Dzisiaj mineło 4 lata jak uspilismy nasza dzielna dziewczynke KAJUSIĘ,ona to jedyna z całej gromady dostała Virbagen Omega,na poczatku nastapiła diametralna poprawa,kocia odzyskała głos i była 'zdrowsza".Przełom nastapił przed podaniem 3 serii(ostatniej).Dostała wykręciu karku,pysio miała prawie na plecach.Nie mozna było cofnac zmian neurologicznych....Pisze o tym ,bo ta dziewczynka dzielnie walczyła o życie.Ona i Milus zyły najdłużej z białaczką z całej gromadki maluszków jakie do mnie przyjechały.Ich mamka odeszła rok temu,białaczka zaatakowała nagle,bardzo silnie,nie było co ratowac.Kiziunia opiekowała się maluszkami białaczkowymi.Nie wiemy na pewno czy ona je zaraziła,czy zaraziły się od niej jak karmiła.Wiadomosc o białaczce w domu to był wtedy istny koszmar....Nigdy tego nie zapomnę...Straciłam tez 3 moje rezydentki jakie się zaraziły...Kazdy kot to inna historia i inne imie,ale zawsze beda w mojej pamięci...
Z drugiej strony mam w sercu pokój,ze maluszki i Kizia miały swój dom,były na pewno kochane i zaopiekowane,najedzone,miały zabawki i krótsze,czy dłuzesz zycie jakie miały było wydaje mi się szczęśliwe....To jest jedyne pocieszenie....
Rok temu straciłam mojego ukochanego kotka Rumcajsika.Taka miłosc zawsze zostaje w sercu:miłosc kota do pani,miłosc Pani do kota....Myslałam ,ze nie ma kotów lepszych i mniej dobrych,ale sa takie jakie kocha się bardziej.Mówi się tez,że kiedy odchodzi nasz ukochany kot to po to,żeby zrobic miejsce innemu,jaki tez che byc kochany.I tak tez się stało...
Rumcio:












a to jego klonik Timek:









Wszystkim białczkowcom życzymy zdrowia jak najdłużej ,a Dużym tez zdrowia i spokoju.