To nie do końca tak, że wiedza nic Ci nie da - to, co przy kocie FeLV/FIV negatywnym można zignorować, u kota białaczkowego już jest sygnałem alarmowym, bo on nawet od drobnych rzeczy ma problem się wybronić i trzeba reagować dużo szybciej. Niemniej jednak testy nie do końca są miarodajne, a czasami koty potrafią same zwalczyć FeLV po czasie (czytałam o tym trochę literatury anglojęzycznej w sieci), więc z testami też chyba nie do końca należy świrować (tym bardziej, że zagrożeń jest ogrom). Szacuje się, że kilkanaście do kilkudziesięciu procent kotów biegających po ulicach jest FeLV pozytywnych - czyli całkiem spore szanse są, że wiele kotów póki co bezobjawowych jest FeLV+ i biega szczęśliwych po ulicach. A co do tego umierania w bólu - to zależy od tego, jak się objawi FeLV (białaczka, chłoniak) i w którym miejscu; ale jest wiele chorób z bolesną śmiercią - nie tylko białaczka

i tego się trzymam

Julian [*] (13.02.14) i Rysia
Sara [*] 17.09.2013