Mecuś juz po badaniach krwi. Był trzy razy nakłuwany, bo coś słabo leciało, a trzeba było uzbierać 0,5 ml surowicy. Mecenas był bardzo dzielny, dopiero przy trzecim nakłuwaniu zaczął się wiercić i narzekać, az się bałam, że może mnie "użre"... Ale on mnie bardzo wzruszył - chcąc zaprotestować, chwycił mnie, owszem, ząbkami i to dwa razy, ale zrobił to tak delikatnie, że nic nie poczułam. Było to naprawdę rozczulające...
Także krew mecka jutro powinna być we Wrocławiu. Koszty tego badania pokryje domek zainteresowany adopcją Mecka - wielkie podziękowania.
A poza tym węzły przyuszne już w normie.
Z USG jamy brzusznej się wstrzymaliśmy, poczekamy na wyniki krwi. Ja i tak cały czas myślę, że to wszystko jest "pro forma", na wszelki wypadek...
No i na grzybka Mecek został zaszczepiony tym Biocanem i smarować miejscowo maściami musimy.
W nagrodę dostał Mecuś saszetkę z gourmeta + scanomune - pomimo, że trochę na mnie obrażony, schował dumę do kieszeni...
No i teraz, żeby wszystko się wyjaśniło musimy poczekać.
A Mecek przesyła baranki dla Franki
i wszystkim
