bo to przestepstwo
a wypuszczanie kota to milosc
jakby to nie bylo tak smutne - to byloby az smieszne
gdzie ARKA widzi ryzyko, a gdzie go bagatelizuje

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
ARKA pisze:Keti pisze:ARKA pisze:
Ja tez moge Ci sto uwag dac-uwazaj-Twoje koty bigajac po drapaku pod sufit moga spac i zlamac szczeke bo masz zapewne podloge b. poslizgowa, polakierowana lekierm extra polysk.
na takie niebezpieczeństwa narażone są wszystkie koty, zarówno wychodzące jak i niewychodzące
wychodzące sa narażone na niebezpieczeństwa dodatkowe
Nie-ja nie bede mial w domu zadnych sztucznych stojakow dla kotow-bo wlasnie sie boje takich upadkow. Co innego jak kot wejdzie sobie na brzoze w moim ogrodzie i skoczy na ziemie niz mialby skakac na tarakote-co czlowiek to inny punkt widzienia
Kaska pisze:n ryzyk w domu ( tez do minimalizacji przeciez )
n + 1 = ryzyka w domu + ryzyko wychodzenia
Bengala pisze:MariaD pisze:pisałam o swobodnym wychodzeniu na określone terytorium przydomowe (zwykle kilka kilometrów kwadratowych)
przydomowe, to raczej nie w kilometrach
kilka kilometrów od domu, to juz zupełnie inne środowisko
no chyba, że ktoś mieszka za zupełnym odludziu, tylko gdzie takowego szukać?
MariaD pisze:eve69 pisze:MariaD pisze:Oberhexe pisze:eela pisze:Ja tak trochę BTW. Przed trafianiem na forum moja "wiedza fachowa" o kotach opierała się głównie na filmach BBC i zakupionej tuż przed zakoceniem książce brytyjskiego weta, którego nazwiska chwilowo nie pomnę. Z wszystkich wyżej wymienionych wynikało, że dla Brytyjczyków normalna jest sytuacja w ktorej koty swobodnie wychodzą kiedy chcą lub z niewielkimi ograniczeniami (np. tylko w dzień), często również te rasowe. Autor ksiażki przekonywał, że jeśli nie ma innej możliwości kot może (właśnie "może", a nie "powinien") przebywać równiez cały czas w domu i nie będzie to dla niego krzywdą. Cała masa porad dotyczyła montażu drzwiczek, które umożliwiają swobodne spacery. Oczywiście takie podejście uwarunkowane jest dominującym na Wyspach typem zabudowy - raczej domki niż blokowiska i na pewno wyzszym poziomem kultury miejscowej ludności w podejściu do zwierząt. Jednak z całą pewnością i tam trafiaja się agresywne psy, okrutni ludzie i samochody oraz rozne nieszczęśliwe wypadki.
Więc nie wiem dlaczego części z nas tak trudno się pogodzić z faktem, że wypuszczanie kota to też jest jakaś norma, tyle że u nas mało popularna.
Żeby nie było, że propaguję albo namawiam - przedstawiam tylko inne podejście. Mój własny kot został zapisany od razu do klubu niewychodzacych niestety ewidentnie wbrew jego woli
Na tych samych Wyspach Brytyjskich na stronach hodowców jest mnóstwo zastrzezeń typu "We don't sell kittens to homes which allow free roaming".
Nie stawiaj, proszę, znaku równości jeżeli chodzi o swobodne wychodzenie pomiędzy kotami rasowymi, które od pokoleń są w zamkniętych pomieszczeniach/wolierach/super zabezpieczonych ogrodach a kotami-dachowcami, również od tych samych pokoleń wychodzącymi, znającymi terytorium, uczącymi swoje młode poruszania się po nim.
Dla kupujących nie musi to byc ewidentne - kot to kot, powinien umieć wychodzić, bo instynkt itd. Koty rasowe nie umieją się, w większości, odnaleźć na niekontrolowanej swobodzie.
![]()
![]()
![]()
Mario
To czy kot umie czy nie "odnalezc sie na swobodzie" nie ma nic wspolnego z rasa.
Z moich kotow na spacery na smyczy wychodza 4 - dwie dachoweczki oraz SIB i NFO. NOrweg SWIETNIE sie odnalazl w lesie, a pozostale dachowce ze strachu nei probowaly nawet wyjsc z transporterka.
Eve,
pisałam o swobodnym wychodzeniu na określone terytorium przydomowe (zwykle kilka kilometrów kwadratowych), nie na smyczy na spacerze w lasku.
Z rasą nie ma to nic wspólnego, oczywiście. Gdyby koty rasowe hodować jako swobodnie wychodzące (choć to tylko rozważanie teoretyczne ze względu na obecność innych kotów i możliwe krzyżówki) równie dobrze, po paru pokoleniach, funkcjonowały by na swoim terytorium jak dachowce.
nongie pisze:Kaska pisze:n ryzyk w domu ( tez do minimalizacji przeciez )
n + 1 = ryzyka w domu + ryzyko wychodzenia
Bład w założeniu.
Kot wychodzący po powrocie do domu jest o wiele mniej aktywny niż kot domowy. Ryzyko wypadku w domu jest w zwiazku z tym mniejsze dla kota wychodzącego. On mniej szpera, mniej się wspina, mniej rzeczy bierze do pyszczka.
Miluś idzie do michy a potem na swoj fotel spać.
Maksio w tym czasie łazi po kuchni, zagląda do garnków, kopie w doniczce, zanosi moj zegarek pod łożko, mamle papirusa, goni muchę nie zauważając drzwi (bęc!), bawi się kablami od video i sprawdza, czy gumka nadaje się do jedzenia.
eve69 pisze:MariaD pisze:eve69 pisze:MariaD pisze:Oberhexe pisze:eela pisze:Ja tak trochę BTW. Przed trafianiem na forum moja "wiedza fachowa" o kotach opierała się głównie na filmach BBC i zakupionej tuż przed zakoceniem książce brytyjskiego weta, którego nazwiska chwilowo nie pomnę. Z wszystkich wyżej wymienionych wynikało, że dla Brytyjczyków normalna jest sytuacja w ktorej koty swobodnie wychodzą kiedy chcą lub z niewielkimi ograniczeniami (np. tylko w dzień), często również te rasowe. Autor ksiażki przekonywał, że jeśli nie ma innej możliwości kot może (właśnie "może", a nie "powinien") przebywać równiez cały czas w domu i nie będzie to dla niego krzywdą. Cała masa porad dotyczyła montażu drzwiczek, które umożliwiają swobodne spacery. Oczywiście takie podejście uwarunkowane jest dominującym na Wyspach typem zabudowy - raczej domki niż blokowiska i na pewno wyzszym poziomem kultury miejscowej ludności w podejściu do zwierząt. Jednak z całą pewnością i tam trafiaja się agresywne psy, okrutni ludzie i samochody oraz rozne nieszczęśliwe wypadki.
Więc nie wiem dlaczego części z nas tak trudno się pogodzić z faktem, że wypuszczanie kota to też jest jakaś norma, tyle że u nas mało popularna.
Żeby nie było, że propaguję albo namawiam - przedstawiam tylko inne podejście. Mój własny kot został zapisany od razu do klubu niewychodzacych niestety ewidentnie wbrew jego woli
Na tych samych Wyspach Brytyjskich na stronach hodowców jest mnóstwo zastrzezeń typu "We don't sell kittens to homes which allow free roaming".
Nie stawiaj, proszę, znaku równości jeżeli chodzi o swobodne wychodzenie pomiędzy kotami rasowymi, które od pokoleń są w zamkniętych pomieszczeniach/wolierach/super zabezpieczonych ogrodach a kotami-dachowcami, również od tych samych pokoleń wychodzącymi, znającymi terytorium, uczącymi swoje młode poruszania się po nim.
Dla kupujących nie musi to byc ewidentne - kot to kot, powinien umieć wychodzić, bo instynkt itd. Koty rasowe nie umieją się, w większości, odnaleźć na niekontrolowanej swobodzie.
![]()
![]()
![]()
Mario
To czy kot umie czy nie "odnalezc sie na swobodzie" nie ma nic wspolnego z rasa.
Z moich kotow na spacery na smyczy wychodza 4 - dwie dachoweczki oraz SIB i NFO. NOrweg SWIETNIE sie odnalazl w lesie, a pozostale dachowce ze strachu nei probowaly nawet wyjsc z transporterka.
Eve,
pisałam o swobodnym wychodzeniu na określone terytorium przydomowe (zwykle kilka kilometrów kwadratowych), nie na smyczy na spacerze w lasku.
Z rasą nie ma to nic wspólnego, oczywiście. Gdyby koty rasowe hodować jako swobodnie wychodzące (choć to tylko rozważanie teoretyczne ze względu na obecność innych kotów i możliwe krzyżówki) równie dobrze, po paru pokoleniach, funkcjonowały by na swoim terytorium jak dachowce.
Wiem o czym pisalasprzykladem chcialam zilustrowac absurdalne wg mnie zalozenie ze dachowce zazwyczaj swietnei sie przystosuja do wychodzenia a rasowce niekoniecznie.
BTW, ja mam kota ktory trafil do nas po ciezkum wypadku jako niekastrowany, dorosly, zupelny dziczek.
Znakomicie funkcjonuje w domu.
Keti pisze:
Keti juz sie wypowiedziała na ten temat
brynia22 pisze:Keti pisze:
Keti juz sie wypowiedziała na ten temat
Przecież już wypowiedziałaś się na ten temat. Czy mogłabyś być konsekwentna?
Inka pisze: W ten sposob rozumiem odpowiedzialnosc za zywe stworzenie. Nie w ten sposob, ze dla bezpieczenstwa kota zamkne go na cale zycie w domu, a jesli nie mam balkonu to trudno, swieze powietrze i to co poza domem to dla niego zamkniety rozdzial, i bede miala spokoj w duszy ze kot bezpieczny.
Teraz opiekunowie kotow, ktore nigdy nigdzie nie wychodza, poczuja sie zaatakowani, bo przeciez koty nie wychodza i sa bardzo szczesliwe.
A ja nie uwazam, ze sa tak bardzo szczesliwe, i ze zamkniecie na zawsze w czterech scianach jest dla zwierzecia zwanego kotem optymalnym sposobem spedzenia zycia. Jest to przykra koniecznosc, jezeli nie ma innej mozliwosci, i kot jest szczesliwy na miare dopasowania do stworzonych mu warunkow.
Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 124 gości