Witam dziękuję za pozdrowienia, wczoraj było mi smutno, bo myślałam że coś się stało Kruszynce, ale nie....
Dziś sukces, stałam pod śmietnikiem w dzień niepracujący, narażając się na dziwne spojrzenia i uśmiechy, ale co mi tam..
i tak najpierw przyszła kicia albo kiciek czarny z krótszym ogonkiem, której to ostatnio "zaaplikowałam" niechcący antybiotyk, najadła się, nawet nie uciekała, potem przykickał tygrysek, jedną nożkę ma w powietrzu, czyli ma coś z łapką, chudy i nie za dobrze wyglądający, zjadł, potem czarny z długim czarnym ogonem, też żaden okaz zdrowia, jakaś choroba skóry, czy coś, teraz widzę ile bywalców się schodzi, a na koniec.... patrzę sunie Kruszynka, mordka z białą plamką, tam gdzie wydarła sobie sierść, i plamka na boku oczywiście po sterylce, nawet się nie bała, podałam jej porcyjkę "extra" wątróbkę z niespodzianką w środku, czyli tabletką, no i... pożuła i wypluła, czy raczej zwymiotowała, więc nałożyłam całą puszkę mokrego i chrupków słój i poszłam...

tzn pojechałam...
dziadkowe też przychodzą na balkon, zostawiłam dziś w misce chrupki, nie ma nic
Odwiedziłam potem sztab lekarzy i pojechałam rowerem do domu....nie mogę siedzieć długo przy komputerze, mam skierowanie do neurochirurga, jakiś ucisk na rdzeń kręgowy, czy coś tam, ciekawe tylko jak mam pracować, skoro pracuję właśnie na komputerze
jutro idę na konsultację, jednakże ucieszyłam się że spotkałam Kruszynkę, bo miałam czarne myśli...
