Frodo ma się zdecydowanie lepiej... trochę czekał na mnie w lecznicy i został poczęstowany karmą, którą wsunał szybciutko i potem sobie popił... a jeszcze chwilkę temu spał na moich kolanach... przez chłopaka spałam na podłodze obok fotela, bo bałam się go brać na antresolę... krew pobrana, wyniki jutro po południu... po powrocie do domu, pomaszerował od razu do michy...
a u nas zaczął się horror szafowy... Bazylek otwiera... reszta korzysta... już pod wieczór szukałam Atosa... i jak myślicie??? oczywiście... w dodatku razem z Pusią na firankach sobie spali...
Melisa już bez szwa i dostała karę klatki... jak wróciliśmy, to Bazyla nie było widać (szafa)... panna pochodziła, obwąchiwała się z kotami i był spokój... nawet Bajer był do zniesienia... Bazyl oczywiście wyczuł dziewczynkę i koniecznie chciał wydostać się z szafy... wypuszczony, swoim zwyczajem zaczął wpatrywać się w Meliś... a to dostała szału... pogoniła go i natrzaskała mu jak się patrzy... dostało się też innym footrom... panna wylądowała w łazience, ale zwiała przy pierwszej okazji i dalej na rudego... tak więc Melisa zajęła apartament dwupoziomowy i jak jakiś rudy przechodzi w pobliżu, z klatki dobiega głuchy pomruk... jedziemy z tabletami na agresję...
maluchy uzyskały tym sposobem salony na stałe... wszystkie duże footra mają wiele wyrozumiałości dla srajdków - oprócz Klary, która w dalszym ciągu na nie burczy...
Tekla miaugoli coraz lepiej... Zmora drze mordę jak wściekła, jak Bajer ją zaczepia, ale wczoraj jak chłopak nie miał ochoty na zaczepki, sama go prowokowała i zaczepiała... Bajer wrócił już do równowagi po wczorajszych przeżyciach...
i muszę wam powiedzieć, że sprzątanie latającego i zalegającego pokątnie futra zajmuje mi teraz 15 minut w całej części dostępnej kociastym... uffff...
