Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Sleina pisze:Sarah DeMonique, nie trzeba być behawiorystą, by zauważyć u Ciebie problem z brakiem poczucia bezpieczeństwa i pewności siebie u kici. Jest to bardzo niepokojące z uwagi na jej przeszłość i stan zdrowia, któremu taka dawka stresu nie może wyjść na dobre. Stała się ofiarą kocura i dziwi mnie, że znając jej historię patrzyłaś na sterylizację kocura swoimi oczami, a nie jej. Cieszę się, że jak najszybciej zajmiesz się problemem od strony hormonalnej i jestem pewna, że to go po części rozwiąże.
Sleina pisze:Zamykanie kota w transporterze to straszne rozwiązanie, pogłębiające depresję lub agresję (w zależności od kota). To nie są obce sobie koty. Są w swoim domu i powinny czuć, że to jest ICH miejsce i żaden inny kot tego nie zmieni. Jeśli nie masz okna w łazience, to jest to karcer bez interesujących bodźców, a Ty jeszcze umieszczasz zwierzę w ciasnej klatce. Cała energia kumuluje się w kocie i znajduje ujście, gdy zostaje uwolniony. Kot może zachowywać się wtedy nieprzewidywalnie i za wszelką cenę bronić swego terytorium, także wykazując agresję wobec ludzi. Jak już trafia do łazienki, to niech nie jest zamknięty samotnie w klatce i ma możliwość kontaktu z opiekunem. Przede wszystkim zmęcz tego kota, zanim zostanie zamknięty, to wtedy może prześpi okres uwięzienia. Nawet jeśli to kwestia 2-3 dni. Nieważne, który to kot.
Sleina pisze:
Ogon do góry, będzie dobrze!Po zabiegu pozostaje Ci zająć się reintrodukcją kotów. Z samą kastracją walki nie miną, trzeba przywrócić kici poczucie bezpieczeństwa.
Czy po remoncie w pokoju będą znajdować się bezpieczne punkty obserwacyjne dla obu kotów? W których mogą obserwować cały pokój, drugiego kota, a najlepiej także okno?
Może to być drapak, półki, legowisko na szafie. Każdy kot powinien mieć możliwość obserwacji i ucieczki, spędzenia czasu z dala od drugiego, skoków i wspinania. Unikaj tworzenia miejsc, kątów, rogów, w których jeden kot może osaczyć drugiego bez wyjścia. Nie powinny też się chować w tajnych skrytkach, bo to nie rozwiąże ich problemu, kicia będzie dla niego wtedy atrakcyjna jak mysz, która dopiero co wyszła z dziury.
Sleina pisze:Postaw drugą kuwetę w innym miejscu niż pierwsza. Może kicia boi się załatwiać przy kocurze, bo ją śledzi do tego miejsca, może odezwały się jej nerki, a może chce oznaczyć swoje utracone królestwo. Na Twoim łóżku czuje się bezpiecznie, trzeba rozszerzyć to odczucie na resztę mieszkania. Jestem zwolenniczką teorii "ile kotów, tyle kuwet". To na pewno nie zaszkodzi.
Sleina pisze:Nie wiem, na ile kicia jest skłonna do zabawy, ale polecam zabawę we czworo, tj. 1 człowiek na 1 kota w różnych kątach pokoju. Skupiając uwagę jednego kota na zabawie z jednym człowiekiem (polecam piórko na patyku albo rzemyki na wędce) wprowadź drugiego, kusząc go inną zabawką. Niech się bawią w jednym pokoju, ale najpierw w różnych jego rewirach, aby zabawką nie stał się drugi kot, tylko przedmiot trzymany przez człowieka. W trakcie grzecznej zabawy należą się smakołyki. W ten sposób skojarzą przebywanie ze sobą w jednym pomieszczeniu z czymś pozytywnym, czyli zabawą i jedzeniem. Z czasem powinny bawić się wspólnie jedną zabawką, bo będzie to dla nich korzystniejsze niż walka. Koty są interesowne, po co mają się bić, jeśli mogą się nie bić i dostać pysznościPrzede wszystkim baw się z kocurem do czasu, gdy padnie, to mu się odechce zarywania do kici
![]()
Sleina pisze:Trochę się rozpisałam, a wpadłam tu, byście trzymali kciuki za Danielsa, który za tydzień będzie miał 3-miesięczną siostrzyczkę.
Kocur dużo czasu spędza sam i nie znosi tego za dobrzeDemoluje mieszkanie, choć jak jestem w domu, to nie interesuje się w ogóle tymi miejscami. Sąsiedzi się skarżą, że płacze pod drzwiami. Wpada w jakąś panikę, jak mnie nie ma... Bawię się z nim do upadłego codziennie rano i wieczorem, a wychodząc zostawiam mu karmę w kuli smakuli.
Nie wiem czy dobrze robię sprawiając mu towarzystwo, ale przecież nie zrezygnuję z pracy. Zauważyłam, że źle znosi towarzystwo dorosłych kotów, a małe toleruje i pozwala im jeść ze swojej miski, stąd decyzja o kociaku płci żeńskiej. Kicia jest wesoła i miziasta.
Mam nadzieję, że Daniels nie rozchoruje się ze stresu. Uzbroiłam się w Feliway, lekarstwo na żołądek, dobrze przyswajalną karmę, kupiłam drugi wysoki drapak i przyniosłam nowe kartonyKciuki bardzo się przydadzą!
luelka pisze:Miałam przykrą przygodę podczas ostatniej podróży Zakopianką Myślałam, że będę ratować koteczkę - śliczną, młodą, zadbaną - z bielusieńkim futerkiem, na pewno czyjąś, domową, "wypuszczaną". Jakiś samochód musiał potrącić ją dosłownie chwilę wcześniej. Zawróciłam samochód przekonana, że może jeszcze będzie można jej pomóc, ale było za późno. Była jeszcze letnia - wrażenie było naprawdę upiorne.
Trudno mi uwierzyć, że ktoś, kto takiego zwierzaka potrącił, nawet nie zatrzymał się, żeby go zdjąć na pobocze. Tak po prostu sprawdzić, co się stało, czy się nie da jeszcze pomóc.
luelka pisze:A u nas tak: Poziomka, Kokos i Suzuki będą dzisiaj odrobaczane - mam pewne podejrzenia co do ich życia wewnętrznego
luelka pisze:Poziomka miała rozmowę adopcyjną - tzn. Suzuki miał, a Poziomka przejęła sprawę we własne łapki. Sprawa jest na bardzo wstępnym etapie, ale kciuki nie zaszkodzą...
Sarah DeMonique pisze:Cynamon ciachnięty. Zobaczymy, jak się teraz z kicią dogadają... Póki co jeszcze są osobno, mam nadzieję, że jutro na spokojnie po południu spróbujemy w zabawie zestawić oba koty![]()
Sleina pisze:Sarah DeMonique pisze:Cynamon ciachnięty. Zobaczymy, jak się teraz z kicią dogadają... Póki co jeszcze są osobno, mam nadzieję, że jutro na spokojnie po południu spróbujemy w zabawie zestawić oba koty![]()
Jak tam sytuacja?
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Majestic-12 [Bot], puszatek, Wix101 i 147 gości