Wizyta PA w Krakowie z wtorku . Jak
anna09 pisała lub mi mówiła przez telefon, nie jestem już pewna, czasem nie wiadomo o co chodzi , może to intuicja ..nie wiem, ale od momentu wejścia do mieszkania ,czułam się jakoś dziwnie ,nieprzyjemnie , zdziwiły mnie dziecięce nalepki na ścianach, zapytałam panią, czy się dopiero wprowadzała niedawno, a ona że mieszka tam 10 lat i sama nakleiła.No nic, ludzie mają różne gusta .Atmosfera czy emocje wokół mnie , dosyć zimne ,takie wymuszone .Ale to tylko moje odczucia, tłumaczyłam sobie . Pani usiadła nie naprzeciwko mnie, ale z boku i daleko , bardzo unikała mojego wzroku , bawiła się włosami przy twarzy, i nie wiem jak wy , ale ja mam wówczas takie odczucie, ze coś chce się przede mną ukryć, że nie mówi się prawdy .Dziwne uczucie zresztą, nie mówiła prawie nic o swoim kocie zmarłym, jakby nie istniał.Nie pytała mnie o to jaki Czaruś jest, jak się zachowuje, jak będzie wyglądać to wszystko, w ogóle o nic nie pytała, tylko powiedziała że od pierwszego wejrzenia się zakochała . Kurcze, w trakcie mojego monologu, bo nie chciała włączyć się do rozmowy, tylko kiwała głową, lub śmiała się nerwowo w nieodpowiednich momentach, np gdy poruszyłam temat śmierci mojego kota, licząc że w końcu coś zacznie mówić o tym swoim kocie , o tym jaki był ,jak im się żyło. Musiałam wiercić czy to był jej jedyny kot, w końcu powiedziała że z aktualnie byłym partnerem , mieli poza jej persem jeszcze 3 inne koty, tzw znajdy .Ale gdy się rozstali i dzielili wszystko, to eks partner zabrał koty do siebie . Jej został pers , którego kupiła jako kocię z hodowli . Poza tym nic o tym jaki był, tylko że leżał na fotelu na balkonie .I tyle. No to pytam o okoliczności jego śmierci itd, a ona że w grudniu go uśpiła dzień przed sylwestrem, że pojechała z nim do weta , bo nie jadł suchej karmy ( w kwestii żywienia kotów i tym czym karmi, kłamała przez telefon, wczoraj przypadkiem powiedziała prawdę ) i się okazało że ni stąd ni zowąd, ten pers waży ledwo 3,5 kg i ma zanik mięśni
No ale ja sobie myślę, kurcze, twierdziła że o kota dbała i dlatego pers został u niej, bo go czesać trzeba przecież .. Nic po sobie nie dałam poznać, ale nasunęło mi się pytanie , jak to możliwe że jeśli dbała o kota , to nie zauważyła że waży zaledwie 3,5 kg a pokazywała jakie był wielki (aha , ona mówiła że 6 kg bodajże ważył jak był zdrowy , a w tydzień rzekomo schudł 2,5 kg i mięsnie stracił ) w sensie długi itd, i drugie pytanie miałam w głowie, jak to możliwe że jeśli bierze kota na kolana i go czesze , dotyka itd, nie czuje że pod futrem są kości obciągnięte skórą ? Powiedzcie mi, jak można takie rzeczy przegapić ?

zwłaszcza że ona twierdziła że trwało to nie dłużej jak tydzień i w tydzień stracił mięśnie i schudł 2 kg ? zadbany , czesany i zaopiekowany kot ?

Ona go nie dotykała , nie miała na kolanach ? no nie rozumiem .

Mówiłam o tym mężowi przez telefon , jak tylko wyszłam z tramwaju , i mąż w szoku ; "facet jej zabrał 3 koty a zostawił tylko kota , którego kupiła i był formalnie jej ? " No coś tu nie gra .
Zresztą jak się wygadała czym karmiła kota , a ja wjechałam na temat Czarusia że lubi zjeść chłopak dużo -DUŻO MOKREGO i to nie byle czego, żadne śmieciowe żarcie, to usłyszałam pytanie ; "ale suchą też je ?" w kącie już leżały dwa worki suchej karmy , dalekiej od tego czym karmie koty, chociaż nawet mój Purizon nie uważam za premium , ale wybredna kotka, tylko to polubiła z suchych (chociaż chce spróbować thrive lub drugi raz PoN ) .No mój purizon , przy tym co tam leżało to luksus. A przez telefon zapewniała, że ona śmieciowego nie kupuje itd .W ogóle dużo mówiła, co się nie potwierdziło w trakcie rozmowy . Jest takie powiedzenie, że niektórzy powiedzą prawdę, tylko jak się pomylą .No i to był ten przypadek . Już po 20 minutach wiedziałam że w życiu tam żadnego kota nie oddam, i miałam nadzieję że pani odmówi osiatkowania balkonu i będę miała pretekst by wyjść, niestety powiedziała że osiatkuje, więc musiałam jakoś przemęczyć godzinę . W ogóle ona to miała osiatkowane tylko do balustrady i to nawet nie taka siatka , jakiej się używa, bo to było takie z plastiku/gumy i ona sama to przyczepiła do balustrady, takimi jakby klamerkami . No to już nieważne , bo przy wszystkim to już było bez znaczenia .W każdym razie, jak pomyślę, że bazując na rozmowie telefonicznej , ta pani była faworytem...a wizyta PA zweryfikowała wszystko i zmieniła mój pogląd o 180 stopni ..

Szok no ..ja byłam wczoraj tak załamana, że w nocy prawie nic spałam i rozważałam pousuwanie ogłoszeń , chociaż na jakiś czas, abym mogła odpocząć bo zwątpiłam w siebie i w wszystko. A już od rana, oczywiście głupie smsy od innych zainteresowanych ..
I teraz UWAGA , zeby ktoś się nie pomylił -dzisiaj robiłam wizytę PA jakieś 20 km od siebie . W domku który interesował się Czarusiem, jeszcze zanim ten był wykastrowany itd . Jechałam nastawiona negatywnie , zrezygnowana, jeszcze wciąż podłamana po poprzedniej wizycie PA , przeziębiona i w ogóle do dupy .A ta wizyta , okazała się być balsamem na serce . Cudowna rodzina, dobre serce wypisane na twarzy , zarówno u Pani jak i jej męża. Długie rozmowy o kotach i o ich nieżyjącej kotce , oglądanie zdjęć , długi mój monolog o żywieniu i o tym czemu pewne karmy są złe .O opiece nad kotem gdy wyjeżdżają, ale ona ma dorosłe dzieci, i nie ma tak że wszyscy naraz jadą z domu, zawsze ktoś jest, bo pani sobie nie wyobraża aby kota chociaż na parę godzin zostawić samego, jak jeżdża na zakupy to tylko o kocie myśli, jeśli jest sam w domu
No naprawdę super ludzie, zarówno pani jak i jej mąż, z czułością wspominali tą kotkę i jak się bawiła, jak zaczepiała ich nogi i wiecie co ? było w tym widać prawdę i uczucia . Dlatego czas mi tak zleciał w tej przyjemnej i ciepłej atmosferze i wiem że Czaruś będzie tam kochany i rozpieszczany .
