dorcia44 pisze:Dziękuję za zrozumienie![]()
co do wymienionych jedna każe na siłę karmić umierającego kociaka który jest jak sama określiła nie kontaktowy na pytanie czy jest sens ją męczyć usłyszałam niea jednak dostałam syf w płynie do wpuszczania do pysia mimo że kocina nic nie przełykała ,nic zupełnie moje słowa nie docierały..,druga drewniane łapy ,po podaniu witamin krzyk kociaka był tak straszny i ból że przestała oddychać .
Mój ból w tym momencie i w kur. był nie do opisania .
Biotrakson który podaje się w dużym rozcieńczeniu i b.powoli podała w trybie błyskawicznym ,podawanie Dufalaitu (pewnie źle napisałam nazwę)dożylnie tak bardzo bolało że serce pękało ,jak dostawała w kroplówce nie było problemu a z ręki w lekkim rozcieńczeniu kocina krzyczała strasznie.
To wszystko tak mnie boli ,tak bardzo...nie mogę się pozbierać.
Współczuję. Człowiek głupieje w takich sytuacjach.
Cholera jasna z tymi wetami.
Też takich spotkałam. Na jednego napisałam nawet skargę do Izby za podejście do zwierząt.Mojego kota.
Zmieniłam lecznicę bo tam wejść nie mogłam.
Wiem ,że nie jest łatwo. Gdybanie zamęcza. Napiszę odpuść sobie. Ale...
Dorotko, przytulam.