Proszę nie przenosić znowu kociąt w inne miejsce! Jak Pani sama słusznie zauważyła, są jeszcze nieszczepione, a miałyby trafić znowu w nowe środowisko w tłum kotów, przebywających na niewielkiej przestrzeni. Z czego część jest leczona, więc nie wiem czy nie byłoby kolejnego zagrożenia i dla Palusi i dla innych kociąt. (W sumie nie wiem ile ich ma Pani zamiar oddać.

Nie umniejszam zasług ich opiekunce, wiem jak ją Pani broni, chwała jej za to co robi, choć wolę nie zastanawiać się jak mogą być traktowane, skoro widzę jak ta Pani odnosi się do ludzi.
Ale zostawmy to.
Mam jeszcze świeżo w pamięci wykład weterynarza o zagrożeniach jakie czyhają na nieszczepione koty, a te malutkie są jeszcze dodatkowo po przejściach. Wszystkie zresztą mają smutne doświadczenia za sobą.
Pani koleżanka (a może już nie koleżanka) odrzuciła pomoc finansową, Pani ją ma, więc nawet w razie potrzeby znajdą się fundusze na lekarzy, na badania itp. Ja zobowiązuję się dalej pomagać w miarę moich możliwości.
Byłam u Pani w domu i wiem jak wspaniałe warunki stworzyła Pani kotom. Widziałam u Pani koty radosne, ciekawskie, bawiące się, po prostu szczęśliwe. Nawet ten biedny upośledzony, który zawsze gdy go sobie przypomnę, wzrusza mnie.
Do tego stała opieka, bo zawsze ktoś jest w domu, kto może w razie potrzeby zająć się nimi jak należy. I jeszcze te uliczne, biegnące za Panią niczym tabun, z ogonami podniesionymi jak świece. Piękne, zadbane i błyszczące.
Proszę, niech Pani odrzuci sprawy ambicjonalne, zapomni o atakach na Panią, bo przecież nie to jest najważniejsze. NAJWAŻNIEJSZE SĄ PRZECIEŻ ONE, nie my, nie Pani, nie ja.......
P.S. Nie znam warunków umowy adopcyjnej, ale skoro można oddać pod opiekę innej osobie zaadoptowanego kota, to chyba nie ma granic czasowych takiej opieki. A może jest jakaś możliwość cesji takiej umowy na inną osobę? Może się przecież zdarzyć przypadek losowy, gdy osoba adoptująca nie może dalej zapewnić opieki takiemu zwierzakowi.