Niestety. Znaleźliśmy kolejnego kotka. Nie żyje- kocurek. Ten, który mnie ugryzł, jak próbowałem go wyjąć z budki.

Popytaliśmy bezdomnych o kilka rzeczy. Jeden przyznał, że w zeszłym roku wrzucał kocie zwłoki do kanału. Bezdomni twierdzą, że Karmicielkę widzieli ostatni raz dwa dni temu, ale ja uważam, że przychodzi.
Sporo kotów brakuje.
Szukaliśmy po krzakach, ale nie znaleźliśmy nic. Będziemy nadal szukać, czy czasem jakiś kotek nie odszedł gdzieś w krzaczkach. Byliśmy dzisiaj mniej -więcej 3 godziny na lotnisku. Jutro tez pojedziemy przed południem. Dzisiaj będę jeszcze karmić koty o standardowej godzinie. Wtedy będzie łatwiej zorientować się, które koty do jedzenia przyjdą, i które zostały.
Na jednym ze strychów znalazłem kostki. Przykryte kartonami. Odkryłem tylko mały fragment. Dalej nie zaglądałem.
A na strychu wygląda tak:

Trzeba będzie wszystko stamtąd wywalić. Posprzątać.