

Kiedy Karolek byl u mnie - nie bylo zadnych problemow z tylnymi lapami czy wymiotami - tylko te "prezenty" poza kuweta (choc byly dni, kiedy zadnych pezentow nigdzie nie znalazlam). Jedyne co by pasowalo do aktualnego stanu to sposob w jaki czesto patrzyl, oczami przymknietymi "od gory", jak czlowiek z porazeniem mozgoywm, ktory patrzy ale nie dociera do niego to co widzi - z takiego stanu wyrywalo go wtedy zaproszenie na kanape czy lozko, do miziania ...
Na karmienie czyms innym niz reszta stada jedynie zamkniecie w innym pokoju na czas karmienia, lub warowanie przy misce zostaje.
Mam tak z Blanka - od czasu problemow z nadzerka w pyszczku. Poniewaz kicia suchego juz nie je, a do mokrego konkurencja jest ostra, to albo dostaje zarcie w zamknietej sypialni, albo na blacie w kuchni - i wtedy stoje obok i pilnuje, zeby jej nikt nie przeszkadzal. Na poczatku byla to kwestia antybiotykow, ale teraz to kwestia "jesc albo nie jesc" dla bidulki (jak na chwile odejdzie od miski, albo da sie odepchnac - bedzie chodzic glodna, a rekonwalescentka nie powinna
