Dżizuz.
Już to widzę. Deszcz, "sztuczna mgła spod smoleńska" nadpływa ze wschodu... pioruny... burza... w oddali wyje wyjec albo inny wilkołak...
Ciemny strój, maska lub kominiarka. Ruchy wojowniczki nyndża.. Widać szkołę chucka norrisa...
i od drzewa do drzewa w ciemności. Byle nie wyprzedzić własnego cienia...
Jednoosobowe komando foka z kuroniówką dla kotów...
pokonamy wszystkie przeszkody. Nawet furtkę do ogródka..
To lepsze niż przygody supermena....
a na poważnie.
jako ojciec chrzestny Shreka- Shrekina i honorowy szofer kotów , tudzież wesoły koci sanitariusz a jednocześnie 100% psiarz protestuje przed zapsieniem obecnej opiekunki Travisa. Skoro jest przekonana do sierściuchów kochanych to po co na siłę wciskać jej psicę?
Odnoszę dziwne wrażenie, że wiele osób już skreśla opiekunkę Travisa. A mnie się wydaje ,że nie można tak od razu. Po prostu im nie wyszło. Chyba lepiej teraz w okresie wczesnonarzeczeńskim niż w rok czy dwa po ślubie. Po prostu im nie wyszło. Dokładnie tak samo jak ludziom.
Z innym kotem pewnie wyjdzie.
takie po prostu jest życie. Wszyscy by chcieli ,żeby się adopcja udała.
Wiem coś o adopcjach .
Udało mi się z moim Shrekiem.
Jesteśmy w związku już trzy lata. Szczęśliwi jak mało kto.
Ale przedtem był świniak. zapomniała go zabrać była gdy poszła w cholerę...
i męczyliśmy się i on i ja.
i niby wszystko ok. ale nie pasowaliśmy....
i oddałem go... bydle ze mnie. Oddałem świnkę morską....
Ale Takie jest życie.
dlatego trzymamy ze Shrekiem zaciśnięte łapki za opiekunkę Travisa i za Trawisa rzecz jasna też.
Na pewno i Pani Opiekunka i Trawis znajda swoje adopcyjne połówki...
nawet nie wierzymy w to tylko po prostu wiemy...
