Hans pisze:Pewien sukces osiągnęliśmy: kupka trafiła do kuwety!Okazało się jednak, że był to tylko początek kupki
Jej lwią część
Bazyli umieścił w salonie
Biedaczek, jest jeszcze mocno zdezorientowany…
Ha!
czyli jednak kopał w drodze, bo miał chęć na coś grubszego, ale nie miał warunków ku temu ... (nawet w tym momencie okazuje się, że to bardzo grzeczny kotek, bo moja kocica "gubi" kupy zawsze w transporterze w drodze do weta
Pewnie jak będzie odpowiedni żwirek i więcej kuwet, to Bazyli raz dwa odnajdzie się w DOMU!
To naprawdę super kot! chociaż od czasu do czasu miauczał w aucie, a skoro nigdy wcześniej tego nie robił, wnioskuję, że zły wpływ na niego miał mój Zenek - kto wie co on mu po drodze przez tyle godzin w kocim języku naoopowiadał i jakich numerów nauczył
bo mój czarny diabolo to zło wcielone... Więc jakby co, to wszystko wina mojego czarnego lorda Zenona- po prostu dał zły przykład.Nie ma za co dziękować! Wszak Bazyli to mój krajan!

Okazało się jednak, że był to tylko początek kupki 
Rano okazało się, że Bazyli chyba domagał się jedzenia, bo miseczka była wyczyszczona. Dostał Animondę oraz RC Fibre do drugiej miseczki. Dałam mu też mleko, bo wody wypił niewiele. Rano był już bardziej rozluźniony, niż wczoraj; oglądał mieszkanie, wlazł nawet na stół. Wpuściłam mu Oridermyl do uszek. Nie wyrywał się, tylko trzepał łebkiem, a potem drapał się w uszy. Próbowałam zachęcić go do zabawy wędką i piłeczką, ale nie bardzo chciał się bawić. Dopiero kiedy zbierałam się do wyjścia, sam zajął się wędką. Potem wskoczył na fotel, gdzie położyłam jego kocyki. Kiedy wychodziłam, znowu miauczał 