Hmm, gdzieś się już przedstawiałam, ale zrobię to jeszcze raz
Jestem Beata 32 latka, mam kochanego męża Piotra (urodzonego realistę) tylko dzieki niemu nie zakociłam sie ponad miarę

. Mam trzy kochane kotulce Kropcia - 3 latka, Czaruś - 2 latka, Pereła - 1.5 roku.
3 tyg. Kropcia została w sensie dosłownym wyrwana z pyska pewnej Wilczycy pilnującej zakład pracy mojej mamy, gdy jej mama w strachu ją porzuciła. Gdy się o niej dowiedziałam pojechałam po nią, była małym nieporadnym szkrabem z dziurka w skórce od kła psa, zapchlonym, śmierdzącym smarem - wegetowała w jakimś magazynie za piecem olejowym, czekałą tak naprawde na śmierć bo nie umiała jeszcze sama jeść
3 msc Czaruś został wzięty ze sklepu zoologicznego gdzie była giełda zwierząt ze schroniska w Józefowie, złamałam się bo miał zostać sam jeden w tym wielkim sklepie zamknięty w klatce. Od pierwszego wejrzenia kochał Kropcię, ona zszokowana prawie go po raz pierwszy go pobiła, ale potem go usynowiła. Był totalnie zarobaczony, nawet po odrobaczaniu zwracał nam żywe robale brrrrr
4 msc Perełka została porwana z podwórka przez moją mamę nie miała szans na przeżycie, była w stanie prawie agonalnym. Na początku nie miałą sił na protesty potem jedenak pokazała nam co znaczy dzik kot. Nawet taka drobina bo jest bardzo drobną koteczką, dałą nam w kość, tak bardzo nas sie bała że skakała jak mała piłeczka strach było oczy, kiedyś zaczeła się wspinać po kaktusie. Była postrachem w lecznicy, nasza weterynarz specjalnie do nas przychodziłą aby ją zaszczepić. Powoli nas jednak zaakceptowała, nauczyła się że głaskanie to fajna rzecz choć nie jest kotem którego można nosić na rękach. Umyka przy gwałtownych ruchach, kocha Czarusia ponad życie, jest śliczna i przepięknie sie sama bawi.
Perełka była ostatnim naszym nowym kotem. Na więcej nie mam już zgody Perła zostałą wzięta już na siłę co jest mi co jakiś czas wypominane

no ale cóż.