Przerasta mnie to .....no i przerosło..

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw mar 11, 2010 22:43 Re: Przerasta mnie to .....no i przerosło..

Agneska pisze:Beata, u mnie wszystkie FIVki zostaly zdiagnozowane dopiero u mnie na tymczasie, wiec ta moja odpowiedzialnosc zostala troche na mnie wymuszona

to zupelnie co innego, ale niewiele osob pewnie da sie przekonac :(

gdybym w czasie bycia DT trafila na FIV+, to pewnie bym izolowala i kot zostalby u mnie na stale - nie szukalabym mu domu

no ale to cos innego jednak

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Czw mar 11, 2010 22:44 Re: Przerasta mnie to .....no i przerosło..

Beata pisze:Agneska, ale nie kazdego stac na stale odlaczenie lazienki od "normalnego zycia"... ja wiem, jak moi rezydenci na to reaguja, w miare uplywu czasu sa bardziej rozdraznieni tylko :?

mysle, ze trzeba sobie przede wszystkim zdawac sprawe, ze taka "izolacje" (w jakimkolwiek pomieszczeniu) mozemy przeprowadzic tylko bez strat dla obecnych domownikow


Ale to się odnosi do wszystkich kotów - nosicieli i nie-nosicieli.
Jeśli tymczasujemy kocięta, musimy mieć świadomość, że mogły przywlec ze sobą, PP, herpesa, calici i co tam jeszcze można. Jeśli rezydenci nie są tolerancyjnie nastawieni do tymczasów, to czy to będzie FIV-ek, czy nie to jest to dla nich duży stres i kłopoty dla opiekuna.
Nie każdy musi brać jakiekolwiek koty na tymczas.
Każdy kto bierze jakiekolwiek koty na tymczas musi się liczyć z tym, że nie znajdzie dla nich domu.

Czym się różni opieka nad FIV-kiem od opieki nad nie-nosicielem?
Z mojej perspektywy - niczym, albo są to niewielkie różnice. U mnie dodatkowym elementem jest liczebność stada. I to właśnie liczebność jest największym problemem.
Dla mnie byłoby ideałem, gdyby ktoś, kto ma jednego, dwa tolerancyjne koty mógł wziąć jednego FIV-ka.
Dlaczego tak?
Z moich doświadczeń wynika, że koty FIV(+) dobrze zaopiekowane, ustabilizowane zdrowotnie mają długie okresy zupełnie bezobjawowe. Idealnie by było, gdyby dom chcący zaopiekować się FIV-kiem miał możliwość izolacji kota na czas nieobecności opiekunów w domu [czy to praca, czy jakieś wyjścia] - bo nigdy nie wiadomo, co kotom strzeli do łba i czy podczas takiej nieobecności nie dojdzie do sytuacji, w której ryzyko przeniesienia wirusa wzrośnie [nie mam tu na myśli jedynie walki i pogryzienia - bo zakładam w tej sytuacji, że ogólnie koty się dogadują, ale np. przypadkowego zranienia o coś i wzajemnego wylizywania krwawiącej rany].
Taki bezobjawowy FIV-ek wymaga jedynie kontroli u weta przynajmniej raz na pół roku. Jeśli się nic nie dzieje - badań krwi, kontrolnie, to można ustalić z wetem. Niektóre źródła wskazują na częstotliwość dwa razy w roku, inne raz. Zaleca się regularne podawanie immunostymulatorów [u mnie koty dostają regularnie beta-glukan i Lydium, w razie potrzeby, przy zaostrzeniu jakiś objawów TFX]. Ważne jest oczywiście odpowiednie żywienie, ale nie ma tu jakiś szczególnych wskazań, u FIV-ków, które są bezobjawowe.

Schody mogą się zacząć jeśli FIV-ek zaczyna chorować. Każdą infekcję, nawet najlżejszą, należy traktować poważniej i bardziej radykalnymi środkami niż u nie-nosicieli.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Czw mar 11, 2010 22:55 Re: Przerasta mnie to .....no i przerosło..

Agn pisze:
Beata pisze:Agneska, ale nie kazdego stac na stale odlaczenie lazienki od "normalnego zycia"... ja wiem, jak moi rezydenci na to reaguja, w miare uplywu czasu sa bardziej rozdraznieni tylko :?

mysle, ze trzeba sobie przede wszystkim zdawac sprawe, ze taka "izolacje" (w jakimkolwiek pomieszczeniu) mozemy przeprowadzic tylko bez strat dla obecnych domownikow


Ale to się odnosi do wszystkich kotów - nosicieli i nie-nosicieli.
Jeśli tymczasujemy kocięta, musimy mieć świadomość, że mogły przywlec ze sobą, PP, herpesa, calici i co tam jeszcze można. Jeśli rezydenci nie są tolerancyjnie nastawieni do tymczasów, to czy to będzie FIV-ek, czy nie to jest to dla nich duży stres i kłopoty dla opiekuna.
Nie każdy musi brać jakiekolwiek koty na tymczas.
Każdy kto bierze jakiekolwiek koty na tymczas musi się liczyć z tym, że nie znajdzie dla nich domu.

no tak
i wlasnie dlatego wiekszosc dobrych DT izoluje kocieta, przez czas jakis, od rezydentow...


bede szczera - to, co piszesz dalej jest super
ale ile jest domow na Miau, ktore maja 2-3 ZGODNE bardzo koty i chca wziac kolejnego? np FIV+
przeciez to mrzonka jest
moje np sie nie nadaja, chlopaki sie bardzo bija i gryza, futro lata w powietrzu...

poza tym umowmy sie - latwiej znalezc dom dla kociat niz dla kotow z FIV+

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Czw mar 11, 2010 23:07 Re: Przerasta mnie to .....no i przerosło..

Beata pisze:bo to sa koty chore - nie znam "srednich" ale mysle, ze trzeba liczyc, ze kazdy przynajmniej raz w miesiacu musi sie u weta pojawic... wiec to nie jest samo pojawienie sie "u nich"
tym trzeba zyc, tym i tylko wylacznie przy takiej liczbie
ja sobie normalnego funkcjonowania nie wyobrazam w kazdym razie


Bezobjawowi nosiciele nie są chorzy. O schemacie kontroli u weta takich bezobjawowych FIV-ków napisałam powyżej.
Cała reszta jednak nie ulega wątpliwości.
To jest tryb życia, który trzeba chcieć prowadzić, zwłaszcza jak tych kotów jest więcej niż jeden. [Dlatego z taką w sumie niechęcią myślę o tworzeniu enklaw FIV-ków. Kto miałby to niby robić? Ile takich `ośrodków` można utworzyć? Iloma kotami się zaopiekować?] Te koty wymagają jednak stałego nadzoru w tym sensie, że trzeba wychwycić możliwie najwcześniej objawy choroby - tego nie da się zrobić dochodząc do kotów. [Nie mając kota na codzień, przez dłuższy czas `na oku` trudno nam rozpoznać, czy aktualna senność to kwestia pogody, czy coś się zaczyna wykluwać.]

Jeszcze jedną ważną rzeczą jest choćby to, że stres ma ogromne znaczenie dla funkcjonowania ukł. odpornościowego u kotów. Nie ma sensu za często ciągać bezobjawowego FIV-ka do weta. Każde takie wyjście, zwłaszcza w środowisko, gdzie spotykają się chore koty [poczekalnia] jest dodatkowym zagrożeniem epidemiologicznym. Dlatego tak ważne jest, by z jednej strony wspomagać stale ukł. odpornościowy, nie reagować histerycznie na najmniejsze kichnięcie, ale z drugiej strony nauczyć się rozpoznawać, kiedy kot zaczyna się źle czuć [jak to nazwała ariel: `być niewyraźny`].
To wszystko daje się zrobić jedynie wtedy, gdy znamy kota, gdy z nim mieszkamy i żyjemy.

A kiedy FIV-ek zaczyna chorować...
Nie zawsze od razu przeradza się to w dramat nieuchronnie prowadzący do śmierci kota. Ale trzeba pamiętać o tym, by starać się reagować zawsze na pogorszenie stanu zdrowia i samopoczucia.

To wszystko jest strasznie trudne. Nie da się tego rozpisać w punktach, ująć w schemacie. Tak naprawdę wiele zależy od tego, czy potrafimy wyrobić sobie coś, co się nazywa `władzą sądzenia` - po nie dających się zwerbalizować symptomach jesteśmy w stanie rozpoznać, że coś jest nie tak.
Ale to samo dotyczy też kotów nie-nosicieli. Dokładnie tak samo.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Czw mar 11, 2010 23:12 Re: Przerasta mnie to .....no i przerosło..

Beata pisze:poza tym umowmy sie - latwiej znalezc dom dla kociat niz dla kotow z FIV+


Statystycznie - masz rację.

Piszę o swoich doświadczeniach, mając jednocześnie świadomość, że mój głos jest głosem wołającego na puszczy.

Ale ja się nie pogodziłam z myślą, że każdy kot FIV(+) ma alternatywę albo niezakocony dom, albo eutanazja. I choć zdaję sobie sprawę z tego, że moje podejście spotyka się z ostrym osądem części osób na forum, to jest to jednak jakaś alternatywa [dla tych, którzy będą potrafili nie poddać się presji opinii publicznej]. Równie dobra i mogąca być brana pod uwagę, jak szukanie na gwałt miejsca, w którym można by zainstalować nosicieli.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Czw mar 11, 2010 23:17 Re: Przerasta mnie to .....no i przerosło..

Sulfuria pisze:
tillibulek pisze:
puskas pisze:Swoją drogą ten świat to jest dziwnie urządzony. Jak mówie ludziom że wzięlismy kota ze schroniska to patrzą na mnie jakbym sie z księżyca urwała.

ludzie to beznadziejne, wyzute z uczuc istoty.... wiekszosc taka jest.... na mnie w rodzinie tez psioczą, ze 3 koty do domu wzielam.... a moglam zamiast tracic czas na koty, dzieci rodzic :roll: :roll: :roll:

Zgodzę się z Wami. Dużo by opowiadać... Moja nowa Mysza ma 7lat. Też się nasłuchałam. Ale niektórych się już nie zmieni. :(

Skąd ja to znam :(
Też tracę czas, dzieci nie mam - normalnie odbiło babie.
A jak przekonuję ludzi w pracy - posiadaczy kotów, że powinni wysterylizować koteczki to nieeeee, po co - niech mają chociaż raz w życiu młode... jak pytam co zrobią z tymi młodymi - mówią, że oddadzą znajomym. Nie wspominam już czym karmią te swoje "zabawki".

kurczę, ja się rozczulam nad moimi tymczasikami a tu taka jazda.

Czy np. nie ma ktoś działki na której one mogłyby żyć? idą cieplejsze czasy, mogłoby się udać..
Mała1 trzymaj się i Wy koteczki :x

Kli

 
Posty: 180
Od: Wto lut 16, 2010 15:24
Lokalizacja: Katowice

Post » Czw mar 11, 2010 23:20 Re: Przerasta mnie to .....no i przerosło..

Agn napewno ma najwięcej doswiadczenia i byc moze fivkom trzeba robic badania okresowe.
Ja widocznie nie jestem odpowiedzialnym opiekunem, bo niektóre z moich kotów nie mialy jeszcze badań. Sama też chodzę rzadko. Nawt Szeryf, najbardziej chorowity ma badania wtedy kiedy wet uzna, że coś pomogą. W takim nastawieniuutwierdza mnie np fakt, ze Maks u Toszy miał dobre wyniki badań krwi na chwile przed śmiercią.
Samo zrobienie badan załatwia tylko spokój opiekuna. Jeśli patrzacy na wyniki badań nie potrafi kombinowac to szkoda stresu i pieniędzy.
Pisze o tym dlatego, że wydaje mi się, że nie należy niczego demonizowac i wymyślac przeszkód. Jest ich i tak wystarczająco dużo.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Czw mar 11, 2010 23:25 Re: Przerasta mnie to .....no i przerosło..

phantasmagori pisze:
Mała1 pisze:phantasmagori-zauwaz, ze tu nawet niewiele osob z K-c sie odzywa.
Wiekszość spoza i to niezmotoryzowana.
Jesli jestes w stanie wziac na siebie organizacje takiego przedsiewziecia to byłoby super.
Bo tak jak napisałam grupy sa.... a potem nagle ich nie ma
Musi jedna osoba byc odpowiedzialna, ,,szefować,,, czuć ten ciężar opieki, walczyc o pieniądze.

dla tych fivków jedynym ratunkiem są pojedyncze domy-tymczasy,swiadomi opiekunowie
uwazam ,ze nie ma innej obcjii


Naliczyłam na wątku parę osób z Katowic.
Nie nie podejmę się bo nie mam z kim niestety :( A sama nie dam rady.
Zobacz rzuciłam propozycję - nie było jednego postu w stylu "dziewczyny kto da radę?" za to od razu mase postów na nie "nie da się to nie wykonalne" nikt nawet przez chwilę nie dopuścił do siebie mysli " a może by cos pomyśleć pokombinowac"
Jakoś mnie to nie zaskoczyło. Zasmuciło tylko.


Phantasmagori zrobiłaś burzę w szklance wody

Wydaje mi sie że każdy z nas sam najlepiej wie czy dałby radę taki obowiązek uciągnąć czy nie
Fakt mogłybyśmy mieć dyżury przy karmieniu lub sprzątaniu
Jakby sie dużo osób uzbierało to wypadałyby raz na jakiś czas


Mam zarzucasz że nic nie robimy
Sama jednak na jedną maleńką uwagę Małej o zorganizowaniu takiego przedsięwzięcia zaraz uciekłaś zasłaniając sie uwagą że jesteś sama

No dobrze ale daj nam jakieś konkretne propozycje
Jeśli np wynając pomieszczenie to gdzie takie są i za ile
Np gdzie ewentualnie zbierać kase na wyzywienie gromadki i środki czystości

To nie jest tak że wystarczy rzucić hasło a inni niech je wykonają
Pokaż nam konkretne światełko w tunelu
KOT JEST DOMOWY NA TYLE NA ILE MU TO ODPOWIADA
Obrazek
SPRZĄTAM I WYPRZEDAJE
Kupię stare widokówki Katowic

bettysolo

 
Posty: 7951
Od: Wto kwi 25, 2006 21:43
Lokalizacja: Katowice

Post » Czw mar 11, 2010 23:27 Re: Przerasta mnie to .....no i przerosło..

działka to zły pomysł. byłoby nieodpowiedzialne aby umożliwić kotom z FIV wychodzenie, kontaktowanie się z innymi kotami, jednak groziłoby to zakażeniom. poza tym na działce praktycznie niemożliwe upilnować kotów.
zresztą Agn napisała - w przypadku FIV+ nie sprawdza się model opieki dochodzącej, te koty wymagają stałej obecności, czułej obserwacji. więc tym bardziej wizja umieszczenia kotów na działce nie ma chyba racji bytu.

kilka postów wcześniej pojawił się zarzut dlaczego nikt nie jest chętny podjąć się tworzenia jakiegoś ośrodka czy takiego miejsca, czemu od razu argumenty, że nie da się, nie uda się. No i ja jestem w tej grupie, która chociaż mieszka blisko Katowic to nie widzi się w tworzeniu takiego miejsca. Powody są banalne - pracuję, robię dodatkowe uprawnienia. to wszystko sprawia, że moja pomoc może ograniczać się do brania pojedynczych kotów na tymczas. Pomimo tego, że pracuję w Katowicach nie widzę możliwości zaangazowania się w działanie, które wymaga stałej, niezaleznie od dnia, obowiązków, stanu zdrowia włąsnego, innych spraw, obecności przy kotach. A tak sobie wyobrażam. Bo nieodpowiedzialne byłoby teraz rzucenie się, rzucenie wielkich deklaracji i zapewnień, a za pół roku pozostawienie tych kotow ich własnemu losowi. tak nie wolno - jak dla mnie
Poza tym nie wiem jak miałaby być rozwiązana kwestia finansowa. Utrzymanie tak znacznej liczby kotów wiąże isę naprawdę z ogromnymi kosztami. Skąd brać fundusze? Na zbióri forumowe nie ma co liczyć albo inaczej - one nie mogą być podstawą wieloletniego funkcjonowania jakiegoś miejsca.
Obrazek

"Nigdy nie jesteśmy tak bardzo bezbronni wobec cierpienia jak wtedy, gdy kochamy, nigdy nie jesteśmy bardziej narażeni na nieszczęście niż wtedy, gdy utraciliśmy ukochany obiekt"
Teodor 1997 (?) - 02.03.2013

Ewaa6

 
Posty: 11202
Od: Sob paź 30, 2004 14:37
Lokalizacja: Śląsk

Post » Czw mar 11, 2010 23:30 Re: Przerasta mnie to .....no i przerosło..

Agn pisze:
Beata pisze:poza tym umowmy sie - latwiej znalezc dom dla kociat niz dla kotow z FIV+


Statystycznie - masz rację.

Piszę o swoich doświadczeniach, mając jednocześnie świadomość, że mój głos jest głosem wołającego na puszczy.

Ale ja się nie pogodziłam z myślą, że każdy kot FIV(+) ma alternatywę albo niezakocony dom, albo eutanazja. I choć zdaję sobie sprawę z tego, że moje podejście spotyka się z ostrym osądem części osób na forum, to jest to jednak jakaś alternatywa [dla tych, którzy będą potrafili nie poddać się presji opinii publicznej]. Równie dobra i mogąca być brana pod uwagę, jak szukanie na gwałt miejsca, w którym można by zainstalować nosicieli.


no tak
ale to jakies max 10%??? 20% "na chcaco"....?

to nadal pozostawia prawie 90% kotow z dodatnim testem FIV...



fakt, mozna ludzi informowac
ale ile czasu zajelo nam informowanie o pp? dobrych kilka (kilkanascie) lat w calej Polsce... i nadal ich uczymy...

to jest proces
bo o FIVkach + zaczelismy niedawno rozmawiac tutaj
to jeszcze dluuugo potrwa


nie ma rozwiazan "short-time"
przynajmniej na razie


mnie bardzo szkoda tych kotow, ale nie wezme zadnego z nich na DT czy tez DS
i ze wzgledu na mozliwe koszty nie zagwarantuje wplaty Xzl co miesiac...


jest mi bardzo smutno ale to nie moja wina, ze tak jest
podobnie jak to, ze nie moge pomoc...
nie czuje sie winna

jesli cos, to najpierw dziewczyny ze Slaska powinny sie zebrac - i zastanowic, czy maja pomieszczenie i czy je stac na ciagly dodatkowy obowiazek...

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Czw mar 11, 2010 23:42 Re: Przerasta mnie to .....no i przerosło..

Poczułam się wywołana do odpowiedzi. Podpisuję się pod tym, co napisała Ewaa6 :(
Jestem z Katowic, ale nie zobowiążę się do pomocy, bo nie wiem, czy dam radę jakkolwiek pomóc, a nie chcę rzucać słów na wiatr. Póki jest zimno jestem praktycznie niemobilna, nie dam rady pomagać fizycznie, po prostu. Finansowo - niespecjalnie, do tego ciągle mam do ratowania coraz to nowe koty z innego azylu, dla których jestem jedyną szansą, a nie daję rady... Czasowo nie wyrabiam już teraz.
Dlatego piszę tak, a nie inaczej - oceniam po swojej sytuacji.

Moim zdaniem rozwiązanie jest chyba jedno. Koszmarne, ale nie wiem, czy da się zrobić cokolwiek innego :cry:
Ostatnio edytowano Czw mar 11, 2010 23:52 przez Liwia_, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek Obrazek Obrazek]Obrazek

Liwia_

Avatar użytkownika
 
Posty: 6713
Od: Pon wrz 03, 2007 20:01

Post » Czw mar 11, 2010 23:43 Re: Przerasta mnie to .....no i przerosło..

Beata pisze:jesli cos, to najpierw dziewczyny ze Slaska powinny sie zebrac - i zastanowic, czy maja pomieszczenie i czy je stac na ciagly dodatkowy obowiazek...

i jeszcze coś. O istnieniu takiego miejsca szybko się ludzie dowiadują, a potem np. podrzucają koty (niekoniecznie "+", po prostu koty).
не шалю, никого не трогаю, починяю примус ;)
Aktualnie na pokładzie: Nadszyszkownik
Nasze koty za TM(w kolejności zgłoszeń): Kulka [*] 17.03.2023, Gluś [*] 26.03.2020, Zmrol [*] 24.09.2023, Żwirek [*] 07.06.2024
Robalek['] Kredka['] Pirat['] Połamaniec [']

zabers

Avatar użytkownika
 
Posty: 26197
Od: Nie lut 08, 2009 14:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw mar 11, 2010 23:51 Re: Przerasta mnie to .....no i przerosło..

Ewaa6 pisze:działka to zły pomysł. byłoby nieodpowiedzialne aby umożliwić kotom z FIV wychodzenie, kontaktowanie się z innymi kotami, jednak groziłoby to zakażeniom. poza tym na działce praktycznie niemożliwe upilnować kotów.


Jestem za Kli. Też myślałam o działce ale bardziej o altance, budyneczku niewychodzącym.
Ale ja się nie znam.
[*] Alpinka zasnęła po ciężkiej bitwie z chorobą 15.06.2017
[*] Myszka prawdziwa Przyjaciółka zasnęła 6.10.2016
[*] Wiesławku, serce nigdy nie przestanie boleć! Zaginął 23.10.2015
[*] Czarny kot - byłeś naszym Czarodziejem. Przegrał z chorobą 14.11.2014

Sulfuria

Avatar użytkownika
 
Posty: 690
Od: Nie sty 10, 2010 16:56
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw mar 11, 2010 23:54 Re: Przerasta mnie to .....no i przerosło..

Hm burza w szklance wody? Zupełnie niezamierzenie :) rzuciłam tylko myśl, odzew był jaki był Czyli każdy wymyślał powody na nie. I to w momencie dlatego piszę że nikt nawet nie rozważył jak by to można było zorganizować.
I nie rozumiem dlaczego ja mam pokazywać to światełko w tunelu ? Chyba wszyscy powinniśmy się rozejrzeć prawda?
I nie pisz mi o ucieczce bo nie raz na wątku pisałam że oferuję swoją pomoc, że jestem do dyspozycji w takiej czy innej sprawie.
Oczywiście że się tego nie podejmę sama. Nie jestem kamikadze i też znam swoje możliwości.
Za to oferuję że mogę np 2 razy w tygodniu. Daję konkretny przykład Krakowa jak to działa. Niestety chętnych jakoś brak.

Tak apropo jak byś Betysolo raczyła poczytać dobrze pisałam my a nie wy.


I nie nie uciekłam Betysolo ten czas poswięciłam na przejrzenie paru portali z ogłoszeniami wynajmu i wypytywaniu znajomych. :lol:
Rzadko się odzywam na wątku, lecz zamiast wznosić na wątku okrzyki w stylu "To straszne" , "biedne kotki" tudzież "o boże" piszę tylko jak mogę pomóc. Tak było z transportem Kreski do Torunia.
ObrazekObrazekObrazek

phantasmagori

 
Posty: 10171
Od: Czw sty 08, 2009 21:22
Lokalizacja: Katowice

Post » Czw mar 11, 2010 23:57 Re: Przerasta mnie to .....no i przerosło..

Pojawia się pomysł altanki, budyneczku. A ja zapytam o konkrety:
1. w jaki sposób ogrzewać? koty z słabej odporności nie mogą siedzieć w zimnie. zresztą żaden zwierzak nie może siedzieć w zimnie. koszty opału przez ponad pół roku to znaczne pieniądze
2. poza kosztem opału - kto miałby chodzić, palić, ogrzewać? z tego wynika, że musiałyby znaleźć się pewne osoby, które tylko tym by sie zajmowały. bo do opieki, obserwacji, dawania jedzenia, wody, czyszczenia kuwet, dbania o kociaste dołącza się obowiazek utrzymania tego budynku w czystości, ogrzania go
3. koszty wynajmu! koszty wynajmu czegokolwiek są porażające. coś o tym wiem bo sama wynajmuję mieszkanie
4. zakładając, że trzeba by znaleźć lokum dla około 20 kotów to jaki musi być rozmiar? jeśli te koty mają być tylko tam, to nie może być to klitka mała, nie można tak męczyć zwierzaków przecież. większe lokum = większa opłata za wynajem = więcej pieniędzy na ogrzanie...
Obrazek

"Nigdy nie jesteśmy tak bardzo bezbronni wobec cierpienia jak wtedy, gdy kochamy, nigdy nie jesteśmy bardziej narażeni na nieszczęście niż wtedy, gdy utraciliśmy ukochany obiekt"
Teodor 1997 (?) - 02.03.2013

Ewaa6

 
Posty: 11202
Od: Sob paź 30, 2004 14:37
Lokalizacja: Śląsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 141 gości