Wątek zamarł (głównie z powodu ogromnej liczby kolejnych zwierzaków potrzebujących pomocy), więc napiszę co u kotków-Wieliczaków ratowanych ostatniej zimy.
- 3 znalazły domy
- 4 mieszkają nadal u mnie. Z czego jedna koteczka (czarna Żabcia) niebawem ma pójść do nowego domku. Jest proludzka, przychodzi na pieszczoty. Ma piękne,wielkie zielone oczyska, maleńką białą krawateczkę i majteczki. Jest leniwa i trochę ciapowata.
Jej siostra Trusia powoli się oswaja. Jej oczko niestety musi być ponownie operowane. W tej chwili wygląda tak jakby miała na nim wylane białko z pęknietego jajka. W niczym jej to jednak nie przeszkadza (chociaż na pewno w tym oku ma ograniczone widzenie); jest łobuziarą i rozrabiaką. Jej nędzne, wyleniałe kiedyś futerko o brązowym odcieniu, jest teraz smoliście czarne i błyszczące

Bura Rózia jest przekochana i mizialska, ale tylko dla mnie. Obcych ludzi nie uznaje, mojego tż toleruje. I tyle. Na widok kogokolwiek kto nie jest mną lub moim tż, automatycznie staje się totalnym dzikusem. Dwie adopcje (do fajnych domów!) załatwiła tak, że nadal mieszka z nami
Buro-biały Shakin jest pięknym, dorodnym kocurem, który nie lubi ludzi, ale lubi mieć pełną miseczkę, miękkie poduszki i ciepło kominka. No przecież go nie wypuszczę na wolność

Mieszka sobie z nami, a raczej - obok nas.
Niebawem powstawiam aktualne zdjęcia kociastych.
Póki co mam tylko na poczcie najnowsze zdjęcia Blackusia, który teraz nazywa się Yoshi i mieszka na Bronowicach:


