Przepraszam, ale nie wiem co napisać, nie pisałam od dłuższego czasu, bo nie wiedziałam co pisać, jak było lepiej, bałam się napisać, żeby nie zapeszyć, jak było gorzej, bałam się, że nie uda nam się jej zatrzymać po tej stronie...
Przekazywałam wszystko Magdzie.
Za dużo spadło na ta małą istotkę, zabrakło jej szczęścia, ktoś ją zawoła i pobiegła, nie chciała już zostać z nami, w miejscu, które kojarzyło jej się tylko z bólem i cierpieniem, pożegnała się z nami i pobiegła, ale zrobiła to tak, żeby sprawić nam możliwie najmniej bólu, żeby przysporzyć nam możliwie najmniej cierpienia, żeby to odejście było dla nas jak najmniej bolesne... ale nie da się, boli jak cholera...
Miała w sobie tyle miłości, tyle miłości do ofiarowania, ale ktoś napisał dla niej inny scenariusz, nie taki jak byśmy chcieli, pobiegła, ale wierzę że kiedyś do nas wróci.
Przepraszam Cię Ludwisiu, że nie potrafiliśmy Ci pomóc, że nie potrafiliśmy Cie zatrzymać po tej stronie, że nie zdążyłaś nacieszyć się życiem...
Poszukaj tam na górze Tosieńki, ją też niedawno ktoś zawołał i musiała biec, zostawiając po tej stronie ból i pustkę...
