Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-część 13.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon gru 06, 2010 21:25 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

To ja ci popsuje ignora mirka_t :evil:
Kiedys sie zapytalam czy ty lubisz swoje koty. Po obejrzeniu zdjecia ucha z emotka i wpisu o bzykaniu przez kastraty- juz wiem, ze nie lubisz. A to smutne.
Odpowiedz zabers
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Pon gru 06, 2010 21:45 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Mirka ja nie wiem czy takie zdjecie jest na miejscu 8) ale co tam wstawie . W końcu to kot od Ciebie.
Obrazek

madziabrau

 
Posty: 308
Od: Nie sty 27, 2008 14:15
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon gru 06, 2010 21:46 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Super zdjecie :wink:
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Pon gru 06, 2010 21:48 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Madziabrau zdjęcie jak zdjęcie, ale kot na pewno na swoim miejscu. :lol:
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon gru 06, 2010 21:56 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Wieści od Triszy.

Karmienie na siłę w połączeniu z makrelą zdało egzamin i Trisza zaczęła jeść samodzielnie.

Obrazek :D

A tu zapewne czeka na prezenty. Obrazek 8)
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon gru 06, 2010 22:33 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

A czy Misza dostaje nerkową karmę?
не шалю, никого не трогаю, починяю примус ;)
Aktualnie na pokładzie: Nadszyszkownik
Nasze koty za TM(w kolejności zgłoszeń): Kulka [*] 17.03.2023, Gluś [*] 26.03.2020, Zmrol [*] 24.09.2023, Żwirek [*] 07.06.2024
Robalek['] Kredka['] Pirat['] Połamaniec [']

zabers

Avatar użytkownika
 
Posty: 26197
Od: Nie lut 08, 2009 14:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon gru 06, 2010 22:39 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:Wieści od Triszy.

Karmienie na siłę w połączeniu z makrelą zdało egzamin i Trisza zaczęła jeść samodzielnie.

Obrazek :D

A tu zapewne czeka na prezenty. Obrazek 8)


Wyobrażam sobie Twoją radość :piwa: Wiem jak cieszy, kiedy kociaste zaczyna samo jeść :lol:

A prezenty należą się kocie po takim wyczynie :1luvu:

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Pon gru 06, 2010 22:45 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

kota7 pisze:
casica pisze:Cały czas uważam, że ta kotka w schronisku miała większe szanse, przecież i tak jest w schronisku, tylko opuszczenie go jest zależne wyłącznie od Twojego widzimisię.


Matko jedyna, Casica, co Ty piszesz? Ze wszystkich rzeczy, które tu wyczytałam, ta jest chyba najbardziej kuriozalna. Odnoszę wrażenie, ze nie masz bladego pojęcia, jak wygląda indywidualna opieka nad kotem w schronisku, ile na temat kotów (nie ogólnie, ale o każdym konkretnym) wiedzą pracownicy czy wolontariusze, jakie mają podejście weci, jak i kiedy się koty leczy, kto, ile czasu i jak pilnie obserwuje koty w ogólnej kociarni i jest w stanie wychwycić zmiany zachowania, początki choroby czy chociażby charakter kota. I myślisz, ze poziom leczenia u Mirki jest niższy, niż w schronisku? Że koty dostają srodki na podniesienie odporności na przykład?

A już kwestia o wypuszczaniu na widzimisię. No daj spokój, zwierzęta ze schroniska wychodzą z każdym, kto się po nie zgłosi, nieważne, czy dom dobry, czy najgorszy na świecie. Nikt domu nie sprawdza, nikt nie przeprowadza rozmów, nie wypytuje o nic. Podpisujesz świstek, bierzesz kota i wio. A czy za dwa dni powiesi go w stodole, albo zacznie karmić kotletami z własnego talerza, to nikogo nie obchodzi. A jeśli za dwa miesiące zgłosi się po następnego, potem następnego i jeszcze, bo poprzednie uciekały, albo jakoś tak umierały, albo co jeszcze, też każdy ma w d***.

Naprawdę, ile trzeba mieć złej woli, zeby takie coś napisać?


Casica sama oddała koty do schroniska, więc czego można się po Niej spodziewać?

Casica nie ma moralnego prawa wypowiadać się w wątku mirki_t, która ratuje koty przed schroniskiem.

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Pon gru 06, 2010 22:58 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:VVu nie zauważasz absudru dyskusji o szczepieniach zwłaszcza w kontekście propozycji, którą przedłożyła mi kiedyś Jana?
Można kupić szczepionki, a szczepienia i tak może przeprowadzić wet, z pełnym badaniem i oceną stanu zdrowia kota zanim zostanie podane szczepienie. Tak więc absurdu żadnego nie ma.

mirka_t pisze:(...) Zapewne zaraz uznasz, że jestem zbyt butna, ale wyobraź sobie, że Bączek nie był ani razu u weta. Dostał Caniserin, 3 dawki Zylexisu, przeszedł lekko kalici, został 2 razy zaszczepiony i nie był nigdy u weta.

Z tej wypowiedzi wynika zaś, że albo Bączka nie szczepił wet (czyli osoba uprawniona), a nawet Bączek nigdy nie był badany czy też leczony przez weta, albo wet był u Bączka zaś mirka_t specjalnie tak skonstruowała swoją wypowiedź, żeby wprowadzić MarięD w błąd. Jak na mój gust to pierwsze jest bardziej prawdopodobne, ale mogę się mylić.

Tak czy owak wynika z tego, że owa szczerość mirki_t, tak chętnie przywoływana w wątku, to tylko chwyt marketingowy, pic na wodę fotomontaż. Nie pierwszy raz zresztą to wyłazi, pewnie nie ostatni.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pon gru 06, 2010 23:04 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Jana pisze:...
Tak czy owak wynika z tego, że owa szczerość mirki_t, tak chętnie przywoływana w wątku, to tylko chwyt marketingowy, pic na wodę fotomontaż. Nie pierwszy raz zresztą to wyłazi, pewnie nie ostatni.

Co wyłazi? Gdzie wyłazi? Jeśli moje wypowiedzi interpretujesz w taki sposób to jest to dowodem na jedno - na forum trzeba kłamać. Wtedy wszystko jest cudne, klarowne i szczere.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon gru 06, 2010 23:11 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

I wiesz Jana, wystarczyłoby abym napisała, że kotka była u weta, nie wspomniała o Bączku. Nie byłoby sprawy i o ile mniej stron bzdetów w tym wątku.

Mogę ograniczyć się do wstawiania zdjęć, lakonicznych informacji o kotach raz na tydzień. 6 dni zdjęć, 1 dzień krótkiego tekstu. To jest myśl.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon gru 06, 2010 23:15 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

vega013 pisze:
Casica sama oddała koty do schroniska, więc czego można się po Niej spodziewać?


Ja też. Dawno temu. Więc to jest żaden argument, bo mnie też nie wolno by było wypowiadać się i też zapewne niewiele można się po mnie spodziewać.


Czy naprawdę nie można jakoś wleźć z poziomem dyskusji ciut wyżej?
Moja pierwsza kocia miłość
za TM
Obrazek Obrazek
Nie tworzysz świata, jest on zastany. Można tylko ruszyć tyłek i coś zmieniać. (Anda)

kota7

Avatar użytkownika
 
Posty: 12351
Od: Czw sty 27, 2005 20:19

Post » Wto gru 07, 2010 1:31 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

vega013 pisze:... Wiem jak cieszy, kiedy kociaste zaczyna samo jeść :lol:...

Niesamowicie cieszy zwłaszcza jeśli wcześniej wzięło się kotkę ze schroniska, która po pierwszym dniu ożywienia stawała się coraz słabsza. Oglądanie jej przez weta schroniskowego nic nie dało. Leczenie u innego weta również i kotka zmarła. To właśnie przytrafiło się ludziom Triszy. Na razie cieszymy się wszyscy z tego, że Trisza je. Z ulgą odetchniemy dopiero za jakiś czas.


Zdradzę jeszcze, że opiekunowie Triszy czytali mój wątek przed jej adopcją. Podczas pierwszej wizyty bezbłędnie rozpoznawali niektóre koty.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Wto gru 07, 2010 1:41 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

kota7 pisze:
casica pisze:Cały czas uważam, że ta kotka w schronisku miała większe szanse, przecież i tak jest w schronisku, tylko opuszczenie go jest zależne wyłącznie od Twojego widzimisię.


Matko jedyna, Casica, co Ty piszesz? Ze wszystkich rzeczy, które tu wyczytałam, ta jest chyba najbardziej kuriozalna. Odnoszę wrażenie, ze nie masz bladego pojęcia, jak wygląda indywidualna opieka nad kotem w schronisku, ile na temat kotów (nie ogólnie, ale o każdym konkretnym) wiedzą pracownicy czy wolontariusze, jakie mają podejście weci, jak i kiedy się koty leczy, kto, ile czasu i jak pilnie obserwuje koty w ogólnej kociarni i jest w stanie wychwycić zmiany zachowania, początki choroby czy chociażby charakter kota. I myślisz, ze poziom leczenia u Mirki jest niższy, niż w schronisku? Że koty dostają srodki na podniesienie odporności na przykład?

A już kwestia o wypuszczaniu na widzimisię. No daj spokój, zwierzęta ze schroniska wychodzą z każdym, kto się po nie zgłosi, nieważne, czy dom dobry, czy najgorszy na świecie. Nikt domu nie sprawdza, nikt nie przeprowadza rozmów, nie wypytuje o nic. Podpisujesz świstek, bierzesz kota i wio. A czy za dwa dni powiesi go w stodole, albo zacznie karmić kotletami z własnego talerza, to nikogo nie obchodzi. A jeśli za dwa miesiące zgłosi się po następnego, potem następnego i jeszcze, bo poprzednie uciekały, albo jakoś tak umierały, albo co jeszcze, też każdy ma w d***.

Naprawdę, ile trzeba mieć złej woli, zeby takie coś napisać?


Czemu złej woli? Nawet dobry dom, ale dom związany z "wrogiem" (wydumanym czy rzeczywistym) to już dom skreślony. Niekiedy odnoszę wrażenie, że całe to sprawdzanie ma na celu wyśledzenie czy czasem potencjalny dom nie jest związany z Iksińską czy Igrekowską. Więc jak to nazwać jak nie tak właśnie - "widzimisię"?

Co do opieki, to z lektury wynika, że raczej porównywalna ze schroniskiem (może nie ekstremalnym, ale tym lepszym). Dieta nie jest możliwa, izolacja tylko w klatce, koty, w takiej masie, zarażają się od siebie, opieka weterynaryjna - jak pasuje. No przepraszam bardzo, ale moje skojarzenie jest takie. Nie z DT o wysokim standardzie, ale właśnie ze schroniskiem.

Po prostu inaczej wyobrażam sobie DT, z pewnością nie tak.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto gru 07, 2010 1:45 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:Mpacz78 intencje wpisu casica dla mnie są jasne. Szukanie dziury w całym.

Casica jednak nie ma bladego pojęcia o tym jak wygląda rozliczenie z fundacją. Nie wie też, że Viva! za usługi wet płaciła na konto weta. Nie bez kozery napisałam, że te insynuacje uderzają w inne osoby.


Akurat ja, mirka_t, nie wypowiadałam się na temat Twoich rozliczeń z fundacją VIVA, nie wiem faktycznie jak one wyglądają. Wiem natomiast jak rozlicza się z VIVĄ łódzki KOTYLION. Mogę tylko zakładać, że podobnie, jednak nie przypisuj mi cudzych wypowiedzi.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 83 gości