Grzybica

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt kwi 29, 2005 22:04

No to trzymam kciuki, żeby to jednak nie była grzybica :ok: !!!

Tika

 
Posty: 9694
Od: Pon sie 02, 2004 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Czw maja 05, 2005 16:20

Mam wynik wyrósł grzybek, który nie jest groźny i wystarczą kąpiele :lol:
Uff…….
Jakoś zniesiemy kąpiele :? tylko kot mnie znienawidzi :(
"Nie szanujemy jakoś w ludziach miłości do zwierząt,pokpiwamy sobie z czyjegoś przywiązania do kotów.Czyż jednak nie jest tak,że najpierw przestajemy lubić zwierzęta, a potem-tracimy serce do ludzi?
Obrazek

zorro

 
Posty: 1536
Od: Sob gru 25, 2004 21:49
Lokalizacja: wrocław

Post » Czw maja 05, 2005 18:52

Eeeeeeee kot szybko wybaczy!
Soyka była kąpana co 2 dni :evil: i po pewnym czasie potrafiła mi wybaczyć po 5 minutach 8O. Kochana :1luvu:!!

Tika

 
Posty: 9694
Od: Pon sie 02, 2004 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Czw wrz 29, 2005 12:41

pisze bo chce wam opisac historie grzybicy mojego 2letniego Gacka...mam nadzieje ze komus z Was przydadza sie te informacje. w Moim przypadku to nie Gacek zarazil mnie lecz ja jego-od kotow z wakacji....w kazdym razie grzybica objela jego uszko w srodku-objawiajac sie najpierw silnym zaczerwienieniem, potem luszczaca sie skora(nawet sie specjalnie nie drapal) i na zewnatrz- okragle wylysienie....pierwsza pani dr u ktorej bylam z gackiem troche zignorowala jego przypadlosc i moja sugestie ze to grzybica....dala mu Oridermyl-na stan zapalny, ze skladnikiem przeciwgrzybiczym i bodajze na sterydzie...dzieki czemu zanim sie wyleczylo-juz sie odnowilo:( martwilam sie strasznie, bo duzo slyszalam o trudnosciach w leczeniu grzyba u kotow wiec poszlam do innej weterynarki....poczatkowo mialam mieszane uczucia, bo uzywala wachadelka i robila wrazenie troche szalonej(choc b. sympatycznej)do slynnego dr-a Dembele bylam umowiona dopiero za tydzien, a nie moglam tyle czekac bo lysinka w oczach sie rozrastala. Owa pani dr przepisala Gackowi po pierwsze srodki wzmacniajace odpornosc (homeopatyczne) i kazala smarowac ucho JODYNA!!!
jest to najlepszy srodek grzybobojczy, na ktory grzyby sie nie uodparniaja. (oprocz tego bije tez bnakterie i wirusy)Banalne ale prawdziwe!!! smarowalam mu ucho BETADINA(to to samo, ale mniej szczypie)czesto, potem zgodnie z zal. 2 razy dziennie.
po tygodniu doszla jeszcze masc nagietkowa zeby odzywic strasznie wysuszony(spekany) naskorek. Jest duzo duzo duzo lepiej!!!!!! mysle ze jestesmy na dobrej drodze bo jeszcze nie bylo tak znacznej poprawy:))naprawde trzeba tu konsekwencji, pilnowania, zeby sie nie drapal i nie lizal....strasznie sie ciesze i polecam BETADINE bo jest naprawde skuteczna, a ze sterydami bywa mylnie-ladnie sie goi-i prawie zawsze wraca:/ a, jeszcze jedno-nie traccie nadziei-podobno grzybica to minimum 3 miesiace walki:/pozdrawiam:)

Hariet

 
Posty: 0
Od: Czw wrz 29, 2005 12:26
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw wrz 29, 2005 12:42

pisze bo chce wam opisac historie grzybicy mojego 2letniego Gacka...mam nadzieje ze komus z Was przydadza sie te informacje. w Moim przypadku to nie Gacek zarazil mnie lecz ja jego-od kotow z wakacji....w kazdym razie grzybica objela jego uszko w srodku-objawiajac sie najpierw silnym zaczerwienieniem, potem luszczaca sie skora(nawet sie specjalnie nie drapal) i na zewnatrz- okragle wylysienie....pierwsza pani dr u ktorej bylam z gackiem troche zignorowala jego przypadlosc i moja sugestie ze to grzybica....dala mu Oridermyl-na stan zapalny, ze skladnikiem przeciwgrzybiczym i bodajze na sterydzie...dzieki czemu zanim sie wyleczylo-juz sie odnowilo:( martwilam sie strasznie, bo duzo slyszalam o trudnosciach w leczeniu grzyba u kotow wiec poszlam do innej weterynarki....poczatkowo mialam mieszane uczucia, bo uzywala wachadelka i robila wrazenie troche szalonej(choc b. sympatycznej)do slynnego dr-a Dembele bylam umowiona dopiero za tydzien, a nie moglam tyle czekac bo lysinka w oczach sie rozrastala. Owa pani dr przepisala Gackowi po pierwsze srodki wzmacniajace odpornosc (homeopatyczne) i kazala smarowac ucho JODYNA!!!
jest to najlepszy srodek grzybobojczy, na ktory grzyby sie nie uodparniaja. (oprocz tego bije tez bnakterie i wirusy)Banalne ale prawdziwe!!! smarowalam mu ucho BETADINA(to to samo, ale mniej szczypie)czesto, potem zgodnie z zal. 2 razy dziennie.
po tygodniu doszla jeszcze masc nagietkowa zeby odzywic strasznie wysuszony(spekany) naskorek. Jest duzo duzo duzo lepiej!!!!!! mysle ze jestesmy na dobrej drodze bo jeszcze nie bylo tak znacznej poprawy:))naprawde trzeba tu konsekwencji, pilnowania, zeby sie nie drapal i nie lizal....strasznie sie ciesze i polecam BETADINE bo jest naprawde skuteczna, a ze sterydami bywa mylnie-ladnie sie goi-i prawie zawsze wraca:/ a, jeszcze jedno-nie traccie nadziei-podobno grzybica to minimum 3 miesiace walki:/pozdrawiam:)

Hariet

 
Posty: 0
Od: Czw wrz 29, 2005 12:26
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw wrz 29, 2005 16:32

hmmm... mówisz że 3 miesiące? Może zależy to od rodzaju grzybicy. My chorujemy już drugi tydzień. Moja koteczka była bardzo zaniedbana u hodowcy (koci katar, świerzb uszny). Bardzo miała obniżoną odporność. Po jakiś 3 tygodniach jej pobytu u nas zauważyłam u siebie na ręku coś, co przez jakiś czas wydawało mi się poparzeniem. Ale następnego dnia pojawiło się więcej i okazało się że to samo ma mąż. Myślałam że po basenie. Dermatolog jednak stwierdził mikrosporaze. Dermatolog koci potwierdził. Ciekawa rzecz - Milka przechodzi tego grzyba prawie bezobjawowo. Więc nic byśmy nie wiedzieli gdybyśmy nie dostali. Dla nas lamisil - dawka 250 mg raz dziennie + Pewaryl do smarowania. Dla milki lamisil - dawka 150 mg 1/4 tabletki dziennie. I powiem szczerze już (dwa tygodnie) widzę poprawę. I nasz i jej lekarz zapowiada około miesięczne leczenie.

cirilla_fiona

 
Posty: 21
Od: Pt wrz 23, 2005 16:34
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw paź 27, 2005 21:43

kiedys w sórd tych watków czytalam o siwecach dezynfekujacych
czy ktos jest mi w stanie pomóc moi weterynarze pytalam sie 2 nic na ten temat nie wiedza
moje kotki mialy grzybice zostala wyleczona tak mi sie przynajmniej wydawalo a teraz prosze mam 4 tyg szczeniaczki i na jednym z nich to samo co jakis czas temy na kociakach
uzywam imaverolu wykapie je za kilka dni ale chcialbym zdezynfekowac clae mieszkanie poózcie siwca czy moze cos innego nie jestem w stanie zmienic mebli dywanów zaslon
czy ona jest na prawde skuteczna gdzie moge ja kupic jak pomzócie

adolka

 
Posty: 5
Od: Wto paź 25, 2005 18:40

Post » Czw paź 27, 2005 22:39

POMOCY! dwa i pol tygodnia temu znalazlam 2 malutkie kociaki- ok. 5 tyg. Po wizycie u weta okazalo sie ze maja koci katar.. Poltora tygodnia w szpitalu teraz sa na leczeniu domowym.. i w zeszly piatek wykrylam - GRZYBICA. tak stwierdzil lekarza. Ale.. nie bylo zadnej lampy. w pt bylo psikanie jakims plynem. w pn u kocurka znalazlam regularne strupy. bylismy znowu u weta i dostal tym razem pimafukort - 2 razy dziennie smarowanie. Po tym co tu czytam to nie wiem czy to wystarczy.. moze jakis specjalista od grzybic u kociąt z warszawy? Koteczka jeszcze sie trzyma ale jak ja zabezpieczyc? czy szybki prysznic po przyjsciu od nich ( mieszkaja blok obok u znajomej) i osobne ciuchy gwarantuja bezpieczenstwo mojemu 12 letniemu kotkowi? Co robic?

mooie

 
Posty: 1
Od: Sob wrz 04, 2004 17:51

Post » Czw paź 27, 2005 22:41

moja kicia zaraziła sie grzybica najprawdopodobnije u weterynarza i to podczas operacji łysiała w oczach najpierw kark potem grzbiet.... brzuszek... leczenie trwało około 2 miesiecy... była strasznie osłabiona i miała niska odporność po operacji... wiec grzybwk łatwo się przyplatał i trudna była z nim walka... nic nie pomagał... dopiero preparat kturym smaruje się psy (nie pamietam jak sie nazywał jak by ktos chciał to sie dowiem) oczywiscie byl bardziej rozcięczony niz dla psów... dotego lamisilat w pierw krem potem zel - bo łatwiej smarowac... ale grzybek był tak zaawansowany a kotka miała długie futro... ze jedyne wyjscie było ostrzyc kota jak najkrócej i tak zrobiłam troche nieudolnie i kotek dziwnie wygladal ale wyleczył sie szybciutko a futro odrosło :) naszczescie ta grzybica nie przechodziła na ludzi..... :lol:

beata_p

 
Posty: 7
Od: Sob paź 22, 2005 16:07

Post » Pon lis 07, 2005 22:15 grzybica

mam cholerny problem..!!!!!
wzięliśmy 2 tyg. temu kotka, który był leczony na grzybicę, myśleliśmy, że już po wszystkim, a teraz się martwię, bo mamy z mężem krosty na ciele, swędzące, łuszczące się i szybko się rozprzestrzeniają, nasz mały kotek zaczyna się drapać, ma gorące łapki, nasza sunia też coś zaczyna skrobać po uchu...och.. czy ktoś wie ile kosztuje leczenie dwóch kotów i dwoje ludzi? jestem lekko załamana, bo mój mąz stracił pracę i brakuje nam na podstawowe rzeczy.. :(
musimy jakoś dać radę, ale jestem załamana...
maggi

maggi

 
Posty: 1
Od: Pon lis 07, 2005 22:07

Post » Czw lis 17, 2005 23:34

1,5 miesiaca leczenia ketokonazolem i smarowanie clotrimazolum.

Tak wyglada "leczenie"moich kotow.nie ma ZADNEJ poprawy,lyse placki sa coraz WIEKSZE i WIEKSZE.
Kiedy patrze na moje kochane kotki,z lysmymi glowami i "dziko"nastroszona sierscia chce mi sie plakac.
Czy mozliwe ze ten lekpoprostu nie dzialana moje koty?


jestem zalamana, a ze slaba jestem psychicznie nie wytrzymuje juz nerwowo,miedzy innymi przez ta cholerna grzybice jestem strzepkiem nerwow.
Wydam cale moje oszczednosci byle tylko jak najszybciej i skutecznie wreszcie sie tego pozbyc.
Czy ktos z was stosowal cos naprawde niezawodnego,cena jest nie wazna,obecnie to czego najbardziej pragne to to zeby choroba sie przynajmniej zatrzymala.
Mam tyle przed sobą
Mój Bóg odnalazł mnie
Lecz nie wiem naprawdę
Kim jest
Jeśli możesz mi pomóc
Nie odmawiaj, nie mów nie
Tak mi Ciebie brak
KOCIARNIA

Emilka

 
Posty: 2458
Od: Pt sty 10, 2003 20:42

Post » Pt lis 18, 2005 0:32

Jak mój królik chorował na grzybicę, najpierw leczyłam go u 2 lekarzy (kolejno, nie jednocześnie :wink: ) - i było coraz gorzej. Trafiłam do doktora Bieleckiego - speca od gryzoni i zajęczaków. Polecił odstawić smarowidła i kąpać królisia (wówczas maleńkiego) w naparze z rumianku. Początkowo 3 razy diennie, potem 2, potem raz kąpiel a raz "przymoczki" miejscowe. Wszystko to z zachowaniem drakońskiej ostrożności, żeby zwierzaka nie przeziębić (było nagrzewanie pokoju, ręczników i kocyków, dosuszanie suszarką i dodatkowe dosuszanie w kocyku przed wpuszczeniem go do klatki - cały kabaret). Z królika, który na początku kuracji rumiankowej wyglądał jak kosmita - łepetynkę miał łysą i pokrytą grubym strupem od noska po uszy, a do tego szyjka w tym samym stanie i trochę zajęte łapki - zaczęły powoli oddzielać się te strupy - początkowo od brzegów. Co odlazło, obcinałam ostrożnie cążkami. "Rumiankowanie" trwało około 2 tygodni ale było absolutnie skuteczne. Skóra wygoiła się idealnie i zarosła futerkiem.
Na początku choroby królika, zaraziła się moja córka. Wystarczyło krótkie leczenie miejscowe ( nie pamiętam nazwy smarowidła), mydło antybakteryjne i ręczniki papierowe do używania.
Nie wiem, czy rumianek szkodzi kotom i psom czy nie szkodzi. Spytajcie weta, do którego macie zaufanie, czy kąpiele rumiankowe mogłyby zatruć zwierzaka. Albo skontaktujcie się z doktorem Bieleckim (np. na SGGW) i spytajcie, czy można tak leczyć koty lub psy.
Fakt, że taka kuracja jest bardzo pracochłonna. Ja wstawałam dużo wcześniej i kładłam się dużo później przez te zabiegi. Ale było warto.

A jeżeli zmiany są niewielkie, to pewien wet radził raz lub dwa razy dziennie (dopóki nie ma strupów) namoczyć je odrobiną nizoralu doprawioną kroplą ciepłej wody, trochę wmasować, potrzymać chociaz 5 minut w cieple (np pod ręcznikiem) , spłukać lub zmyć mokrą szmatką kilkakrotnie płukaną a potem wysuszyć suszarką. I bardzo uważać, żeby nizoral nie dostał się do oczu.
Dobrze jest zabezpieczyć nizoralem sierść wokół łysych placków, żeby zmiany się nie powiększały.

jola_pik

 
Posty: 594
Od: Sob kwi 16, 2005 23:20

Post » Pt lis 18, 2005 0:37

Jak doktor powiedział mi o rumianku - oczy miałam 8O ale "tonący brzytwy się chwyta". Było warto.
Jednak koniecznie spytajcie, czy rumianek nie jest szkodliwy dla kotów, żeby nie było nieszczęścia (a może jest szkodliwy dopyszcznie a nie jest zewnętrznie ?)

jola_pik

 
Posty: 594
Od: Sob kwi 16, 2005 23:20

Post » Pt lis 18, 2005 7:15

Emilka pisze:1,5 miesiaca leczenia ketokonazolem i smarowanie clotrimazolum.

Tak wyglada "leczenie"moich kotow.nie ma ZADNEJ poprawy,lyse placki sa coraz WIEKSZE i WIEKSZE.
Kiedy patrze na moje kochane kotki,z lysmymi glowami i "dziko"nastroszona sierscia chce mi sie plakac.
Czy mozliwe ze ten lekpoprostu nie dzialana moje koty?


jestem zalamana, a ze slaba jestem psychicznie nie wytrzymuje juz nerwowo,miedzy innymi przez ta cholerna grzybice jestem strzepkiem nerwow.
Wydam cale moje oszczednosci byle tylko jak najszybciej i skutecznie wreszcie sie tego pozbyc.
Czy ktos z was stosowal cos naprawde niezawodnego,cena jest nie wazna,obecnie to czego najbardziej pragne to to zeby choroba sie przynajmniej zatrzymala.


Ja też tak miałam - było coraz gorzej i byłam po prostu załamana. W pewnym momencie powiedziałam dość i zmieniłam weta - dopiero ten drugi stwierdził, że prawdziwą przyczyną grzybicy u Soyki jest alergia i to najpierw ję trzeba leczyć, a później dopiero zająć się grzybem. Dopiero takie postępowanie odniosło skutki i po około 6-ciu miesiącach leczenia Soyka wyzdrowiała.

Tika

 
Posty: 9694
Od: Pon sie 02, 2004 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Pt lis 18, 2005 8:44

Emilka pisze:1,5 miesiaca leczenia ketokonazolem i smarowanie clotrimazolum.

Emilka uważaj - ketokonazol podawany tak długo może spowodować u kotów poważne kłopoty z wątrobą. :? A przynajmniej dajesz coś osłonowo?
A wet nie przepisał Ci Imaverolu? To chyba najpopularniejszy i najlepszy środek miejscowy, zwalczający grzybicę. I może pogadaj z wetem nt. możliwości zastosowania szczepionki p. grzybicznej, ale - uwaga! - szczepionki o nazwie INSOL, bo ta druga (Felisvac) działa tylko na jeden rodzaj grzyba, a tym samym jest mało skuteczna.

Wawe

 
Posty: 9493
Od: Pt wrz 24, 2004 21:14
Lokalizacja: Gdańsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek i 88 gości