Pięknie Ci się koty układają - jakoś Pako i łachu nie pałają do siebie takimi uczuciami, tolerują się owszem, ale Pako jako lord i panicz się z pospólstwem zadawać nie chce...
Jeśli chodzi o zatrzymanie Łakotki to doskonale Cię rozumiem
Trzeba mierzyć siły na zamiary ;/// jak wszystko jest w porządku to sobie człowiek żyje i nawet nie myśli że może coś być źle, aż tu nagle futra zaczynają chorować - u nas akurat wszystkie na raz - i skąd na to wszystko brać ... ;/
My akurat mieliśmy coś tam odłożone (bo od roku nie posiadamy szafy i na tę szafę tak składaliśmy) do tego i tak nie obeszło się bez użycia kilka razy karty kredytowej

ale strach pomyśleć jakbyśmy nie mieli w ogóle żadnych funduszy
Na koty rodziców poszło ok 1000 pln a na moje 1300 już chyba, a to nie koniec - bo jeszcze kontrola, ponowne odrobaczenie, szczepienie i sterylka łachu - to się tak mówi, "weź kotka, będzie fajnie", a to wszystko kosztuje ;/ szafy więc w tym roku nie będzie, ale co tam szafa, bez szafy da się przeżyć, a bez kota nawet dnia się nie da

Tylko teściowa oczywiście najwięcej gadała - jakoś w zeszłym tygodniu "wpadła przy okazji" - traf chciał że akurat mnie nie było ;P

ale marcin się nasłuchał

- z jej opowieści wynika że byśmy w złocie chodzili żeby nie te koty i że kota się "puszcza" wolno a nie się po lekarzach jeździ. TŻ jest asertywny, dał radę się jakoś nie pokłócić (ja bym nie dała rady na pewno)

a Pako podobno tylko jak weszła to ostentacyjnie opuścił gościnne pomieszczenia i całą jej wizytę spędził sam w sypilalni
