» Pt paź 26, 2012 0:55
Re: W-wa Żoliborz. Zaginiony SAURON. Potrzebna pomoc w złapa
Marzenko, gdy mnie zależało na odnalezieniu mojej Ogryni, to ja sama rozwiesiłam i rozniosłam kilkaset ogłoszeń, mogło ich być ok. 500, albo i więcej. W dwóch dzielnicach, na Mokotowie i na Ochocie, której zupełnie nie znałam. Mogłam to robić tylko w nocy, tylko wtedy mam czas. Między październikiem a lutym tego roku. Początkowo przez 49 dni noc w noc jeździłam z Mokotowa na Ochotę i szukałam kotki. Mrozy były ponad 20 stopni. A wiosen mam 65 i moc obowiązków na głowie. I dałam radę, bo kocham tę kocinę, dziką kotkę, którą tylko karmiłam na ulicy.
Ja nie potrafię pojąć, jak ktoś kto tyle tu napisał o swojej miłości do kota, tak szybko pogodził się z jego poniewierką i tragicznym losem? Jak może zgodzić się z tym, żeby obca osoba robiła za nią to, co ona sama powinna zrobić? Rozumiem trudną sytuację, moja czy Twoja jak czytam też nie jest łatwa, ale żeby zamienić się wyłącznie w obserwatora i nie włączyć do szukania własnego, "ukochanego" kota?
Czy ten kot powinien wrócić do tego domu?
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019