskidy, w okolice Wadowic. Tam wynajmujemy kwaterę agroturystyczną. Jest wspaniale!!!
Tosia chodzi wtedy na spacery na smyczy. Dudek raczej nie, boi się.
To tyle o naszej ukochanej, niesfornej Ślepince . Bo choć jest prawie niewidoma, to czasem nieźle daje się wszystkim we znaki.
Ale kiedy człowiek widzi jak, po huligaństwach zasypia wtulona bezpiecznie w Dudaska to serce rośnie.
Kochani, zwracam się do tych, którzy obawiają się brać koty z problemami, choćby takimi jak nasze ślepinki.
NIE BÓJCIE się, nie ma nic rozkoszniejszego i rozczulającego jak takie kocię. Jeszcze niedawno chore, teraz wesołe i zadowolone.
Jego mruczenie wynagradza wszystko.
To chyba tyle, na razie, o naszych podopiecznych. Jutro postaram się przysłać trochę zdjęć.
Witajcie,
pragnę przesłać "kilka" zdjęć naszej Tosi.
Przepraszam, że dopiero teraz, ale ciągle nie mam czasu...

Tosia 4 msce

Tosia 5 mscy

Tosinek 5 mscy

Tosia 5 mscy-poobiednia sjesta

Tosia w objęciach Dudusia
Podczas zabawy z naszą suczką Funią



Ulubione miejsce Tosi

Na wczasach w Puszczy Białowieskiej

Wtulona w futerko Dudusia

Na wczasach w G. Świętokrzyskich

W objęciach Pani

Ujeżdżanie Dudusia

Czy może być bardziej szczęśliwe dzieciństwo?

Tu się schowałam

Taka jestem piękna
Kochane pewnie macie już dosyć, ale to tak jak z matką, która pokazuje po raz pierwszy swoje dziecko, nigdy nie ma dosyć chwalenia się nim.
Ja też mam takie uczucie do naszych zwierzaczków.
Serdecznie pozdrawiam
Ewa
