No niby tak... ale ja do schronu nie wejde, bo sie zarycze na dzien dobry. ten typ tak ma.....poza tym wolalabym z dt, zeby chorobska nie przywlec do chaty, a i miejsce dla nastepnego by sie znalazlo wtedy w dt. chyba do felin musze napisac, Ona dziala w olsztynskim schronisku.....
Karol galopady mi odstawia i coraz bardziej chce sie bawic, ale nie jak z czlowiekiem, tylko jak z kotem

czyli rece podrapane, czasem gryzie.... przyciecie pazurow pomoglo, ale tej czarnej cholerze szybko rosna
wczoraj Karol wlazl mi za plecy na fotelu i grzal sobie dupke

nawet nie uciekl po 5 sekundach jak dawniej...
edit. co sie nie da malucha wychowac? Pierwszego kota wychowalam samaa. mial ok. 3 m-ce jak musialam go od kotki zabrac. i byl cudowny. inteligentny, bo przebywal ze mna

nie chodzil po stole, po blatach, nie latal po meblach, miziasty i w ogole byl cudowny.... nawet jak rzygal to tylko na kafelki, dla kogos kto 1 raz tak swiadomie ma kota w domu, to wes byl idealem, cudem po prostu. nic nie mialam zniszczonego, sam wiedzial do czego sluzy drapak od 1 minuty i kuweta. ech.... ale co kot to charakter. generalnie takiego kota jakim byl Wes to zycze kazdemu zwlaszcza jesli to 1 kot w zyciu.
wiec co sie nie da, jak sie da

tyle ze jak znam ksieciunia, to On juz teraz nauczy kolege wszystkiego co umie, czyli wysokopiennosci, wskakiwania na blaty

i innych pierdol. a na stol Karol juz nie wchodzi.... bo nic nie ma na nim do zarcia
